Nagle zaczęły do mnie docierać świadectwa innych rodziców o wielkiej mocy modlitwy w Różach Różańcowych rodziców za dzieci. Wiedziałam od razu, że tego potrzebuję, więc pomyślałam, że dołączę do takiej Róży. Ale przynaglona bezradnością wobec cierpienia swojego dziecka, pomyślałam, że założę taką Różę sama. Jakoś to poszło – po ośmiu miesiącach miałam już 20 osób gotowych do podjęcia dziesiątki różańca w intencji naszych dzieci, co tworzyło cały różaniec.
Krótki czas po tym pojechałam na VIII Forum Charyzmatyczne w Bambergu, które tu, w Niemczech zapoczątkował o. Józef Kozłowski. Jakim zdziwieniem było dla mnie, gdy po przypadkowym kontakcie z pewnym Niemcem i podzieleniem się z nim informacją o Różach za dzieci – pocztą przyszło 20 zgłoszeń do Róż za dzieci. I to od samych Niemców! Zrozumiałam wtedy, że to nie koniec przygody. Oddałam więc tę sprawę Bogu. A z czasem zaczęły powstawać następne Róże, już nie tylko za dzieci. Z potrzeby małżonków, zatroskanych o stan duchowy swojej drugiej połowy, zrodziły się kolejne Róże – za małżonków i małżeństwa.
BOŻE ODPOWIEDZI
Dzieło rozwijało się i widzieliśmy niesamowite owoce tej wspólnotowej modlitwy. Najbardziej dotknęło mnie świadectwo mojej koleżanki – mamy nastoletniego Denisa, który wszedł w bardzo złe towarzystwo, dające się we znaki okolicznym mieszkańcom. Syn za nic nie chciał zaprzestać tych znajomości. Ale gdy doszło do policyjnej obławy na chłopaków – Denis jako jedyny uniknął złapania przez policję. Następnego dnia sam zerwał kontakt z tymi chłopakami…
Inni rodzice również doświadczali Bożej odpowiedzi na modlitwę – np. córka Ani, po paru latach bezskutecznego szukania pracy – otrzymała ją i to bardzo dobrze płatną! Córka Margarety dostała miejsce do nauki zawodu, o co w Niemczech bardzo trudno. Dziesięcioletni syn pewnej pani zmaga się z myślami samobójczymi. Od czasu gdy jego mama modli się w Róży – natarczywość tych myśli zmalała, a jej dziecko zaczęło dość regularnie chodzić z tym problemem do spowiedzi.
Byłam bardzo podbudowana tymi świadectwami. W nastroju wdzięczności pojechałam na czuwanie modlitewne do Concordii. Rekolekcje te były niesamowite – głębokie treści, wielki duch modlitwy. Gdy przyszła moja kolej na modlitwę wstawienniczą, którą służyli nam bracia i siostry Błogosławionej Krwi Jezusa z Aufhaussen – jedna z sióstr miała podczas modlitwy nade mną pewien obraz. Powiedziała: „Widziałam Maryję, która chodziła i zbierała róże, i były one różnokolorowe”. Ten obraz bardzo mnie ucieszył – od razu wiedziałam, że chodzi o Róże Różańcowe, które zakładam, o czym nie wiedzieli modlący się nade mną.
Wróciłam z rekolekcji z wielkim pocieszeniem. Zastanawiało mnie jednak, co może znaczyć to, że te róże były różnokolorowe. Nie przypuszczałam wtedy, że następna zakładana Róża będzie biało-czerwona, a kolejna złota…
POLSKA W POTRZEBIE
Po katastrofie smoleńskiej, słysząc też o jej gospodarczo-politycznych skutkach – czuliśmy ból w sercu. Zatroskanie o losy Polski, a także doświadczenie wielkiej mocy przemieniającej modlitwy – zrodziło pomysł stworzenia Róży za Polskę. W ten sposób powstał łańcuch modlitwy za najważniejszy w państwie organ rządzący, by został wierny Chrystusowi, a wraz z nim cała Polska. Ale realizacja tego planu wydała mi się, przy moich mizernych możliwościach, po prostu nierealna.
