Nie ma sprawy, z którą Maryja sobie nie poradzi. Nie ma problemu, którego nie przedstawi Bogu, ani człowieka, którego odrzuci. Nie ma też prośby, na którą Bóg odpowie Jej „nie”, bo Ona zawsze mówiła Bogu „tak”.
W liceum Bogiem specjalnie nie zawracałem sobie głowy. Żyłem sam sobie, a On był, ale w „innej galaktyce”. Byłem przekonany, że spotkam Go dopiero po śmierci, a tymczasem życie należy do mnie. W pewnym momencie jednak zacząłem szukać czegoś więcej, bo to, co dawał świat, nie nasycało mojego serca.