Ewangelista Jan daje nam możliwość przysłuchania się rozmowie Jezusa z Nikodemem – faryzeuszem i dostojnikiem żydowskim (por. J 3,1-21). Dzięki wzmiance o statusie społecznym Nikodema, możemy domniemywać, że obaj rozmówcy dobrze znali Słowo Boże. Gdy Jezus tłumaczy, co oznacza narodzenie z wody i z Ducha, które umożliwia wejście do królestwa Bożego, w pewnym momencie odwołuje się do obrazu wiatru: „Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha” (J 3,8). Ewangelista Jan daje nam możliwość przysłuchania się rozmowie Jezusa z Nikodemem – faryzeuszem i dostojnikiem żydowskim (por. J 3,1-21). Dzięki wzmiance o statusie społecznym Nikodema, możemy domniemywać, że obaj rozmówcy dobrze znali Słowo Boże. Gdy Jezus tłumaczy, co oznacza narodzenie z wody i z Ducha, które umożliwia wejście do królestwa Bożego, w pewnym momencie odwołuje się do obrazu wiatru: „Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha” (J 3,8). Przybliżenie się Boga do nas, ludzi, polega właśnie na tym, że Jezus, Wcielone Słowo Ojca, mówi do nas przez pryzmat naszych ludzkich doświadczeń. Jezus Chrystus to Słowo Boże, które wyraża się i opowiada nam siebie – w ludzkim ciele. Jezus miał swoje zwyczajne przeżycia związane z wiatrem i był też pełen słów o ruach, obecnym na kartach świętych ksiąg. Czerpiąc z tych dwóch źródeł, uznał, że aby opowiedzieć Nikodemowi (i nam) o Duchu Świętym, posłuży się metaforą wiatru. Dlatego, aby głębiej przyjąć nauczanie Jezusa o Duchu, warto przyjrzeć się nie tylko Słowu Bożemu, ale także naszemu przeżywaniu tak codziennego zjawiska atmosferycznego, jakim jest wiatr.
Wiatr to ruch, szum i siła. Popycha żaglowce, kręci skrzydłami wiatraków, porywa rozwieszone pranie, a czasem łamie drzewa i zrywa dachy. Choć jest niezwykle konkretny, ponieważ ma swój kierunek i siłę, pozostaje nieuchwytny.
Może w nas budzić zarówno zachwyt, jak i przerażenie. Czasem przynosi ukojenie i ochłodę, a czasem niepokój i grozę.Zainspirowana słowami Jezusa refleksja o tym, czym jest wiatr, pomaga nam odświeżyć nasze pojmowanie i zażyłość z Duchem Świętym. Duch Święty to Boży ruch. Gdy rozmawiamy o tym, co dzieje się w naszym wnętrzu – mówimy o poruszeniach duchowych. Duch Święty to Boża siła, od której oczekujemy wsparcia. Mamy jednak świadomość, że ta siła jest Bożą potęgą, nad którą nie da się zapanować. Wyczuwamy, że wobec objawiającej się mocy Ducha Świętego możemy jedynie stanąć w postawie pokory, szacunku i uwielbienia. Działanie Ducha to zarówno delikatne natchnienia, które kierują nas w dobrą stronę, jak i silne podmuchy, które bezlitośnie rozwalają to, co w naszym życiu było budowane na piasku. Gdy trwamy w postawie nawrócenia (idziemy od dobrego ku lepszemu), wtedy Duch Święty nas pobudza, zachęca i inspiruje. Gdy rezygnujemy z życia w łasce (idziemy ku coraz cięższym grzechom), wtedy Duch Święty kłuje, gryzie i niepokoi nasze sumienie. Jak różne są rodzaje wiatru, tak różnorodne jest działanie Ducha Świętego w naszym wnętrzu. Ale jak rozpoznawać poruszenia Ducha?
Wyobraź sobie dziecko, które w jednej ręce trzyma latawiec, a drugą podnosi do góry i wystawia na wiatr oblizany palec. Gdy rozpozna jego kierunek, biegnie w odpowiednią stronę, puszcza latawiec, przystaje i wpatruje się w jego wspaniały lot.
Gdy św. Ignacy z Loyoli wprowadza nas w reguły rozeznawania duchowego, to mówi, że służą one „do odczucia i poznania w pewnej mierze różnych poruszeń, jakie występują w duszy: dobrych po to, żeby je przyjąć, a złych, żeby je odrzucić” (ĆD 313). Ta reguła zawiera w sobie dynamikę rozeznawania duchowego: odczuć – poznać – przyjąć/odrzucić.Odczuć, czyli w naszej metaforze „polizać i wystawić palec”, oznacza zgodę na to, żeby czuć wewnętrzne poruszenia. Poznać – chwila zastanowienia, z której strony wieje wiatr – to czas i zaangażowanie w rozróżnianie tego, co dzieje się w naszym sercu. Przyjąć/odrzucić – wypuszczenie latawca – to wybieranie i wprowadzanie w życie tego, co rozpoznaliśmy jako lepsze.Narodziliśmy się z wiatru, ale żeby dobrze puszczać latawce, trzeba regularnie ćwiczyć. Wejście w postawę rozeznawania duchowego nie jest czymś, co przychodzi łatwo. Jednak wierne trwanie w takiej postawie prowadzi do pełni życia. Latawiec naszego życia trzyma się na odpowiedniej wysokości i wspaniale reaguje na zmiany wiatru. Inni patrzą na niego z przyjemnością i budzi się w nich pragnienie, by puścić swój latawiec. Świętość pociąga do świętości…