Gośćmi tegorocznego Czuwania są: s. Briege McKenna, irlandzka zakonnica ze Zgromadzenia św. Klary, jej rodak o. Kevin Scalon ze Zgromadzenia św. Wincentego á Paulo i Szkot o. Michael Leonard, który wraz z nimi prowadził dopiero co zakończone rekolekcje dla kapłanów. Wszyscy troje są jeszcze dość podekscytowani, opowiadają nam przy kolacji, jak przebiegały rekolekcje i czym różniły się od prowadzonych przez nich w innych krajach. „Możecie być dumni ze swoich polskich kapłanów – podsumowuje s. Briege – to naprawdę gorliwi i szukający Boga ludzie”.
Po kolacji zbieramy się w małej rozmównicy i organizatorzy Czuwania wprowadzają s. Briege w temat pierwszej konferencji następnego dnia, zatytułowanej: „Grupa modlitewna a grupa Odnowy”. Ona jednak prosi, żeby raczej nie sugerować jej, czego się po niej spodziewamy – woli usłyszeć, co ma mówić od Jezusa na modlitwie. Próbujemy jeszcze wyjaśniać, że spodziewamy się, że powie, czym się różni grupa Odnowy od grupy modlitewnej (podkreślając posługę charyzmatami i troskę o ich rozwój w grupie), ale Briege powtórnie przeprasza, że woli się nie sugerować naszymi oczekiwaniami. Co można na to odpowiedzieć? Ja też daję spokój, w końcu jestem tylko tłumaczem...
ROZPAL NA NOWO CHARYZMAT BOŻY
Tymi słowami z Listu do Tymoteusza zatytułowano sobotnie spotkanie dla liderów i animatorów. Gdy angielska Trójka wchodzi do Sali Ojca Kordeckiego, jest tam już zebranych ok. 1300 osób. Tegoroczne Czuwanie animuje Wspólnota Miłości Ukrzyżowanej, więc wszyscy są już rozmodleni ich pieśniami. Dzień rozpoczyna się od powitań, ks. Wojtek Nowacki (Przewodniczący Rady Koordynatorów) dokonuje przeglądu diecezji, które odliczyły się na naszym spotkaniu. Wywołani wstają w burzy oklasków – Odnowa w Polsce jest obecna w każdej diecezji, choć ze względu na ograniczoną objętość sali przybyć mogli tylko delegaci. Są wśród nas także goście z zagranicy: Słowacji, Litwy, Łotwy, Anglii, USA i innych państw. Po radości powitań przychodzi czas na konferencję s. Briege. Rozpoczyna ją od modlitwy, a dalej płynie opowieść o Duchu Świętym – czym są Jego dary, w jaki sposób powołuje nas do służby i dlaczego tak ważne jest, by być Mu posłusznym. Ważnym problemem, którego dotyka ta konferencja, jest rywalizacja pomiędzy ruchami. Siostra McKenna podkreśla, że nie jest wolą Bożą, aby porównywać się i wprowadzać rozróżnienia, co jest lepsze a co gorsze. To dobrze, że są grupy żyjące orędziami z Medjugorie, dobrze że inne podjęły się głoszenia Bożego Miłosierdzia, dobrze też, że istnieją grupy Odnowy. Cała ta różnorodność pochodzi od Ducha Świętego, który na różny sposób przejawia się w tych ruchach. A że jest to ta sama moc Boża objawiająca się w rozmaity sposób, nie nam osądzać co lepsze – po prostu inne.
