Ludzie opowiadają anegdoty, by oswoić te aspekty życia, które są trudne lub niezrozumiałe. Podobnie bywa z dowcipami o życiu seksualnym męża i żony. Co może być niezrozumiałe, przecież dorosły człowiek ma konkretne poglądy na temat życia seksualnego i jest przekonany, że są słuszne… Każdy wynosi je jako posag z domu rodzinnego, niezależnie jakie powołanie realizuje w dorosłym życiu: małżeńskie, kapłańskie czy do życia konsekrowanego. Niestety, często te poglądy mocno odbiegają od rzeczywistości. Najbliżsi nie wprowadzają nas celowo w błąd, ale czasem im samym w sferze seksualnej rzeczywistość miesza się z fikcją. W ten sposób powstają mity seksualne: fałszywe, głęboko zakorzenione w środowisku i przekazywane z pokolenia na pokolenie przekonania o męskości lub kobiecości, kształtujące konkretne (czasem patologiczne) nastawienia seksualne. Problem w tym, że te pozorne prawdy są przyjmowane bezkrytycznie. No bo przecież mama, babcia, tata, dziadek mówią prawdę i my nie mamy podstaw, aby im nie wierzyć. Chyba że sami wierzą w mity o seksualności.
Wyobraź sobie nowożeńców. Jest noc poślubna. Skończyło się huczne wesele, a oni wchodzą do sypialni. Stoją tam dwie piękne, malowane skrzynie z posagiem od rodziców…
Młodzi otwierają skrzynie, rozpakowują i wyciągają po kolei: cierpliwość, wyrozumiałość, zdolność do poświęceń, miłość, umiejętność przebaczania, wierność, uczciwość. Wszystko to, w co mogli ich wyposażyć kochający rodzice i dziadkowie. Młodzi, tak bardzo stęsknieni siebie wzajemnie (załóżmy, że udało im się wytrwać w czystości aż do ślubu), nie uznali za istotne, że każde z nich zostawiło na dnie skrzyni małe, niepozorne zawiniątko. Każdemu z nich wydało się ono trochę nieistotne, trochę wstydliwe (bo szary papier nie pasuje do pięknych, ślubnych prezentów), więc nie powiedzieli o nim współmałżonkowi. Tymczasem, jak to w bajkach bywa, tajemnicze zawiniątka zaczęły wydawać z siebie dziwny zapach, który niepostrzeżenie unosił się po całym pokoju i zaczął otaczać młodą parę akurat w momencie, kiedy noc poślubna zaczęła nabierać rumieńców. Tajemnicze, słodko-groźne zapachy złożone z mitów seksualnych, które również stanowiły dziedzictwo obu rodzin… Młodzi, jak to młodzi, byli tak podekscytowani chwilą, pełni emocji całego dnia zaślubin, że debiut w łóżku nie należał do zbyt udanych. I pewnie by się tym nie przejęli (szczęśliwi, że na studia z dziedziny erotyki mają całe życie), gdyby nie opary z tajemniczych zawiniątek, powoli zatruwające ich umysły. Leżeli wtuleni w siebie, po raz pierwszy tak bardzo blisko, pogrążeni w myślach. Zapach zaczyna działać… Pan młody myśli sobie, że przecież mężczyzna zawsze może, jest zdolny do współżycia bez względu na zmęczenie, a kochająca żona zawsze jest zadowolona i otwarta na eksperymenty. To skąd te problemy? Pewnie dlatego, że jesteśmy seksualnie niedopasowani! Albo: ona jest oziębła (jak jej matka), a oziębłość kobiety jest dziedziczna. Teść sobie żartuje, że jego żonę zawsze głowa boli, a może to nie był żart??? Panna młoda leży szczęśliwa u boku męża, a z jej skrzyni wydobywają się mity: porządna kobieta nie pokazuje, że jej zależy; wieczór zaczyna się rano; mężczyzna nie jest zdolny cię zrozumieć; mężczyzna zawsze myśli tylko o jednym; pamiętaj, aby cię szanował, w łóżku zawsze musi być romantycznie; jeśli sama nie będziesz się szanować, on nie będzie cię kochał, tylko pożądał… Zmęczeni szybko zasnęli.
Rano w całym pokoju unosił się tajemniczy zapach, jednak nieodczuwalny dla młodej pary. Obudzili się przesiąknięci tym zapachem, ze zdziwieniem spostrzegając, że… każde śpi na innym brzegu łóżka.
A przecież zasypiali w swoich objęciach!. On wstał i unikając wzroku żony, ubierał się z głębokim przekonaniem, że są seksualnie niedopasowani i być może ona go nie kocha, bo przecież gdyby tak było, mieliby upojną noc, a tak – żona nadal jest dziewicą. Ona ubierała się myśląc, że porządna kobieta musi się szanować i nie może mu pokazać, jak bardzo pragnie, żeby ją czule dotykał i był coraz bliżej. Następnej nocy oboje zaczęli się siebie bać, ale żadne nie zdobyło się na odwagę, żeby o tych trudnych uczuciach porozmawiać. Bajka może mieć różne zakończenia.
