Osobiście, zasadniczo nie polecam takiej formy szukania odpowiedzi na pytania. Bo ona jest rozkazywaniem Bogu. Nawet jeśli poprzedza to modlitwa, to mówisz: "A teraz Boże mi coś powiesz." A Bóg nie zawsze chce nam coś powiedzieć. On czasem milczy. Milczy dla naszego dobra. Choć Pismo święte mamy do dyspozycji zawsze, to w naszym sercu nie raz jest cisza.
Zachęcam, aby czytać Pismo i się nim modlić. Można otwierać na różnych miejscach i się modlić. Ale nie polecam traktowania Pisma jako książki z przepisami na życie. To byłoby za łatwe. Może zdarzyć się sytuacja, że np. młody człowiek otworzył fragment „Tyś Kapłanem na wieki na wzór Melchizedeka.” (Ps 110,4) I co? Ma teraz iść do zakonu lub seminarium? W żadnym wypadku!
Myślę, że byłoby dobrze przyjąć jako zasadę - nie otwieram Pisma na chybił trafił, aby rozwiązać problem. Ale od tej reguły mogą zdarzać się wyjątki, jak wszędzie.
Często natomiast praktykuje się otwieranie Pisma na zakończenie modlitwy. Wówczas taki fragment powinien być umacniający i w całkowitej harmonii z modlitwą, która wcześniej była prowadzona. Często zdarza się, że trzeba takiego fragmentu poszukać w miejscu, gdzie otworzyło się Pismo święte. Innym razem trzeba przerzucić kilka kartek, innym razem zmienić księgę.
Remigiusz Recław SJ
Polecamy w tym temacie książkę o. Józefa Kozłowskiego SJ "Jak rozeznawać w wierze". Więcej - kliknij tutaj.