Ucieszyłam się z możliwości tłumaczenia Michelle Moran. Polska Odnowa w Duchu Świętym wychowywała się na jej książkach.
Nie podejrzewałam jednak, że to spotkanie zapadnie tak bardzo w mojej pamięci. Pełna energii, dynamizmu, a jednocześnie skupienia i nadzwyczajnej pokory kobieta zadziwia niczym połączenie biblijnej Estery z Judytą, słowem gotowa rozciąć najsubtelniejsze nieścisłości. Świadectwo wiary nie tylko na scenie, ale nawet w najdziwniejszej codziennej sytuacji. Podczas rekolekcji pękła rura dostarczająca wodę do toalet, klasyczny przykład trudności, które pojawiają się podczas takich spotkań. Choć na zewnątrz ściskał mróz, w Ostrołęckiej hali było bardzo gorąco. Po całym dniu modlitwy i posługi na scenie miałyśmy tylko jedno marzenie – wrócić do hotelu i wziąć kąpiel. Pamiętam, że takie słowa wypowiedziałam do Michelle na koniec dnia. Kiedy dotarłyśmy na nocleg – okazało się, że awaria objęła również i to miejsce. Gdy recepcjonistka nas o tym uprzedziła – musiałam mieć minę zbitego szczeniaka, podczas gdy Michelle luźno rzuciła: „Nie ma sprawy, umyjemy się wodą z butelki” (miała jej jeszcze 500 ml). Oniemiałam. Faktycznie. Niby bzdura, ale oto zachowanie charyzmatyczne! Jest – dobrze, nie ma – też dobrze. Wieczór spędziłyśmy na opowieściach o „prawdziwych” wyzwaniach, na jakie naraziła ją posługa w Afryce – zmiana miejsca głoszenia bez powiadomienia, brak dostępu do telefonu przez kilka dni, udar i zatrucia, a we wszystkim tym trzeba było odnaleźć chwałę Pana. Czemu? Żeby móc wiarygodniej ukazać ją ludziom. I to określiłabym jako charakterystyczne dla sposobu głoszenia Michelle – jej słowa odzwierciedlają życie. Ona w nich jest. A doświadczeń jej nie brakuje, bo przygląda się, głosi i pomaga grupom Odnowy na całym świecie.
Skarbnica wiedzy i nie tylko..
Od pierwszej rozmowy miałam przekonanie, że spotkałam nie tylko skarbnicę wiedzy, ale bardzo normalną osobę, która potrafi być i nasłuchującą przyjaciółką, i mądrą żoną, a przy tym potężnym Bożym narzędziem w Papieskiej Kongregacji ds. Świeckich. Zadałam jej pytanie: – Obdarzona nieprzeciętną inteligencją, ale jednak drobną posturą, będąca świecką, i to kobietą – jak radzisz sobie w meandrach struktur i komunikacji Watykanu?. Odpowiedziała: – Jestem sobą! Zrozumiałam, że tylko to doprowadzi mnie do właściwego miejsca, które na dany czas przeznacza Bóg. Zapytałam dalej: – Jak to się dzieje, że wysoko postawieni mężczyźni, doświadczeni słudzy Kościoła słuchają ciebie? Odparła: – Po prostu słucham ich i długo milczę, a kiedy oddają mi głos – mówię bardzo otwarcie. Bóg sam otwiera drogi. I tak też otworzył je do naszych serc podczas trzech konferencji, na których mówczyni podbiła szczyt K2 tematu wiary w ujęciu charyzmatycznym.
Oto kilka fragmentów z wypowiedzi Michelle Moran:
Żyjemy w czasach, gdy trudno ewangelizować. Podobne doświadczenia miał św. Paweł – wrócił do miasta, z którego został wyrzucony. Zostaliśmy wezwani podczas Roku Wiary, aby być ludem, który wytrzyma, gdy przyjdą trudności i gdy stanie wobec wyzwań . Słowa „wypłyń na głębię” oznaczają: wejdź głębiej w wiarę, aby ją rozprzestrzenić.
Papież Benedykt XVI, opisując Rok Wiary, posłużył się słowami z Dziejów Apostolskich (14,19-28). Kościół pierwotny nie miał łatwo. Stawał w obliczu różnych pojęć wiary i religii. W tym tekście czytamy o św. Pawle i o jego uczniach podejmujących ewangelizację, która nie przynosi owoców. Jest trudna. Paweł napotkał duże trudności, wyrzucono go nawet z miasta. Ale nie zniechęcił się. Miał tak silną wiarę, że wrócił tam i głosił słowo, a wielu ludzi się nawróciło. Odświeżał serca uczniów. Również my w Roku Wiary mamy pozwolić Panu, aby dał nam świeże serca, byśmy jako Kościół odświeżali serca naszych braci i sióstr. Rok Wiary jest tak naprawdę rokiem odświeżenia, możliwością otwarcia się na większe łaski Boga.
Czy w Polsce są dziś jacyś poganie? Tylko wy znacie odpowiedź. I Pan chce posłużyć się wami, by otworzyć dla nich drzwi wiary. Rok Wiary nie jest tylko dla księży i biskupów, ale dla każdego. Jest to wezwanie, aby uwierzyć, że Bóg będzie się tobą posługiwał i będzie cię umacniał w misji. Jedyny sposób, w jaki można to wypełnić, to mocą Ducha Świętego.
