LUDZIE-KONEWKI
Ludzie-konewki widząc w tobie jakieś dobro – zadadzą sobie trud, żeby cię o nim poinformować. Nieświadomie podlewają motywacją twoje dobre cechy, bo się nimi bezinteresownie cieszą. Powiedzą ci, gdy dobrze wyglądasz, gdy powiedziałaś coś ciekawego, gdy zrobiłaś dla nich coś miłego, gdy obserwując ciebie, nauczyli się czegoś. A przy tym nie musisz się zastanawiać: „Co ona ode mnie chce, że jest taki miła?” – bo wiesz, że nic nie chce. KONEWKI mają detektor dobra w oczach oraz odwagę informowania innych o jego odczytach. Fantastycznym przykładem KONEWKI była Melania Wilkes, jedna z bohaterek powieści Przeminęło z wiatrem. Ona tak wierzyła w ludzi, że najgorszy lump starał się podciągnąć do jej dobrej opinii o nim, tak bardzo czuł się zmotywowany. Gdy Scarlett O’Hara została przyłapana na pocałunku z mężem Melanii, Ashleyem – ta wybroniła ją przed społecznym ostracyzmem i skandalem na całe miasto. Czy była to naiwna dobroć, ślepa i głucha na fakty? Nie, to była postawa serca – przekonanego, że choć ludzie są słabi, to przede wszystkim dobrzy. Dlatego wszystko skończyło się na jednorazowym wyskoku, ponieważ Ashley naprawdę kochał swoją żonę, a Scarlett obezwładniona szlachetnością rywalki nie posunęła się dalej. Po czym poznać, że ktoś jest twoją KONEWKĄ? To osoba, która idąc przez twoje życie – bezinteresownie podlewa je dobrymi słowami. W jej towarzystwie nie boisz się mówić o swoich błędach i czujesz się bezpieczna nawet wtedy, gdy pokażesz jakiś słaby punkt. Taki człowiek nie powie ci niczego, co mogłoby cię przyciąć na wysokość trawnika. KONEWKA nawet na równi pochyłej pokaże ci, z powodu jakiego dobra w sobie nie powinnaś się dalej staczać (i jeśli tylko jej na to pozwolisz, wciągnie cię z powrotem). Towarzystwo takiej osoby wydobywa z ciebie to, co najlepsze, i pomaga temu urosnąć. A tak przy okazji – policz sobie, ile Konewek masz w swoim otoczeniu i co im zawdzięczasz. Dobrze jest „policzyć swoje błogosławieństwa”, bo od tego człowiekowi od razu robi się weselej!
LUDZIE-KOSIARKI
Czy masz w swoim życiu doświadczenie takiego spotkania, z którego wyszłaś przycięta pod linijkę, wyrównana do jedynie słusznego standardu, choć wcale nie pytałaś o opinię? Prawdopodobnie natknęłaś się na KOSIARKĘ. Tacy ludzie to duże wyzwanie dla naszego poczucia własnej wartości. Gdy KOSIARKA zobaczy twoje niedociągnięcia, usłyszy o niepowodzeniach, natrafi na jakąś słabość – od razu odpala silnik i zabiera się do dzieła! Przy czym ma dość proste wyobrażenie o świecie, które można by streścić hasłem: „Jeśli dostatecznie mocno skupisz się na chwaście, to w końcu go wytępisz. Pszenica poradzi sobie sama”. KOSIARKA ma rzadki talent: wierzy w swoją nieomylność w każdej kwestii. Dlatego czuje się upoważniona do radzenia, pouczania, korygowania i przycinania wszystkich do jedynie słusznego wymiaru. Jeśli wychowywałaś się wśród Kosiarek, to prawdopodobnie nie jesteś zbyt pewną siebie osobą.
