W pierwszą niedzielę bez Mszy świętej, rano czytaliśmy Słowo Boże z dnia – o tym, jak Jezus poszedł do studni i tam spotkał Samarytankę. Powiedziałam do moich bliskich: „Dzisiaj nie możemy przyjść do Jezusa, ale Jezus przyjdzie do nas”. Poszukaliśmy sobie porannej Mszy w Internecie i zapaliliśmy świece, tworząc kościół domowy. Niesamowita atmosfera zapanowała w naszym domu! Dziecko razem z nami klękało i modliło się przed telewizorem. Przyjmowaliśmy też Jezusa duchowo. W niesamowity sposób odczuliśmy Jego obecność, poruszającą aż do łez. Bóg przyszedł, aby nas przytulić i powiedzieć: „Nie lękajcie się, Ja jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata”. Bardzo nas to podbudowało i oświeciło, że ta beznadziejna sytuacja może rodzić dobre owoce. Trzeba tylko dobrze ją przeżyć i przyjść do źródła.
Postanowiliśmy sobie zrobić w tym czasie rekolekcje domowe przez Internet i logować się na stronie łódzkich jezuitów poprzez YouTube – na program „Mocni w Duchu dzieciom”, koronkę, Mszę świętą oraz wieczorny różaniec.
Pracując i będąc razem w domu, mamy wyjątkową szansę uczestniczenia (jak w klasztorze!) w życiu Kościoła. A na przerwę wychodzimy na spacer na łonie natury. Bóg potrafi z każdego cierpienia zrobić błogosławieństwo. Zaczęły do nas dochodzić głosy, że właśnie to Bóg zapowiadał: iż przyjdzie czas, kiedy będą powstawać takie ogniska domowe, abyśmy wzmocnili naszą wiarę, a jednocześnie na nowo zatęsknili do tego, co mamy – do sakramentów i Kościoła. Myślę, że przez ten czas świat jeszcze bardziej doceni Kościół i kapłanów. Miał przyjść czas oczyszczenia Kościoła, gdy letni odpadną, a gorący jeszcze się bardziej zapala i przylgną do Boga…
Odczuwam ten czas jak rekolekcje zamknięte, z najbliższa rodziną i Bogiem w naszym domu. Gdy panika wdziera się przez media – wracam do źródeł. Co mówi Kościół? Co dostałam na modlitwie? Co mówi Pismo Święte? „Jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata”, „Nie lękaj się ani nie trwóż, bo Ja jestem z tobą”, „Nie porzucę cię i nie pozostawię”.
Psalm 91 stał się codzienną modlitwą wielu ludzi na całym świecie. Również i mnie jego słowa dodają otuchy.
„Bo On sam cię wyzwoli z sideł myśliwego i od zgubnego słowa”, „W nocy nie ulękniesz się strachu ani za dnia – lecącej strzały, ani zarazy, co idzie w mroku, ni moru, co niszczy w południe”. „Choć tysiąc padnie u twego boku, a dziesięć tysięcy po twojej prawicy: ciebie to nie spotka”.
Niesamowite było przeżycie Wielkiego Postu z przymusowym (i nieprzymusowym) oddaniem tak wielu rzeczy na raz. Dziękujemy Bogu za ten czas łaski, rozpoczęty łzami cierpienia, ponieważ przyniósł wewnętrzny pokój i radość duchową – pomimo ciężkich diagnoz zdrowotnych, jakie zbiegły się czasowo w mojej najbliższej rodzinie. Tydzień przed ogłoszeniem pandemii dostałam wiadomość, że moja mama cierpi na nieuleczalna chorobę i nie wiem, ile lat życia jej zostaje, a mój mąż ma ciężką chorobę serca, która musi być natychmiast leczona, aby uniknąć zawału (jednak odmówiono nam badań i konsultacji z powodu pandemii). Została nam tylko łaska Boża. Niesamowitym zdarzeniem było to, że w ostatnią niedzielę, na której była jeszcze Msza, byliśmy na adoracji w prywatnej kaplicy naszego księdza – z namaszczeniem chorych i modlitwą wstawienniczą. Ten dzień i to, co tam się wydarzyło, dało nam wielki pokój i siłę, aby przetrwać czas izolacji.
