Stworzenie świata stanowiło radosny początek wszystkiego, co istnieje. Całe uniwersum wibrowało wówczas radością istnienia, która była jednocześnie radością uwielbienia dla Stwórcy. Koroną stworzenia został ustanowiony przez Boga człowiek, jako Jego obraz i podobieństwo. Ten stan rzeczy sam Bóg określił jako „bardzo dobry”, a dobro to miało się rozwijać dalej, w sensie dojrzewania do Pełni, w której podobieństwo do Boga przybrałoby postać komunii, czyli pełnego z Nim zjednoczenia – na podstawie identyczności natury. Chodzi tutaj o niemożliwą do ogarnięcia przez umysł ludzki perspektywę Bożej miłości, którą nam objawia w całej swej dramatycznej głębi Pascha i Krzyż Jezusa Chrystusa.
SZCZELINA
Niemożność ta została wykorzystana przez szatana, i to w perfidny sposób. Zamiast zachwytu dla Bożej miłości, niemożliwej do ogarnięcia przez człowieka z racji jej głębi i piękna, w sercu człowieka zasiana została wątpliwość co do Boga jako absolutnego Dobra. Zaatakowana została zatem sama istota Bożego dzieła stworzenia i Bożego powołania człowieka. Zły duch zbuntował się przeciwko Bożej miłości, która potem tak wysoko wyniosła człowieka, że powołała go do pełni komunii z Nim. Tak wysoko, że aniołowie, którzy zbuntowali się przeciwko Bogu, służyliby również człowiekowi – co potraktowali jako ujmę dla ich doskonałości. Ich wizja miłości skrzywiona była przez egocentryzm, stąd pojawił się bunt przeciw Bogu i wrogość wobec człowieka. Wyraziła się ona w perfidii, z jaką zły duch oszukał człowieka i sprawił, że ten – zamiast trwać w jedności dziecięcego zaufania do Boga – odszedł od Niego, dając posłuch kuszącemu słowu szatana.
ZAPOWIEDŹ PRAWDZIWEJ WOLNOŚCI
Dramat stworzenia (i wpisany weń dramat grzechu) wszedł w nową fazę rozwoju wraz z kolejnym etapem Bożego wejścia w historię człowieka. Był to czas powołania Abrahama, potem Mojżesza, potem czas cudownego wyjścia narodu izraelskiego z „domu niewoli”, z Egiptu, wędrówka poprzez Morze Czerwone i pustynię, aż do Ziemi Obiecanej. Wszystko jednak było tylko przygotowaniem do tego, co miało przynieść ze sobą zapowiadane przyjście Mesjasza i założenie przez Niego królestwa Bożego. Wszystko było tylko figurą Paschy, którą On miał dopełnić w Jerozolimie, a my dzisiaj w niej uczestniczymy.
Historia, o której mowa, nie jest tylko referowaniem „początków” z okazji celebrowania religijnej uroczystości (aby wyciągnąć z niej jakieś budujące wnioski), ale jest żywym uczestnictwem w historii zbawienia. Jest ona związana ze szczególnym namaszczeniem bieżącej chwili, czyli z tzw. „znakami czasu”. Poprzez nie Bóg kieruje do nas specjalne wezwanie, które staje się miernikiem naszej rzeczywistej wierności Bogu – a nie tylko pogańskiej zabawy z okazji świątecznych wakacji, ani faryzejskiej gorliwości w skrupulatnym przestrzeganiu przepisów (ślepej na duchową istotę tego wydarzenia, czyli na miłość).
Co Bóg mówi do nas dzisiaj? Jakie są Jego znaki w obecnej chwili, w dobie koronawirusa? Jeśli chcemy dojrzale przeżywać Paschę Chrystusa, powinniśmy nad tym się zastanowić. Prośmy zatem Boga o światło, abyśmy byli w stanie pojąć Jego Słowo i dochować wierności Jego powołaniu dla nas.