ZOSTAŃ CZARUJĄCĄ KONEWKĄ
Jednak niezależnie od tego, kto cię ukształtował w dzieciństwie, jako osoba dorosła masz wpływ na to, jaka będziesz. Czy będziesz objeżdżać cudze pola, kosząc równo chwasty i zboże – czy pójdziesz swoją drogą, bezinteresownie podlewając pszenicę sąsiadującą z twoim polem. Możesz zapytać: po co ten wysiłek? Z dwóch powodów. Pierwszy jest dość altruistyczny: KONEWKI są na świecie bardzo potrzebne, bo dzięki nim coś, co z mozołem przebija się przez ziemię – zauważone i podlane wyrośnie o wiele szybciej. Drugi powód jest nieco egoistyczny: po prostu KONEWKI są bardzo atrakcyjnymi ludźmi, więc inni z przyjemnością przebywają w ich towarzystwie. KONEWKA z reguły nie cierpi na samotność, bo ludzie do niej lgną. Pomyśl sobie, jakim skarbem dla ciebie jest ktoś, kto potrafi ci powiedzieć o dobru, którego w sobie nie dostrzegasz. Jakim skarbem jest żona, która mówi na głos o mocnych stronach swojego męża – a w ten sposób zarówno wspiera jego poczucie własnej wartości, jak i buduje autorytet taty w oczach dzieci? Jakim błogosławieństwem jest mama, która zauważa talenty dziecka, gdy są jeszcze nieoszlifowanym diamentem podobnym do wielu innych kamyków? Od czego zacząć, jeśli dotąd nie zajmowałaś się podlewaniem? Mnie bardzo pomogło ćwiczenie zadane mi przez mojego kierownika duchowego. Spróbuję je tu streścić: 1. Pomyśl o osobie, której jakoś szczególnie nie lubisz. A potem znajdź w niej pięć dobrych cech. No to poszukałam: Lubi dzieci, łatwo nawiązuje kontakty z ludźmi, umie przebaczać, jest asertywna, nie użala się nad sobą. 2. Kontroluj na bieżąco swoje myśli o tej osobie, gdy się na nią wkurzysz. I podstawiaj pod każdą złą ocenę swoje „ale”. Mój monolog wewnętrzny brzmiał wtedy: Co za krytyczna baba! Ale lubi moje dzieci i naprawdę fajnie się z nimi bawi. 3. Powiedz tej osobie, co w niej cenisz. Oczywiście szczerze, bez oczekiwania na cokolwiek. Powiedziałam: Podoba mi się w tobie, że tak szybko przebaczasz. Mnie to zajmuje o wiele więcej czasu. 4. Przy kolejnej trudnej sytuacji spróbuj zamienić swoją ocenę na obserwację. Zamiast emocjonalnej reakcji: Znów kogoś krytykuje! Nikt tej kobiecie nie dogodzi! – mogłam wstawić neutralną obserwację: Coś jej się nie podoba w zachowaniu tego człowieka. Jest smutna, bo coś jej nie wyszło? A może rozczarowana, bo liczyła na tę osobę? Ogólnie wielką ulgą w naszym myśleniu o innych ludziach jest zasada Domniemania Pozytywnej Intencji, czyli: nawet jeśli zachowują się wkurzająco, to prawdopodobnie chodzi im o coś, co sami uważają za dobro. Tylko rozumieją je inaczej niż my.
STRATEGIA ŻYCIA WŚRÓD KOSIAREK
Najskuteczniejszą metodą obrony przed takimi ludźmi jest dystans. Jeśli wiem, że ktoś jest KOSIARKĄ, to biorę poprawkę na to, że koszenie jest funkcją, która włącza mu się automatycznie. Kosi mnie nie dlatego, że chce mi sprawić przykrość, ale dlatego, że inaczej nie potrafi. Możesz się jednak obronić, stawiając dystans między sobą a wypowiedzią KOSIARKI, a tym samym „oddając” komunikat nadawcy z powrotem: Ty: – Kompletnie poległam z moją dietą i znów zaczęłam jeść czekoladę. Kosiarka: – Nie rozumiem, jak można nie mieć silnej woli. Ja potrafię sobie wszystkiego odmówić. Wystarczy, że powiem, że od dziś nie jem słodyczy – i koniec, bez odwołania. A ty się ze sobą pieścisz! Ty: – Lepiej się czujesz, gdy myślisz o sobie jako o człowieku z silną wolą, prawda? Ty: – Tomek mnie rzucił. Zaczął się spotykać z inną dziewczyną. Nie miał odwagi mi powiedzieć, że odchodzi, tylko przestał dzwonić. Dopiero gdy po tygodniu spotkałam ich razem na ulicy, zdecydował się mnie