Tak jak każdy inny sakrament jest widzialnym znakiem udzielonej łaski. Ta łaska jest skuteczna, bo ma moc przemiany – zarówno tego, co niewidzialne (czyli odpuszczenia grzechów), jak i tego, co widzialne, gdyż możemy zaobserwować zmianę postępowania a nawet stylu życia. W Ewangelii czytamy o uzdrowieniach, które były ściśle związane z uzdrowieniem, a dodatkowo przekonywały ludzi o skuteczność łaski przebaczenia.
TA ŁASKA DOKONUJE SIĘ W KOŚCIELE
Przypomnijmy, że łaska odpuszczenia grzechów powierzona została przez Jezusa powołanym przez Niego współpracownikom, którzy stanowią Kościół. Warto przypomnieć moment ustanowienia sakramentu pojednania, by pokazać, że to nie jest „wymysł” Kościoła, ale decyzja Jezusa: „Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane” (J, 22-23). Poprzez spowiedź Bóg daje nam nowe życie, które możemy otrzymać tylko w Kościele. Warto przypomnieć, że Judasz, który w pewnym momencie zdał sobie sprawę ze swojej nieprawości, także wyznał swoje grzechy, lecz nie tam, gdzie trzeba, bo w synagodze: „Wtedy Judasz, który Go wydał, widząc, że Go skazano, opamiętał się, zwrócił trzydzieści srebrników arcykapłanom i starszym i rzekł: «Zgrzeszyłem, wydając krew niewinną». Lecz oni odparli: «Co to nas obchodzi? To twoja sprawa»” (Mt 27, 3-4). Widzimy zatem, że wyznanie grzechów nie wszędzie jest owocne. Należy przyjść do wspólnoty Kościoła.
TWOJA WIARA CIĘ UZDROWIŁA
Kiedy mówimy, że spowiedź jest skuteczną pomocą i daje skuteczną łaskę, to nie znaczy: automatyczną. W Kościele nie ma nic z magii. Ta nie ma nic wspólnego z religią, bo opiera się na przekonaniu, że wykonanie jakiegoś gestu, receptury, czy wypowiedzenie odpowiedniego zestawu słów, czy sylab automatycznie przynosi skutki w realnej rzeczywistości. Tymczasem sakrament pojednania nie ma nic wspólnego z taką automatyką. Jego owocność zależy przede wszystkim od naszej wiary. W liście do Hebrajczyków czytamy: „Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu. Przystępujący bowiem do Boga musi uwierzyć, że [Bóg] jest i że wynagradza tych, którzy Go szukają” (Hbr 11, 6). Przypomnijmy sobie także słowa Jezusa wypowiedziane do kobiety cudzołożnej, która, ku oburzeniu Faryzeuszów, dostąpiła odpuszczenia grzechów: „Dlatego powiadam ci: Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała. A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje. Do niej zaś rzekł: «Odpuszczone są twoje grzechy». Na to współbiesiadnicy zaczęli mówić sami do siebie: «Któż On jest, że nawet grzechy odpuszcza». On zaś rzekł do kobiety: «Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju»”. (Łk 7, 49-50). Zwróćmy uwagę, że w tej scenie ta kobieta nie wypowiedziała żadnego grzechu. A jak Jezus na to zareagował? On odpuścił jej wszystkie grzechy. Ten obraz jest cenny dla dręczonych przez skrupuły, którzy rozmyślają nad tym, że, być może, nie powiedzieli jakiegoś elementu ze swojego grzechu, lub nie są pewni, czy ksiądz dobrze zrozumiał, czy usłyszał ich wyznanie itd. Takie dręczenie się zmierza raczej ku rachowaniu i ku rozliczaniu się jak z bankierem, a nie ku spotkaniu z zaufaniem, z miłością i miłosierdziem przebaczającego Jezusa.