Po tej konferencji o. Kevin przygotowuje nas do modlitwy o wylanie Ducha Świętego i w tym celu opowiada o... swojej największej rekolekcyjnej porażce. Otóż poproszony przez biskupa zgodził się kiedyś podjąć 3 tury rekolekcji dla misjonarzy, jedne po drugich. Były to czasy, gdy jego osobista próżność – jak to sam określa – osiągała znaczne rozmiary. Toteż wielkim rozczarowaniem był dla niego fakt, że zarówno pierwsze, jak i drugie rekolekcje, zakończyły się fiaskiem: misjonarze nie włączali się do modlitwy, wydawali się obojętni na jego wysiłki, nikt nie śpiewał pieśni, które o. Scalon z oddaniem intonował. Na trzecich rekolekcjach wzmógł więc wysiłki: mówił jeszcze bardziej poruszająco, śpiewał jak Pavarotti i... nic. Gdy podczas kolejnej konferencji rozwodził się nad tym, jakich to potężnych dzieł dokonuje Duch Święty wśród (innych) kapłanów, jeden z rekolektantów, Józef, niepozorny wzrostem Włoch – wstał i żywo gestykulując, zaczął wylewać na o. Kevina swoją frustrację. Stwierdził, że całe te rekolekcje przypominają mu reklamę kawy rozpuszczalnej, tylko zamiast kawy rekolekcjonista stara się wcisnąć obecnym „rozpuszczalnego” Ducha Świętego. A przecież oni otrzymali Go już w sakramencie chrztu, drugi raz w sakramencie bierzmowania, a jakby tego było mało – to trzeci raz w sakramencie kapłaństwa. Więc o co jeszcze chodzi? Ta obrazoburcza replika wzbudziła poparcie zebranych i oblała zimnym potem o. Kevina. Powiedział sobie w duchu: No, Panie Boże, tych rekolekcji to już nawet Ty nie zdołasz uratować.
Dwie godziny później, pod koniec przerwy na sjestę, zbuntowany Józef wpadł na swego rekolekcjonistę i opowiedział mu o niesłychanym wydarzeniu, jakie miało miejsce kilka chwil wcześniej. Gdy szedł do pokoju, wstąpił po drodze do kaplicy i wykrzyczał przed Panem Jezusem swoje rozczarowanie rekolekcjami. Był już spakowany i gotowy do wyjazdu. Nagle przed jego oczami rozwinęła się wizja powrotu – jak wjeżdża swoim pick-upem na teren misji i podjeżdża pod budynek, który sam kiedyś wybudował. Wchodzi do niego i widzi na środku holu stertę swoich rzeczy: ubrań, kijów do golfa, książek, aparatów fotograficznych. Nagle przed jego oczami ukazuje się potężny szpadel, który wyrzuca te rzeczy tylnymi drzwiami i Józef ma świadomość, że robi to Jezus. W kolejnej scenie widzi siebie, stojącego przed domem, a na ziemię przed nim upadają wyrzucone rzeczy. Kątem oka dostrzega zbliżającą się do niego postać – to Matka Boża, która zwraca się do niego z prośbą: „Pozwól Mu oczyścić swoje życie”. I Józef zdaje sobie sprawę, że to konieczne. Przejęty tą wizją przeprosił o. Kevina, a godzinę później opowiedział całą historię w kaplicy pozostałym rekolektantom, dodając jej przesłanie: Słysząc głos Pana, serc nie zatwardzajcie. Od tego momentu rekolekcje potoczyły się zupełnie innym torem, a dla o. Kevina było to doświadczenie wspierające jego pokorę – jednak Bóg poradził sobie z uratowaniem tych rekolekcji...
PRZYJDŹ DUCHU ŚWIĘTY
Po tej opowieści płynie modlitwa o. Kevina o rozpalenie nas w Duchu Świętym. Włącza się do niej także o. Michael ze słowem z Listu do Filipian (Flp 2,1-6). W tym czasie z grupy rozeznającej podchodzi do niego ktoś ze słowem poznania: Jest wśród nas wielu liderów, którzy w wyniku rozczarowań ulegli zniechęceniu i myślą o opuszczeniu swojej funkcji. Grupa ma jednak takie poznanie, że jest to duch zniechęcenia, nie zaledwie problem wypływający z trudnych doświadczeń. Ojciec Michael modli się więc za liderów o oddalenie tego zła i o dar rozeznania, aby byli świadomi, że to nie z nich samych płynie ta wola odejścia, ale jest to wynik duchowego ataku.