Teraz łódzki kościół przy ul. Sienkiewicza to nasza nowa e-parafia. Bardzo dziękujemy Mocnym w Duchu za ich posługę internetową – tyle radości i wiary daje im Bóg, a ta atmosfera się udziela!
Dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek łączymy się internetowo na wspólnej modlitwie, wychodzącej poza granice naszych parafii, a nawet państw. Nasze omadlanie siebie nawzajem i naszych duszpasterzy trwa intensywniej niż kiedykolwiek. Dochodzą do nas wiadomości od różnych ludzi i kapłanów na całym świecie, którzy potwierdzają modlitwę i Msze za nas, i potwierdzają te same odczucia duchowe – to daje nam poczucie, że jesteśmy na tej samej drodze z Kościołem. W sieci krąży wiele niepokojących przesłań, ale Pan Jezus nas ostrzega w Ewangelii: przyjdzie wielu fałszywych proroków, nie wierzcie im, po owocach ich poznacie. Jaki owoc przynosi w moim sercu prawdziwe proroctwo? Ono mnie buduje, jakiekolwiek by nie było. Fałszywe proroctwo zbija mnie z nóg i przynosi niepokój.
Cierpiałam na myśl, że nie będzie świąt w kościele, nie będziemy mogli uczestniczyć w sakramentach, adorować Jezusa w grobie, a potem radośnie zaśpiewać „Alleluja” w porannej procesji.
Ale gdzieś zachowała się iskierka nadziei, że Bóg da nam łaskę przeżyć te święta przez transmisję telewizyjną, bo dla Boga nie ma ograniczeń czasu czy miejsca. I tak też się stało. Dzięki programowi „Mocni w Duchu dzieciom” przyozdobiliśmy nasz domowy kościół symbolami drogi krzyżowej, baranka z papieru czy koszyczka na nadchodzące święta, uczestniczyliśmy też w nabożeństwach Drogi Krzyżowej, adorując nasz domowy krzyż. Mieliśmy czas skupić się na tym, co duchowe i pięknie. Zdałam sobie w pewnym momencie sprawę, że o takim duchowym zasiewie i o takim poście gdzieś wewnętrznie marzyłam. Oczywiście nie z brakiem Eucharystii, ale i tu Pan Bóg wlał słodycz w nasza ranę. Nigdy wcześniej nie mieliśmy możliwości przez tak długi okres czasu uczestniczyć w codziennej Mszy świętej, a dzisiaj mijają już 2 miesiące, gdy dzień w dzień cała nasza rodzina z radością biegnie do salonu, zapalając świece i włączając YouTube na dużym telewizorze. Stajemy wtedy przy samym ołtarzu z naszymi braćmi i siostrami z Łodzi, z którymi łączy nas ktoś jeszcze – kochany o. Józef Kozłowski, który walczył o nas i był przedłużeniem rąk Chrystusa, „aby nikt z nas nie zginął”.
Wszystko, co dotąd było dla nas takie oczywiste w Kościele, w tym czasie ukazane jest nam jako łaska i dar.
W następnym roku bardziej niż kiedykolwiek będziemy się cieszyć na Mszę i na święta.
Odczuwam również, że im więcej jest nam zabierane, tym większa jest nasza wolność wewnętrzna wobec wcześniejszych oczekiwań. Po prostu Bóg daje taką łaskę w tym czasie, gdy po ludzku rodziłby się w nas bunt. Zakaz dotyczący obecności na Mszy pewnie będzie jeszcze trwał przez kilka tygodni. Modlimy się o naszych kapłanów, aby wytrzymali ten czas próby. Domyślamy się, że jest im ciężko, skoro nieomal wszystko, za co oddali życie, jest wstrzymane.
Gosia