Miłość do samego Jezusa jest najistotniejsza ze wszystkich dyspozycji, czyli postaw wewnętrznych, i tak naprawdę na usługach tej miłości są wszystkie inne warunki dobrej spowiedzi. Jezus nie wybaczył kobiecie cudzołożnej dlatego, że dokładnie, dobrze i precyzyjnie wypowiedziała grzechy, ale dlatego, że bardzo umiłowała Jezusa.
KAŻDY MOŻE PIĆ Z TEGO KIELICHA
Warto również pamiętać, że sakrament spowiedzi jest związany z Eucharystią i tajemnicą paschalną. Słyszymy to w czasie każdej Mszy świętej: „Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im mówiąc: «Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów»” (Mt 26, 27).
W czasie Ostatniej Wieczerzy Jezus uprzedził apostołów i zapowiedział to, co się już się rozpoczęło, dopełni się na krzyżu. W opisie ustanowienia tego sakramentu Jezus najpierw pokazuje rany, czyli uświadamia, że odpuszczenie grzechów jest możliwe właśnie poprzez Jezusowe poświęcenie się dla nas. To też widać w samej formule rozgrzeszenia, która głosi, że Bóg – Ojciec miłosierdzia, pojednał świat ze sobą przez śmierć i zmartwychwstanie swojego Syna. To jest cena, którą Jezus zapłacił za to, aby to pojednanie było skuteczne. Chodzi więc o to, by odpuszczenie grzechów przyjąć jako bezinteresowny dar poświęcenia się Jezusa dla mnie. A zatem korzystając z tego sakramentu, nie możemy mieć postawy roszczeniowej – że łaska nam się należy, ale postawę wdzięczności, ponieważ nam to się absolutnie nie należy. Św. Paweł mówił do Rzymian: „Wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej, a dostępują usprawiedliwienia darmo, z Jego łaski, przez odkupienie, które jest w Jezusie Chrystusie. Jego to ustanowił Bóg narzędziem przebłagania przez wiarę mocą Jego krwi.” (Rz 3, 25)
WYDARZENIE PRZEBACZENIA
W innym miejscu Paweł mówił: „Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił.” (Ef 2, 8-9) Chodziło więc o pielęgnowanie świadomości, że to Jezus uzdrawia i zmazuje winę, którą popełniłem, ale nie z uwagi na moje zasługi. Ponieważ to łaska Jezusa darmo dana mnie zbawia, nie jest ważne, ile stałem w kolejce do konfesjonału, jak długo walczyłem z pokusami lub ile czasu poświęciłem na rachunek sumienia.
Gdyby ktoś przyszedł do sakramentu pojednania i powiedział, że mu się przebaczenie należy, bo zrobił „to i to”, kapłan nie miałby prawa udzielić rozgrzeszenia, bo o łaskę można prosić, a nie jej żądać. Można zatem powiedzieć, że odpuszczenie grzechów to wydarzenie przebaczenia w Kościele.
To wydarzenie można określić pięcioma różnymi nazwami, z których każda mówi o czymś ważnym. Przede wszystkim to „sakramentem nawrócenia”, ponieważ jest potwierdzeniem, w sposób sakramentalny, uporządkowany i widzialny, wezwania Jezusa, abyśmy się nawracali, czyli powracali do Ojca, od którego się oddaliliśmy przez grzech: „Zabiorę się i pójdę do mego Ojca, i powiem mu: «Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i względem ciebie»” (Łk 15, 18). To spotkanie w konfesjonale potwierdza, że w życiu osoby nawracającej się dzieje się coś nowego – obrała nowy „kurs” wynikający ze zmienionego sposobu myślenia.
Spowiedź często nazywana jest także „sakramentem pokuty”. Jest to nazwa dość problematyczna, bo słowo „pokuta” kojarzy się z przykrymi ćwiczeniami, pozbawianiem się przyjemności, umartwieniem itp. A przecież nie o to chodzi. Pokuta w najgłębszym znaczeniu tego słowa to nowy, trwale zmieniony na lepsze styl życia, a nie ćwiczenie pokutne, które daje ksiądz przed udzieleniem rozgrzeszenia. Ono jest jedynie „kamyczkiem”, który ma wywołać lawinę zmian w życiu: wielkich i trwałych.
