Nie byłem sobą, ale jakby chodzącą lalką, którą ktoś steruje. Jednak ciągle nie widziałem nic złego, w tym, co robię. Dopiero mój przyjaciel, który wcześniej wyszedł z New Age i zawierzył życie Jezusowi, pokazał mi drugą stronę, której nie byłem świadomy. Zrozumiałem, że to tak, jakbym jadł kanapki, które w środku mają truciznę.