Często mówi się o tym, że wiek XX należał do Ducha Świętego. Miał nas przygotować na wiek XXI, gdy prawdopodobnie Kościół będzie napotykał na wiele trudności i wyzwań, większych niż znane nam do tej pory. To prawda, że żyjemy w czasach ostatecznych (KKK 732: Przez swoje przyjście, które ciągle trwa, Duch Święty pozwala światu wejść w „czasy ostateczne”, w czas Kościoła, Królestwo już odziedziczone, ale jeszcze niespełnione). Nie musimy się jednak tym zamartwiać. Zamiast wspominać dziwaczne „proroctwa” – żyjmy z dnia na dzień w całkowitym zawierzeniu. Bo są to czasy, kiedy Królestwo Boże jest pośród nas i ma się rozszerzać. Za naszą przyczyną!
Niezależnie od tego, jaką definicję Kościoła podejmiemy, dojdziemy do tego, że jest on wspólnotą uczniów w misji. W dniu Pięćdziesiątnicy Duch Święty poruszył rodzący się Kościół. Jest coś ważnego w trwaniu w postawie oczekującej, we wspólnocie i w posłuszeństwie. Nie wiemy, ile razy uczniowie zbierali się w Wieczerniku, ale tego dnia silny wiatr napełnił cały dom i języki jakby z ognia spoczęły na głowie każdego z uczniów. Wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym. To dzień narodzin Kościoła. Nie była to Piećdziesiątnica tylko wspólnotowa, ale i osobista, bo ogień ten rozpalił różne języki ognia na głowach poszczególnych apostołów. Musimy być otwarci na większy ogień Ducha Świętego, zarówno w Kościele, jak i w życiu osobistym. Tamto wydarzenie było tylko początkiem. Jesteśmy wezwani, by żyć w ciągłej Pięćdziesiątnicy.
Trzeci sposób działania Ducha Świętego polegał na tym, że apostołowie nie pozostali już w Wieczerniku, chociaż musiało być to bardzo ekscytujące spotkanie modlitewne. Może mieli taką pokusę, aby powiedzieć: „zostańmy tutaj, bo jest bardzo dobrze”. Ale Duch Święty nie przychodzi po to, abyśmy świętowali, ale byśmy to świętowanie zanieśli światu.
Jako przełożona Międzynarodowych Służb Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej mam szansę spotykać papieża osobiście. Jedną z refleksji, które podjął, gdy poprosiłam o komentarz nt. Odnowy, odpowiedział: Odnowa Charyzmatyczna ma pewność w Duchu Świętym”. Wezwał NAS do większej wiary i zaufania Duchowi Świętemu. Napięcia, których doświadczamy, mogą być rozwiązane tylko w Jego mocy. Potrzebujemy więc nowej Pięćdziesiątnicy dla Nowej Ewangelizacji tych czasów.
By jednak żyć i służyć pełnią charyzmatów, potrzeba zająć „swoje” miejsce w Kościele. Oznacza to nie więcej, jak pozwolić sobie wejść w łaskę Bożą, aby stać się tymi ludźmi, jakimi chce nas mieć Bóg. Życie w Kościele nie jest tym samym co członkostwo w bibliotece, do której mogę iść wypożyczyć książkę, choć zwykle tego nie robię. Niektórzy są członkami ciała Chrystusowego, ale nie zajmują w Kościele właściwego miejsca przeznaczonego dla nich. Tak samo i my, którzy zostaliśmy pobłogosławieni udziałem w Ruchu Odnowy Charyzmatycznej, wciąż możemy być oporni. Coś nas trzyma. Strach, rany, brak pewności i zaufania, kompleksy?
Jest pewna granica wejścia w głębię. Wchodząc do wody Ducha Świętego, nie chcemy wejść za głęboko, z obawy że stracimy kontakt z dnem. Jak widać, nawet w Odnowie Charyzmatycznej można utknąć w Duchu Świętym i zostać w wodzie po kolana. Bo jeśli wejdziemy głębiej, to będzie za trudno. I tak nie jesteśmy ani dziećmi, ani dorosłymi.
A Bóg wzywa zawsze do pójścia naprzód.Miej odwagę wołać: „Panie, pomóż mi, bym poszedł dalej”. Im dalej, tym w jakimś sensie łatwiej.
Głęboka woda zaprasza: „puść się, zaufaj” i… zamiast chodzić po dnie – zaczynasz pływać, a Duch Święty cię niesie.
Jan Paweł II w ostatnim przesłaniu do Odnowy na świecie przekazał: „Pragnę, aby duchowość Pięćdziesiątnicy rozprzestrzeniła się w Kościele jak odnowione pchnięcie modlitwy, świętości, komunii i głoszenia”. Stoi więc przed Odnową wielka misja. Jeśli przyjmiemy na nowo łaski chrztu, zajmiemy miejsca przeznaczone nam w Kościele i zaczniemy posługiwać darami, które dał nam Pan – staniemy się przyczyną zmian! Nie jesteśmy więc już ludźmi, którzy się modlą, ale ludźmi modlitwy. Wojownikami modlitwy. I stajemy jako lud głoszący, nie: milczący! Zanosimy światu światło.
Michelle Moran –przewodnicząca ICCRS (Międzynarodowe Służby Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej), m. in. autorka podręcznika „Zacznij ewangelizować”
Edyta Tombarkiewicz – charyzmatyczna tłumaczka, PR-owiec, w służbie ewangelizacji
W temacie artykułu polecamy książkę Michelle Moran "Zacznij ewangelizować" - więcej tutaj!
(zamieszczono 2013-04-07)