Na tym kończy się przedpołudniowy program siostry Briege, więc korzystając z ogłoszeń – usuwa się zza konferencyjnego stołu. W przejściu zatrzymują ją różni ludzie i proszą o modlitwę. Najczęściej pojawia się intencja choroby: własna, dziecka, męża. Siostra modli się za nich krótko, kładąc im rękę na serce i prosząc o Boże błogosławieństwo. Gdy w Sali Ojca Kordeckiego rozpoczyna się adoracja Najświętszego Sakramentu, dyskretnie wymykamy się do samochodu. Nasza adoracja będzie w kaplicy Sióstr Urszulanek, gdzie s. Briege i o. Kevin spędzają większość swojego wolnego czasu.
Sobotnie popołudnie toczy się w dużym tempie. W czasie konferencji s. McKenna mówi o składaniu świadectwa Jezusowi, w nawiązaniu do słów Listu do Filipian: aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich, ziemskich i podziemnych. I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem – ku chwale Boga Ojca (Flp 2, 10-11). Przytacza też pewne doświadczenie z sesji dla kapłanów, prowadzonej w jakimś seminarium. Pewnego poranka przyszła do niej grupa księży, mówiąc, że jutro rano muszą wyjechać i czy byłoby możliwe, żeby pomodliła się za nich w czasie godziny przeznaczonej na ich modlitwę indywidualną (w seminarium tym była ustalona godzina na adorację Najświętszego Sakramentu, podczas której pozostawiano wszystkie inne zajęcia). Siostra nie dała odpowiedzi od razu, ale skonsultowała się z grupą prowadzącą i wspólnie zadecydowali, że wykorzysta tę godzinę na posługę wyjeżdżającym. Było już około 2200, więc tylko wywiesiła kartkę na tablicy informacyjnej w korytarzu: „Do księży, którzy się do mnie zgłaszali: będę dostępna w godzinie adoracji”, po czym poszła spać. Nazajutrz, gdy szła korytarzem, podszedł do niej pewien irlandzki misjonarz posługujący w Argentynie. Wyglądał na trochę przestraszonego, zrobił przydługi wstęp, wreszcie z oporem powiedział: „Zeszłej nocy, szykując się do spania, usłyszałem Jezusa, który poprosił, żebym poszedł do siostry i powiedział... że siostra zabrała Mu Jego godzinę. To już koniec tej wiadomości”. Wtedy s. Briege zrozumiała, że swojej decyzji nie skonsultowała z Jezusem, nie powiadomiła Go o niej. Natychmiast poszła więc do prowadzących i powiedziała: „Odwołujemy”, a następnie udała się do kaplicy. Tam Jezus pokazał jej pewien obraz. Zobaczyła wysokie mury klasztoru i drzwi z napisem: Klauzura. Usłyszała: „To nie mury i drzwi sprawiają, że ludzie za nimi mieszkający są kontemplatykami. Kontemplatycy muszą mieć takie sanktuarium w sercu”. Siostra uświadomiła sobie, że bardzo często to własne sanktuarium otwierała – jakby mówiła, że inni ludzie są ważniejsi od Jezusa. To była dla niej wielka lekcja, ponieważ zrozumiała także, że Jezus chciał j ą przez to nauczyć, by traktowała Go jako kogoś żywego. Skoro nie przerywa się osobom, które rozmawiają – to samo dotyczy czasu czyjejś modlitwy.
