Najpierw były to pozornie niewinne, pojedyncze zdjęcia z gazet dla dorosłych lub filmy, które oglądaliśmy wspólnie z kolegami w telewizji podczas nieobecności rodziców. Później te zdjęcia i filmy były już coraz mocniejsze. Tym sposobem zły duch rozbudził we mnie pragnienie i potrzebę ich oglądania bez jakiejkolwiek kontroli i zahamowań. Okazało się, że to co robiłem do tej pory, było tylko „iskrą”, która wzniecała coraz większy ogień. „Prawdziwa zabawa” zaczęła się wraz z dostępem do Internetu. Wtedy już, chcąc być sprytniejszym od wszystkich, którzy chcieli mnie kontrolować, wchodziłem na strony z erotyką i pornografią, i karmiłem się tym. Przestało mi nawet przeszkadzać, że ktoś był w domu czy nawet w moim pokoju. Natychmiast musiałem spełnić swoje pragnienie. To co już widziałem, przestawało mi wystarczać i szukałem coraz bardziej wyrafinowanych materiałów. Moje „hobby” stało się centrum mojego życia i świata poza nim nie widziałem. Nie istniało dla mnie nic ważniejszego.
Pan Jezus nie pozwolił mi jednak w tym dalej trwać i z biegiem czasu zacząłem zauważać, jak bardzo mnie to pochłania, i że jest to chore, że nie mogę przestać. Mimo że dalej tkwiłem w pornografii, coraz więcej zastanawiałem się, co ja naprawdę robię i przestało mi się to podobać. Chociaż oglądanie filmów i masturbacja sprawiały mi przyjemność, to potem dręczyły mnie coraz większe wyrzuty sumienia, z którymi przestałem sobie radzić. Przychodziły mi do głowy straszne myśli, stałem się bezlitosny wobec siebie.
Czasami wręcz biłem samego siebie, bo nie mogłem znieść, że jestem zdolny robić takie rzeczy. Czasami płakałem w dzień i w nocy, bo w żaden sposób nie mogłem się uwolnić. Bałem się i wstydziłem, gdy ktoś w moim towarzystwie zaczynał rozmowę na temat kontaktów damsko-męskich. Czasem udawało mi się wytrzymać jeden, dwa miesiące bez pornografii, ale później przychodził gorszy czas, kiedy nie mogłem już panować nad sobą. Dochodziło do tego, że gdy dowiadywałem się, że nikogo nie będzie w domu, to od razu przychodziły myśli i cały plan działania, jak tylko nasycić swoje zmysły. Takie zachowanie zaczęło mi bardzo przeszkadzać. Już wiedziałem, że jestem uzależniony.
Trwało to około 15 lat. W tym czasie coraz bardziej zamykałem się w sobie, bo całe siły przeznaczałem na walkę ze złem. Chodziłem do spowiedzi nawet kilka razy w miesiącu, żeby pozbyć się wyrzutów sumienia. Zaczynałem rozumieć, że sam już sobie nie poradzę, że jeśli coś się nie wydarzy, jeśli Pan Bóg się nie zlituje nade mną, to przepadnę. Tym bardziej, że zbliżał się czas wejścia w małżeństwo, a ja nie chciałem z takim bagażem zakładać rodziny. Pan Bóg był jednak cały czas ze mną. Ilekroć wracałem od kratek konfesjonału moje życie stawało się inne. Cieszyłem się, nawet płakałem ze szczęścia, że już jestem czysty, bez grzechu. Przez to zawsze, nawet w najgorszej chwili wiedziałem, że moim jedynym ratunkiem jest, by szybko iść do spowiedzi, bo tylko to, i przebaczająca Miłość Boga mogą mi pomóc i przywrócić utraconą godność, podnieść się z bagna, w którym tkwiłem. Ale mimo że po każdej spowiedzi chciałem być lepszy – nie udawało mi się to i upadałem. Uświadomiłem sobie, że potrzebuję czegoś więcej, jakiegoś większego oczyszczenia i zacząłem go szukać. Będąc w Krakowie, usłyszałem o Seminarium Odnowy Wiary prowadzonym przez kapucynów. Licząc bardzo na Boże Miłosierdzie, i wierząc, że tylko On może mnie uwolnić z uzależnienia, w jakim się znalazłem, zapisałem się na nie. Trwało ono kilka tygodni, a na koniec odbyła się modlitwa o uzdrowienie i uwolnienie. Była to niesamowita modlitwa, podczas której wiedziałem, że walczę o swoje życie. Klęcząc przed Najświętszym Sakramentem, oddawałem Panu Jezusowi wszystko, co przechodziłem przez te lata udręczeń i zmagań. Prosiłem Go i błagałem o uzdrowienie i uwolnienie. I przyszedł. Pełen miłości spojrzał na mnie, uwolnił mnie z moich więzów, podniósł i przytulił do siebie… Tak właśnie odczułem Jego obecność. I teraz ją czuję, kiedy to wspominam. Po modlitwie długo płakałem z radości, nie byłem jeszcze wtedy do końca świadom, co tak naprawdę się wydarzyło. Pan Jezus uwolnił mnie ze zniewolenia, w które popadłem, ze złych myśli i pragnień. Przebaczył całe zło, którego się dopuściłem, wszystkie grzechy nieczystości, całą przeszłość. Uleczył wszystkie wspomnienia, wszystkie myśli, wymazał z pamięci złe obrazy.
Obecnie mija już trzeci rok od mojego uwolnienia. Mam wspaniałą żonę, którą bardzo kocham. Oboje należymy też do wspólnoty Nowej Ewangelizacji. W naszym życiu, czy to jeszcze osobno, czy już razem wielokrotnie doświadczaliśmy obecności Jezusa, Jego uzdrawiającej Mocy. Co dnia doświadczamy również daru wspólnoty, ale i tez cudów, jakie Pan działa ...
Teraz, gdy patrzę wstecz, widzę, jak bardzo moje życie uległo przemianie. Nie zajmuję się już pornografią, nie oglądam jej, ale również nie boję się o niej rozmawiać. Mam świadomość, że to, co przeszedłem przez te wszystkie lata, to była walka Jezusa o mnie i moje życie, a Jego miłość ostatecznie we mnie zwyciężyła. Tylko On zawsze był po mojej stronie, tylko On wierzył we mnie, tylko Jemu to wszystko zawdzięczam. Teraz widzę, że zabrał mi również wstyd i dał odwagę, abym mógł o tym mówić i dawać innym świadectwo.
Piotr
Szczególnie polecamy niesamowitą książkę, która w prosty sposób demaskuje działanie zła w naszym życiu i pokazuje drogę do wolności, do jakiej zaprasza każdego z nas Chrystus - "Z grzechu do wolności" o. Józefa Kozłowskiego - więcej tutaj!
(zamieszczono 2012-02-04)