poinformować, że z nami już koniec! Kosiarka: – To całe szczęście, że sobie poszedł! Nigdy mi się nie podobał, bo to egoista i narcyz. Oplątał cię i robiłaś, co tylko chciał, więc przestał cię szanować i poszukał sobie innej. Ty: To ciekawe, że tak to widziałaś. Nie chcę wchodzić w szczegóły, bo to sprawa między mną a Tomkiem, ale mam inne zdanie na temat przyczyny naszego rozstania. Ty: – Mam dzisiaj zły dzień… Kosiarka: – No właśnie widzę. Masz podkrążone oczy i jesteś blada, wyglądasz pięć lat starzej. Może pójdziesz do lekarza? Ty: – Rozumiem, że chciałaś w ten sposób zatroszczyć się o mnie. Martwisz się, że jestem chora? Niepotrzebnie, to tylko zły nastrój i tyle. Jeśli potrafisz odsunąć się od tego, co powiedziała KOSIARKA i dać jej sygnał, że traktujesz to jako jej opinię, ale jej nie „kupujesz”– ta osoba ma mniejsze pole rażenia. Poręcznym zwrotem, jeśli nic innego nie przychodzi ci do głowy, jest: „To ciekawe, że tak myślisz” – stwarza lekki dystans. Ważne, by nie odpowiadać sarkazmem, ironią czy agresją. Do tego trzeba sobie wpisać w pamięć: KOSIARKA INACZEJ NIE POTRAFI! Jakkolwiek irytujące by nie były jej uwagi – ona nie kontroluje ich wypływu, bo „wyłącznik” nie działa. Przynajmniej na razie.
CHWILA AUTOREFLEKSJI…
Oczywiście są sytuacje, w których sam dystans słowny nie wystarczy, potrzebny jest też fizyczny. Ponieważ nie przychodzi mi do głowy przykład jakiejś toksycznej Kosiarki, posłużę się innym, nieco zbliżonym. Znam pewną starszą panią, która łapie każdą znaną z widzenia osobę na naszym osiedlu i w ciągu pięciu minut monologu potrafi ponarzekać jej na dziesięć odrębnych spraw. Na swój własny użytek nazwałam ją Marudą (nie wiem, jak się nazywa, nasza znajomość jest czysto „osiedlowa”). Maruda nawet gdy się cieszy, wyraża to swoim zwykłym, zbolałym tonem. Wypowiedziany przez nią komunikat: „Moja córka przylatuje z Londynu w tym tygodniu. Jest w ciąży, więc chce sobie zaplombować zęby w Polsce. Wreszcie doczekaliśmy się wnuka!” – brzmi tak jękliwie, jakby treścią jego było: „Moja córka jest umierająca. Wraca do Polski, żeby się położyć w hospicjum. Straciliśmy ostatnią szansę na wnuka”. I wcale nie przesadzam! Próbowałam sobie tłumaczyć Marudę, że może jest schorowana, skrajnie samotna, bita przez męża lub mieszka wśród pesymistów. Ale nic mi nie pomagało. Po prostu rozmowa z nią jest jak asystowanie komuś przy wymiotowaniu w torebkę lotniczą (z tym, że to ja jestem tą torebką). Dlatego widząc Marudę, przyspieszam kroku i mijam ją na trzecim biegu, a na zadawane pytania odpowiadam, nie zwalniając. Inaczej na razie nie potrafię… Ale dzięki kilku rozmowom z tą panią staram się teraz bardziej kontrolować to, co sama mówię do innych. Bo ja też lubię sobie ponarzekać! Maruda jest więc dla mnie sygnałem od Pana Boga, żebym była bardziej czujna na to, jak przetwarzam informacje i co posyłam dalej do innych. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ każda z nas ma czasem pokusę bycia Marudą lub Kosiarką. A przecież możemy być rozlewającymi dobro KONEWKAMI! Jeśli chcesz być piękna wewnętrznie – myśl dobrze o innych i rozpryskuj wokół siebie życzliwe i budujące słowa. Uważaj tylko, żeby były prawdziwe, ponieważ sztuczne pochwały i pochlebstwa nie działają.
Koniecznie przeczytaj całą książkę - Jesteś piękna, nawet jeśli tego nie widzisz" Anna Lasoń-Zygadlewicz. Jest to poradnik dla kobiet, które nie potrafią się sobą ucieszyć. Odkryj swoje piękno i wyjątkowość. Poznaj własne, mocne strony, zachwyć się tym, jaka jesteś i zacznij czerpać z życia pełnymi garściami! Więcej tutaj!
(zamieszczono 2017-06-06)