Wieczornej Eucharystii tego dnia przewodniczy..., skupiając się w swojej homilii na.... Przed błogosławieństwem s. Briege podchodzi do mikrofonu i przekazuje proroctwo do liderów i animatorów. Dzień poświęcony ich formacji kończy się Apelem Jasnogórskim, podczas którego o. Józef Kozłowski SJ powierza naszej Matce dzieło Odnowy w Duchu Świętym, wszystkie nasze posługi i zadania, oraz prosi Ją o wstawiennictwo, byśmy wiernie wypełniali wolę naszego Pana.
Gdy po mszy s. McKenna czeka w zakrystii na przebierających się z alb o. Kevina i Michaela – jeden po drugim podchodzą do niej młodzi księża i klerycy, prosząc o modlitwę. Na początku się wstydzą, usprawiedliwiają, że przyszli. Po pierwszych dziesięciu, kolejni podchodzą już śmielej. Proszą w sprawach związanych z ich misją (inaczej niż świeccy, bo rzadziej zdrowotnych): problemach w parafii, ze współbraćmi, z przełożonym... W czasie modlitwy Siostra dzieli się z nimi obrazami, jakie są jej udzielane. Najczęściej odwołują się one do jakiegoś doświadczenia duchowego z życia danego księdza. Często też podaje im fragment Ewangelii, do którego mają się odwołać później w swojej osobistej modlitwie. Zaczynam rozumieć, że to druga, równie ważna część posługi Siostry, już „za kulisami”. Wiele osób czekało od dawna na jej przyjazd, widać już wcześniej była dla nich znakiem nadziei. A jej cierpliwość i to, że nikomu nie odmawia (nawet jak łapie ją za habit w przejściu, gdy już się spieszy), jest dowodem, że i Jezus ma zawsze dla nas czas.
DLA MNIE BOWIEM ŻYĆ – TO CHRYSTUS (Flp 1,21)
Niedzielne spotkanie zgromadziło pod wałami Jasnej Góry prawie 200 tys. członków Odnowy, ich rodzin i przyjaciół. Charyzmatyczny tłum jest nieprzebrany, powiewają transparenty grup z bardzo odległych miast Polski. Co dziwne, tego dnia wyjątkowo nie ma ulewy, która stała się w ostatnich latach już niemal tradycją naszych Czuwań.
Po wspólnej modlitwie i powitaniach – czas na powrót do owoców naszych poprzednich spotkań. Swoje świadectwa składają osoby, które podczas nich doświadczyły szczególnych łask. Jest między nimi kobieta uwolniona wtedy z praktyk medytacji transcendentnej i jogi oraz student, który nawrócił się z ateizmu i szaleństw alkoholowych, a doświadczając miłości Jezusa – przeszedł długą drogę ku służbie Bożej.
Tego dnia s. Briege rozpoczyna konferencję „Kim dla mnie jest Jezus?”. Wychodzi od przypowieści o Zacheuszu – małym, zdecydowanym człowieczku, który dzięki swojemu uporowi, by zobaczyć Jezusa, doświadcza rewolucji w swoim życiu i radykalnego nawrócenia. Myślę, że niektórzy z obecnych na placu znaleźli się tam z ciekawości, więc chyba zaczynają się swojsko czuć w tym momencie... W swoim dalszym nauczaniu Siostra posługuje się także dwiema ciekawymi opowieściami: o Bennym i o Melvinie. A gdy nasza wiara pobudzona tymi przykładami już wzrosła – zaczyna się modlitwa o uzdrowienie. Przed Najświętszym Sakramentem wystawionym na ołtarzu w potężnej, złotej monstrancji, s. McKenna i o. Kevin klęczą z mikrofonami przy ustach. Z zamkniętymi oczami, modlą się na zmianę i powierzają Bogu intencje zgromadzonych przed wałami pielgrzymów. Na placu panuje teraz zadziwiająca cisza, jakby 200 tysięcy klęczących przed Jezusem ludzi zamarło w oczekiwaniu... W tej ciszy On sam dotyka nas wszystkich, szkoda tylko, że nie możemy go zobaczyć. Monumentalna monstrancja lśni w słońcu, błękitno-fioletowe kamienie mienią się i iskrzą, ale sam Jezus jest ukryty pod postacią przezroczyście białego chleba. Taki paradoks: Bóg skrył się przed nami i pragnie, by Go szukać w swoim sercu...
