Prawie całkowicie stracił wzrok, ale odnalazł powołanie. Romana Rosiaka, masażystę, który stawiał na nogi sportowców, nawet olimpijczyków, ale i tych, którym trzeba było wyprostować życie – poprosiłam, aby opowiedział o tym, jak praca fizyczna może mieć także wymiar duchowy. I o tym, że nasze braki nie są przeszkodą, by służyć innym.