Nie ma takiej sytuacji w życiu człowieka – choćby i wydawało się, że ziemia nam się zawaliła pod nogami albo stoimy na krawędzi przepaści – której Bóg nie mógłby zmienić. Jest On Panem wszystkiego – dosłownie wszystkiego. To, że coś wydaje nam się niemożliwe, to zasługa naszego ludzkiego myślenia, często wypaczonego grzechem, którym mierzymy i ograniczamy również Boga. Zamykamy Go w ramki naszych wyobrażeń, zranień, porównań, duchowych kolein czy schematów. Modlitwa uwolnienia, którą posługujemy w Domu Miłosierdzia, jest tego najlepszym dowodem – tu, po dwóch-trzech godzinach wytężonej współpracy z Bogiem i ludzkim zmaganiem się z zaufaniem Jego łasce i miłości – rodzą się żywi świadkowie żyjącego Boga. Ludzie prawdziwie wolni, chcący kochać i być szczęśliwi. Budzi się w sercach jakaś niesamowita nadzieja – często patrząc po ludzku – wbrew nadziei. Czasem od razu, czasem etapami, a czasem w dłuższym procesie, wspartym terapią.
Posługa modlitwą uwolnienia wg pięciu kluczy Neala Lozano jest spotkaniem z Bożym Miłosierdziem. Jest rzeczywistym dotykaniem miłości samego Boga – zarówno dla osoby proszącej o modlitwę, posługującej nią, jak i wstawiającej się. Jest to posługa miłości, w której Bóg daje nam się zobaczyć, dotknąć, spotkać z Nim. Jest to zaproszenie skierowane przez samego Jezusa do człowieka, by uczestniczył w tajemnicy Jego Miłosierdzia.
Jestem jedną z osób posługujących od samego początku w łódzkim Domu. Do posługi modlitwą uwolnienia zostałam zaproszona przez Jezusa podczas sesji z Nealem Lozano, zorganizowanej przez Ośrodek Odnowy w Duchu Świętym w styczniu 2010 r. Słowa każdej kolejnej konferencji, które wygłaszał wówczas Neal, powodowały, że moje serce coraz bardziej rozpalało się, aż ostatecznie zostało wezwane do takiej służby. Usłyszałam to wyraźnie w słowach: „darmo otrzymaliście, darmo dawajcie” i „biada ci, gdybyś nie służył”. Wiedziałam, że z Jezusem nie ma żartów. Pragnienie służby zostało również potwierdzone zewnętrznie przez duszpasterza wspólnoty, do której należę. Zaczęłam zatem od prośby o taką modlitwę nade mną. Pamiętam, że to, co Bóg dał mi poznać w czasie tej modlitwy, było przykryte w moim życiu od 18 lat. Nigdy bym nie pomyślała, że brak wolności i związanie, które wtedy zobaczyłam, były spowodowane sytuacją w domu rodzinnym sprzed wielu lat – kompletnie niezależną ode mnie. To doświadczenie uwolnienia do dziś jest żywe w moim sercu. Zapragnęłam wówczas, aby Bóg, jeśli zechce, posługiwał się mną jako Jego narzędziem, by inni również mogli doświadczać w swym życiu wolności, tam gdzie jej potrzebują. I tak się stało. Po około roku posługi w Domu Miłosierdzia (powstał 1 stycznia 2011r.) widzę, jak wiele ta posługa przynosi wolności nie tylko osobom, które proszą o modlitwę (przyjeżdżając na nią czasami z odległych stron Polski), ale również osobom posługującym – bez względu na to, czy jestem prowadzącą modlitwę, czy wstawiam się za moim bliźnim. Bóg i tak to wszystko prowadzi, będąc Dawcą wszelkiej łaski i uwolnienia. Od nas oczekuje jedynie zaufania, że nas potrzebuje i rzeczywiście chce się nami posługiwać. Mam za sobą doświadczenie wielokrotnego bycia wstawiennikiem, jak i prowadzącym modlitwę. Widzę, jak Bóg sam przełamywał moje wątpliwości, obawy, schematy myślenia itp. Doświadczam, że jeśli On nas do czegoś wzywa, to daje ku temu potrzebne łaski, dary i charyzmaty. Nie muszę niepotrzebnie zamartwiać się, czy komuś zrobię krzywdę, bo nie jestem psychologiem, psychoterapeutą czy lekarzem – do tych specjalistów zawsze mogę odesłać osobę, jeśli tego rzeczywiście będzie potrzebowała. Bóg sam na modlitwie pokazuje, co jest danej osobie potrzebne, by mogła stać się wolna. On sam podpowiada, co w jakiej sytuacji zrobić, jak zadać pytanie, czy czego trzeba dotknąć. Ufając temu, co pojawia się w moim sercu podczas modlitwy, ufam samemu Bogu – że mnie potrzebuje i chce, abym Mu służyła. I do dziś nie zawiodłam się na Nim.
Bogactwem Domu Miłosierdzia jest pomoc kompleksowa. Zgłaszający się do nas, oprócz spotkania w atmosferze zaufania i przyjęcia, modlitwy wstawienniczej czy uwolnienia, może liczyć na pomoc psychologa lub psychoterapeuty. Są tutaj Boży fachowcy – nie tylko specjaliści w swoich dziedzinach, ale przede wszystkim dbający o osobistą relację z Bogiem – który jest dla nich żywy i prawdziwy. Nie wykluczają w życiu potrzebującego, pomocy w sferze duchowej i życia zgodnego z wiarą chrześcijańską – a właśnie je uznając i stawiając na właściwym miejscu – dopiero prawdziwie i całościowo pomagają człowiekowi.
Na pewno jeszcze wiele zadań i wyzwań zostanie postawionych przed łódzkim Domem Miłosierdzia. Bóg przyśle jeszcze wiele osób potrzebujących. Dlaczego? Bo sam powołał to miejsce do istnienia, jak i swoją armię. Zadbał o wszystko. Niech zatem słowa poniższej pieśni zespołu Mocni w Duchu, nie pozwalają nikomu z nas zwątpić i zawsze budzą żywą wiarę w bezgraniczne Miłosierdzie Boże!
Jezus uzdrawia dziś. Alleluja!
Jezus obecny tu. Pan obecny tu.
Z każdej nędzy wydobywa.
Pan Miłosierdzie swoje dziś wylewa
Na zebrany lud – swoje dzieci.
Wolność daje, więzy zrywa - Jezus!
Pan poprowadzi drogą prostą.
On nie zawiedzie mnie!
Więcej informacji o posłudze modlitwą uwolnienia w łódzkim Domu Miłosierdzia oraz jak można poprosić o modlitwę znajdziesz na stronie www.dom.jezuici.pl
MATERIAŁY POMOCNE DLA POSŁUGUJĄCYCH MODLITWĄ UWOLNIENIA:
DUCHY POKREWNE oraz TABELKA
Episkopat USA tak się wypowiada o tej metodzie modlitwy:
Warto zapoznać się z książką Neala Lozano "Modlitwa uwolnienia" (są dwie części: cz.1 - czytamy wszyscy przed modlitwą, cz.2 - dla posługujących modlitwą uwolnienia).