Modlitwa kończy się wielkim uwielbieniem Boga, po którym następuje Anioł Pański, poprowadzony przez Arcybiskupa Częstochowskiego Stanisława Nowaka. Metropolita częstochowski wyraża swoją radość z pobytu tylu odnowowych pielgrzymów na Jasnej Górze i poleca nas Matce Bożej.
Chwilę później s. Briege z pozostałymi gośćmi – eskortowana przez sprawne służby porządkowe – długimi korytarzami wychodzi bocznym wyjściem. Teraz te środki ostrożności są szczególnie potrzebne, ponieważ czeka na nią wiele osób. Wychylając się przez barierki, podają jej wypisane na kartkach intencje, podsuwają obrazki i jej książkę po autograf, proszą o modlitwę. Dopiero po pół godzinie opuszczamy Jasną Górę, żeby dotrzeć na obiad do Sióstr Urszulanek. W tym czasie zebrani pod wałami ruszają do Kaplicy Matki Bożej, żeby przywitać się z Gospodynią miejsca.
Popołudniowy blok spotkania rozpoczyna grupa lubelska z ks. Robertem Muszyńskim. Wraz z grupą muzyczną prowadzą uwielbienie, stopniowo „rozgrzewając” całe charyzmatyczne audytorium. To uwielbienie jest wstępem do ważnej modlitwy: radykalnego wyboru Jezusa jako naszego Pana. Wyrzekamy się swoich bożków i decydujemy, by oddać się całkowicie Zbawicielowi. Pragniemy, by nic nas od Niego nie oddzielało. Ten temat kontynuuje s. Briege, która – przygotowując nas do Eucharystii – mówi o uobecnianiu zwycięstwa Chrystusa i uzdrowieniach dokonujących się podczas spotkań eucharystycznych.
Niedzielnej Eucharystii przewodniczy dziś oczekiwany przez wszystkich bp Bronisław Dembowski, któremu obowiązki diecezjalne dopiero teraz pozwoliły na dotarcie do nas. Homilia o. Kevina Scalona jest bardzo prosta i wymowna (oparta o słowo z Mt 9,36-10,8). Podkreśla, po co Jezus wybrał swoich uczniów: aby z nim byli, by mieli władzę nad wszelkimi duchami nieczystymi i aby leczyli wszystkie choroby i słabości. Uderzające jest to, że przede wszystkim wybrał ich, by Mu towarzyszyli. Uświadamiam sobie, że to jest podstawowe zajęcie dla mnie-chrześcijanina: być przy Jezusie. Wszelka służba i działanie muszą wypływać z właśnie z tego, inaczej grozi mi pusty aktywizm.
Poruszającym momentem jest chwila, gdy kapłani podchodzą do stołu Pańskiego, by przyjąć Komunię. Sznur białych postaci ciągnie się jak smuga świtała, a potem, gdy rozchodzą się po placu niosąc Chrystusa innym, światło to dociera coraz dalej i dalej. Dziwne, taki Jezus zwielokrotniony ich białymi sylwetkami...
Spotkanie kończy S. Briege modlitwą wstawienniczą – za obecnych, ich rodziny i wspólnoty, za kapłanów i biskupów całego Kościoła. Jest to ostatni akcent tego dnia, pełnego Bożej troski o nas. Z czym wyjeżdżamy? Wielu z doświadczeniem macierzyńskiej opieki Boga, a zarazem Jego ojcowskiego posłania do świata, do innych. Ciekawe, ilu z nas może już teraz powiedzieć: Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus.
Anna Zygadlewicz
© Szum z Nieba nr 52/2002