Dwa tygodnie później, podczas beatyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki zbiegły się trzy niezależne od siebie okoliczności, które wezwały mnie do realizacji tego planu. Rozesłałam więc apel mailem. Ku mojemu zaskoczeniu, z jednego tylko źródła, które odpowiedziało na ten Apel – po dwóch dniach przyszło już 50 zgłoszeń oraz internetowe błogosławieństwo pewnego kapłana. Po krótkim czasie ogłoszenie to ukazało się także w piśmie wydawanym przez oo. Pijarów w Krakowie. A po niecałym miesiącu za Polskę modliło się już ok. 120 osób – w intencji prezydenta i osób rządzących państwem; o ducha prawdy, jedności, pokoju i patriotyzmu w parlamencie; o mądre i dobre dla Polski decyzje i ustawy; o wiarę i zachowanie wierności Chrystusowi; aby dobro zaczęło zwyciężać nad złem; w intencjach Maryi, które Ona ma dla Polski; o intronizację Jezusa w naszym narodzie, kościele i parlamencie. Modlimy się też o rozwój tego dzieła, za współmodlących się z nami i za współtworzących to dzieło.
Niesamowite było to, że w tym dziele Polonia wyciąga ręce, by pomóc Polsce – ziemi, która nas zrodziła. Jestem świadkiem tego, jak w różnych miejscach kruszą się podziały między Polakami, Polonią, Ślązakami i Niemcami. To dzieło w jakimś stopniu jednoczy nas, mniej lub bardziej podzielonych przez stare urazy reżimów, w których żyliśmy.
A z tego dzieła Róż za ojczyznę jako następna wyłoniła się róża koloru złotego – za kapłanów, którą prowadzi Teresa Lemke z Marburga. W niej modlimy się przede wszystkim w intencjach, jakie Matka Najświętsza ma wobec swoich synów-kapłanów, bo Ona najlepiej wie, jak ich ratować i umacniać na drodze powołania.
ZNAKI ŁASKI
Podczas tworzenia tego dzieła różańcowego doświadczam wielkiej Bożej pomocy – nie tylko w problemach zdrowotnych mojego dziecka. W czasie, gdy rodziła się ostatnia, piąta główna intencja naszego różańca i tworzenie dzieła dobiegało końca – otrzymałam zaproszenie na jednodniowy wyjazd do miejsca objawień Matki Bożej w Baanex (Belgia). Nie mogłam znaleźć opieki do dziecka, więc byłam zmuszona wziąć Sarę ze sobą. Oczywiście i tam modliłam się o pomoc dla niej, a Sara bardzo chętnie wypluskała się w źródełku w miejscu objawień. Potem zapadła w głęboki, trzygodzinny sen, z którego nie mogłam jej dobudzić – przespała Mszę, namaszczenie olejem świętym i wszelkie modlitwy.
Wróciliśmy do domu. Zdziwiła mnie noc przespana bez kaszlu, a potem następna, i kolejna. Dziecko nie kaszle już od ośmiu miesięcy i w końcu zaczęły się rumienić jej wiecznie blade policzki. Nie tylko wyzdrowiała, ale i wykazuje niesamowita witalność! Chwała Panu Bogu za to, co czyni, bo niepojęte są dla nas Jego drogi. Dziś widzę, że równolegle do mojego zmagania się z chorobą Sary – Maryja tworzyła swoją historię żywego różańca. To narzędzie dla wszystkich szukających pomocy w swoich codziennych problemach. Przyznam się, że dawniej ciężko mi było odmawiać różaniec, więc często go zaniedbywałam. Ale do jednej dziesiątki dziennie za wszystkie nasze dzieci – mogłam się zmobilizować. Gdy to stało się już w rutyną, po kolei dochodziły następne dziesiątki, więc dziś daję radę odmówić codziennie cały różaniec. Wiele osób z naszej rodziny różańcowej ma podobne doświadczenie: zaczynają od jednej dziesiątki, przy czym wielu z nich dopiero uczy się różańca – a po jakimś czasie sami się zgłaszają do kolejnej intencji. A ponieważ pomysł dojrzał do realizacji w dniu beatyfikacji bł. ks. Jerzego Popiełuszki – dlatego On został patronem tego dzieła.
Zapraszam więc do tworzenia Róż Różańcowych i szerzenia tego Maryjnego łańcucha pomocy – jego następnym ogniwem możesz być właśnie ty!
Więcej informacji na stronie: www.rozaniecrodzicow.pl
Polecamy "Różaniec z modlitwą o uzdrowienie" o. Józefa Kozłowskiego SJ.