Spotykamy państwa młodych w pierwszą rocznicę ślubu. W pierwszym przypadku żyją obok siebie, udając, że wcale na życiu seksualnym im nie zależy, bo ważniejszy jest rozwój duchowy i ewangelizacja. W drugim – ona wróciła do rodziców, bo stwierdzili, że są seksualnie niedopasowani i oboje obwiniają po cichu Kościół za brak możliwości sprawdzenia tego przed ślubem. W trzecim – zaryzykowali i zaczęli rozmawiać o swoich przekonaniach i lękach. Po wielu trudnych rozmowach, wielu wylanych łzach, ich życie seksualne zaczęło rozkwitać i daje obojgu wiele radości. Zrozumieli, że tak zwane „niedopasowanie seksualne” jest mitem, a tak naprawdę małżonkowie muszą wypracować „porozumienie seksualne”, dokładnie tak samo jak porozumienie w innych sferach życia. Wymaga to czasu i cierpliwości, ale czy rzeczy wartościowe przychodzą bez wysiłku?
Na czym polega problem z mitami seksualnymi? One, najdelikatniej mówiąc, mijają się z prawdą i to jest niebezpieczne.
Z trzech powodów: po pierwsze, człowiek na ich podstawie ocenia innych, kreuje wymagania, oczekiwania, normy i zasady. Po drugie, zderzenie mitów i stereotypów z realną osobowością małżonka jest źródłem konfliktów. Po trzecie, może przybrać formę zmuszania małżonka do podporządkowania się mitom. Jakie są rzeczywiste różnice w potrzebach seksualnych mężczyzny i kobiety? Przede wszystkim różni bywają mężczyźni i różne kobiety. Gdyby zmierzyć potrzeby seksualne w skali od 1 do 10, spotkamy wielu mężczyzn o wyniku 10, ale również takich, którzy ocenią nasilenie swoich potrzeb na 2. Zależy to od wielu czynników, m.in. wieku, stanu zdrowia. Podobnie jest z kobietami, chociaż dynamika ich potrzeb seksualnych jest bardziej skomplikowana. W Internecie krąży anegdota – rysunek mózgów mężczyzny i kobiety z zaznaczonymi obszarami różnych życiowych potrzeb. Na rysunku męskiego mózgu 90% to potrzeby seksualne. Na rysunku kobiecego – obszaru dotyczącego potrzeb seksualnych trzeba szukać za pomocą szkła powiększającego. Czemu służą dowcipy, mówiliśmy na początku.
Prawdą jest, że dynamika reakcji seksualnej mężczyzny i kobiety jest inna. Na początku reakcji seksualnej zdrowego mężczyzny jest pożądanie, natomiast zdrowa kobieta może zareagować tzw. pożądaniem samoistnym, ale wcale nie musi.
Jest wiele zdrowych seksualnie kobiet, które nie zainicjują seksu, bo nie mają takiej potrzeby, ale są bardzo reaktywne seksualnie w odpowiedzi na pożądanie męża. To jego aktywność sprawia, że czują się kochane, chciane i reagują seksualnie. Mężczyznom bardzo trudno to zrozumieć, bo dla nich brak pożądania równy jest niechęci do seksu, a co za tym idzie – do nich samych. Często czują się po prostu niekochani. Jest to błędne spostrzeżenie i bardzo niebezpieczne dla relacji małżeńskiej. Kobiety przeżywają to inaczej, ale panowie często nie potrafią przyjąć, że można mieć inny wzorzec seksualności niż oni sami. Różnice dotyczą też zadowolenia ze współżycia. Dla mężczyzny pierwszym (ale nie jedynym!) wyznacznikiem jest orgazm, a dla kobiety bliskość emocjonalna (chociaż orgazm też jest mile widziany). Mężczyźni tej różnicy nie mogą zrozumieć, uważając, że nie dość, że nie udało im się zadowolić żony, to jeszcze ona „kłamie, żeby go pocieszyć”!
A czego nie rozumieją kobiety? Na przykład tego, że jego pożądanie jest również wyrazem miłości, a nie dowodem na brak szacunku czy romantyzmu z jego strony. Oboje zaś często nie rozumieją, że kobieta uczy się seksu i nie można oczekiwać od żony-dziewicy w noc poślubną namiętnych uniesień. Tak czy owak, życie seksualne małżonków pełne jest niespodzianek, nieodkrytych zakamarków, a różnice miedzy płciami dają szanse na rozwój miłości. Pod warunkiem, że oboje odważą się wyrzucić mity seksualne ze swojego życia i zaczną budować więź seksualną, która jest wielkim darem od Boga. Dr Elżbieta Wróblewska – doświadczony seksuolog, psychoterapeuta, nauczyciel akademicki. Od 15 lat zajmuje się pomocą psychologiczną dla osób dorosłych, w tym terapią małżeńską i rodzinną.
Dr Elżbieta Wróblewska – psycholog-seksuolog, psychoterapeuta, nauczyciel akademicki. Od 15 lat zajmuje się pomocą psychologiczną dla osób dorosłych, w tym terapią małżeńską i rodzinną.