Podobnie nazwa „spowiedź” nie jest zbyt właściwa, bo nie chodzi jedynie o mówienie: osoba niemówiąca musi napisać swoje grzechy, by je wyrazić i przyznać się do winy, a to już przecież nie jest mówienie... Spowiedź to mówienie, ale w znaczeniu: samooskarżenie się, a nie samousprawiedliwianie. Gdyby ktoś w czasie spowiedzi sam siebie usprawiedliwiał, to zasadniczo nie powinien dostać rozgrzeszenia, bo oznacza to, że Jezus (jako jedyny, który ma prawo usprawiedliwić) nie jest mu potrzebny.
Spowiedź to także „sakrament przebaczenia”, ponieważ ze względu na decyzję Jezusa przez słowa pośrednika, czyli kapłana, Bóg udziela osobie, która uznaje prawdę o swoim grzechu – przebaczenia i pokoju. Zwykle to właśnie pokój serca jest jedną z pierwszych, bezpośrednio odczuwanych łask rozumianych jako owoc tego sakramentu. A pokój ten jest przez nas zupełnie niezasłużony, ale wysłużony na krzyżu przez Jezusa.
Inna nazwa spowiedzi to „sakrament pojednania”. Jak wiemy – grzech powoduje podział. Słowo „diabeł” pochodzi od greckiego diabalein, czyli dzielić, rozdzielać. Grzech powoduje podział między człowiekiem a Bogiem, i pomiędzy ludźmi: Adamem a Ewą, Kainem a Ablem i podział w samym człowieku. Adam, gdy zgrzeszył, poczuł się źle: przestraszył się, że jest nagi. Sakrament pojednania to wielkie scalenie. Jest nam udzielana łaska powrotu do pierwotnego zamysłu Bożego, pierwszego planu, jaki Bóg ma wobec człowieka. Bóg, Ojciec Miłosierdzia, który pojednał świat ze sobą, pojednał go przez śmierć i zmartwychwstanie swojego Syna. Mówi o tym pierwsza część formuły rozgrzeszenia. Aby spowiedź przyniosła owoce w naszym życiu, jest pewien warunek, który musimy spełnić. O tym mówi Jezus w Ewangelii: „Najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim” (Mt 5, 24).
WSZYSTKO, CO UCZYNILIŚCIE
Jako chrześcijanie musimy pamiętać, że miłość do Boga jest prawdziwa, jeśli w codzienności realizujemy miłość do bliźniego. Jest także odwrotnie: miłość do bliźniego jest wyrazem naszej miłości do Boga. A niestety zdarza się, że niektórzy przystępują do sakramentu pojednania, by odreagować złe samopoczucie, by po prostu lepiej się poczuć. A to może wynikać z miłości własnej lub narcyzmu. Osoby te pomijają to, co jest istotą spotkania z Jezusem – Przyjacielem, którego sprzedałem, na którego naplułem i którego zdradziłem. Czasem chodzi więc o wyrażenie niezadowolenia z siebie, z tego, że nie osiągnąłem ideału, do którego dążyłem i który sam sobie wyznaczyłem. A Jezus na to mówi: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40). Dlatego celem tego sakramentu nie jest dobre samopoczucie, ono będzie raczej skutkiem i owocem, podobnie jak pokój i radość. Celem jest uświęcenie człowieka i budowanie wspólnoty, a także to, o czym pisze św. Ignacy: by chwalić, czcić i służyć Bogu.
Polecamy książkę o. Józefa Kozłowskiego SJ "Rachunek sumienia"! - więcej tutaj!
oraz super konferencje "Ignacjański rachunek sumienia MP3" praca zbiorowa, głoszone przez znanych i cenionych rekolekcjonistów i kierowników duchowych!
(Artykuł zamieszczono 2011-10-11)