Kiedy byłam w Singapurze, gdzie razem z ojcem Kevinem prowadziłam rekolekcje dla kapłanów, dowiedziałam się, że w lokalnym więzieniu przebywa pewien młody człowiek, rozpaczliwie poszukujący kontaktu ze mną. Oczekiwał na wykonanie kary śmierci, ale usłyszał że jestem w tym mieście. Ktoś mu powiedział, że jestem zakonnicą, która czyni cuda. Rozmawiałam z nim przez telefon. Powiedział:
– Siostro, mam 24 lata, nazywam się Melvin. Wkrótce odbędzie się moja egzekucja. Nie jestem przestępcą, choć rzeczywiście przyjmowałem narkotyki i handlowałem nimi, żeby szybko zarobić pieniądze. Pewnego razu zostałem aresztowany i wymierzono mi karę śmierci. Siostro, jestem zrozpaczony, ponieważ nie jestem złym człowiekiem. Proszę, czy mogłaby siostra uczynić dla mnie cud?
No cóż, nigdy wcześniej nikt nie prosił mnie o cud, więc zapytałam o jaki rodzaj cudu mu chodzi.
– Czy mogłaby siostra sprawić, aby osoby decydujące o moim życiu złagodziły moją karę?
– Melvin, ja nie potrafię dokonywać cudów, ale mogę się pomodlić do Jezusa.
– W Jezusa nie wierzę. Jestem poganinem – odparł Melvin.
Ale ja wierzę i poganką nie jestem – odpowiedziałam.
Na to Melvin uparcie: – Może jednak ten jeden cud mogłaby siostra uczynić?
– Melvin, przykro mi, ale jedyne co mogę zrobić, to będę się za ciebie modliła.
Modliłam się za niego. Później wyjechałam do Stanów Zjednoczonych i każdego dnia odmawiałam koronkę do Miłosierdzia Bożego, modliłam się także podczas mszy. Wysłałam mu Pismo Święte, różaniec i modlitwę różańcową od ojca Kevina oraz wiele książek, o których myślałam, że mogą mu pomóc. Melvin napisał do mnie, mniej więcej 6 miesięcy później:
Siostro, dziękuję bardzo za Biblię i książki. Wszystko, co siostra mi przysłała, rozdałem moim przyjaciołom. Oni zostali wczoraj poddani egzekucji, ale ja nadal czekam na cud.
Modliłam się za niego dalej. 7 czerwca otrzymałam kolejny list. Melvin pisał:
Droga siostro Briege. 9 czerwca, który jest dniem Siostry urodzin, odbędzie się moja egzekucja. Ale już wcale się nie boję, ponieważ spotkałem Jezusa, zostałem ochrzczony, otrzymałem I Komunię Świętą, a także zostałem bierzmowany. Teraz już wiem dokąd idę, ponieważ Jezus mi przebaczył. Siostro, mam jedną prośbę. Moja rodzina będzie na tej egzekucji. Oni wszyscy są poganami. Czy mogłaby Siostra napisać do mojej mamy, żeby się nie martwiła, bo ja się już nie boję tego, że umieram.
Napisał mi również, że bardzo mnie kocha, a potem na końcu listu dodał:
ps. Siostro Briege, kiedy pójdę do nieba, każdego dnia będę się modlił za Ciebie. A jak Ty przyjdziesz – kupię Ci drugie śniadanie.
A więc wiecie, tam w niebie czeka na mnie drugie śniadanie.
Zakończenie tej historii jest jeszcze piękniejsze. Melvin rzeczywiście 9 czerwca został stracony. Przeszedł przez swoją śmierć śpiewając psalmy i chwaląc Jezusa. Ludzie byli zaskoczeni, a współwięźniowie nie mogli zrozumieć, co się z nim stało. Pocieszał własną mamę, która miała patrzeć, jak będzie umierał. Przecież po ludzku nie jest to możliwe.
Ojciec Kevin i ja przybyliśmy wkrótce po tym do Singapuru, odkrywając, że cała jego rodzina została nawrócona na katolicyzm, wstąpiła do Kościoła za przykładem tego młodego człowieka. Czyż nie warto uwierzyć, że cuda naprawdę się zdarzają? Oczywiście kara śmierci jest czymś strasznym. Nie akceptuję tego, ponieważ nikt nie ma prawa odbierać życia. To Bóg daje, więc i Bóg odbiera. Jednak Melvin otrzymał dar największy ze wszystkich. Ilu z was chciałoby dokładnie znać datę swego przyjścia do Jezusa, żeby się zdążyć przygotować? Zobaczcie – ta wielka tragedia stała się dla niego jedną z największych łask. Bracia i siostry, poznanie Jezusa Chrystusa – jest największym darem, jaki moglibyśmy kiedykolwiek otrzymać. Proszę was bardzo, głoście Jezusa na dachach, mówcie o Nim swoim dzieciom. Uczcie ich o tej wielkiej wierze, za którą tysiące waszych braci-Polaków straciło życie. W waszym kraju jest cała litania świętych, którzy zmarli dla Chrystusa, dlatego, że Go kochali. Zarówno ja, jak i wy, będziemy się nieustannie starać, aby zostać świętymi. Święty to człowiek, który kocha i żyje dla Jezusa Chrystusa.
Chciałabym zakończyć prosząc każdego z was, abyście na chwilę zamknęli oczy. Wyobraź sobie siebie, stojącego przed Panem. Jezus patrzy teraz na ciebie i zadaje ci jedno proste pytanie – to, które zadał kiedyś Piotrowi: Czy ty Mnie kochasz? Czy pozwolisz Mi być Panem twojego życia? Czy przyjdziesz do Mnie, abym mógł cię nauczać, abym mógł cię uzdrowiać i przemieniać? Czy pójdziesz za Mną? Czy będziesz głosił moją Ewangelię? Czy pozwolisz, że będę posługiwał się twoim ciałem, twoim umysłem, twoimi oczami, dłońmi, sercem, aby głosić Moją Dobrą Nowinę? Właśnie o to prosi nas Jezus dzisiejszego dnia. My jako charyzmatycy, którzy doświadczyli chrztu w Duchu Świętym, zostaliśmy posłani przez Jezusa. Pamiętacie, że Jezus powiedział do nas: poślę wam swego Ducha i Mój Duch będzie was wspomagał i przypominał wam wszystko to, czego Ja was nauczyłem. Mój Duch będzie wam towarzyszył. Idźcie do świata i głoście Dobrą Nowinę o zbawieniu. Jezus obiecał nam, że znaki i cuda będą towarzyszyły tym, co uwierzą w Niego.
Jezus mówi także do ciebie dzisiaj: Ja jestem światłością świata, ale wzywam również ciebie, abyś był światłem świata. Niech twoje światło świeci tak, aby ludzie widzieli dobre dzieła Moje i uwielbiali Ojca, który jest w niebie. Maryja, nasza Matka, która zebrała nas dzisiaj tutaj, mówi do serca każdego z nas: Uczyńcie wszystko, co Mój Syn wam powie. Maryja pyta: Czy wiesz, co mówi do ciebie teraz Jezus? On prosi, abyś żył dla Niego i abyś umarł za Niego. Abyś nieustannie należał do Pana. Otwórzmy swoje serca na Niego i wypowiedzmy te piękne słowa: Oto jestem, Panie, poślij mnie.
s. Briege McKenna OSC
W tym temacie polecamy książkę "Jezus jest Mesjaszem".