Po pierwsze – dar ten nie jest ofiarowany wszystkim w ten sam sposób. Sakramenty, wiara, nadzieja i miłość są takie same i wspólne dla wszystkich, natomiast każdy ma inne charyzmaty. Po drugie, jest to dar przeznaczony do służby we wspólnocie, a nie dla tego, który go otrzymuje. W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy: „Charyzmaty, zarówno nadzwyczajne, jak również proste i zwyczajne, są łaskami Ducha Świętego, bezpośrednio lub pośrednio służącymi Kościołowi; zostają udzielone w celu budowania Kościoła, dla dobra ludzi oraz ze względu na potrzeby świata”.
Mówiąc o charyzmatach w grupach Odnowy, najczęściej przywołuje się listę wymienioną przez św. Pawła w Liście do Koryntian: Jednemu dany jest przez Ducha dar mądrości słowa, drugiemu umiejętność poznawania według tego samego Ducha, innemu jeszcze dar wiary w tymże Duchu, innemu łaska uzdrawiania w jednym Duchu, innemu dar czynienia cudów, innemu proroctwo, innemu rozpoznawanie duchów, innemu dar języków i wreszcie innemu łaska tłumaczenia języków (1 Kor 12, 8-10).
Ale warto pamiętać, że św. Paweł nazywa charyzmatem również małżeństwo lub dziewictwo (por. 1 Kor 7, 7). A to dlatego, że każdy w tej dziedzinie posiada własny dar od Boga – jeden taki, a drugi inny.
W Liście do Rzymian mowa jest o darze (charyzmacie) bycia diakonem, nauczycielem, przełożonym. O darze prorokowania, ale i upominania, rozdawania, pełnienia uczynków miłosierdzia (por. Rz 12, 6-8).
Czasem w naszych wspólnotach słowa charyzmat używamy w jeszcze szerszym znaczeniu. Mówimy, że ktoś ma charyzmat śpiewu, witania nowych osób, pieczenia ciast czy dekorowania stołu na agapę. Czy zatem trzeba poszerzyć pojęcie charyzmatu, aby włączyć w jego zakres także naturalne dary?
Jeśli przeczytamy teksty Nowego Testamentu, to charyzmat nie oznacza jednak ludzkiej zdolności uwznioślonej i przemienionej, ale zawsze jest objawieniem nadprzyrodzonej mocy.
Talent bywa dziedziczny, natomiast charyzmat jest przekazywany w sposób wolny przez Boga. Pierwszy wynika z natury, drugi z łaski. Oczywiście charyzmatów i talentów naturalnych nie da się w pełni od siebie oddzielić. Charyzmaty znajdują dla siebie „podporę” w talentach i postawach naturalnych. Zobaczmy to na przykładzie charyzmatu modlitwy o uzdrowienie. Trudno byłoby rozwijać się temu darowi bez naturalnej miłości do człowieka, ale życzliwość i pragnienie pomagania innym nie wystarczą, aby mieć charyzmat uzdrawiania. Ogólnie mówiąc, człowiek posiada dwa środki, by stawić czoło swoim problemom, a zwłaszcza chorobie: naturę i łaskę. Natura w tym przypadku oznacza naukę, technikę, medycynę, ogólnie rzecz biorąc, wszystkie środki, które człowiek otrzymał od Boga w stworzeniu i które rozwinął dzięki swej własnej inteligencji. Łaska oznacza wiarę i modlitwę, dzięki którym czasami, jeśli taka jest wola Boża, dokonuje się uzdrowienie przekraczające ludzkie możliwości. Wykluczyć tu należy każdą inną drogę, która nie należy do żadnej z tych dwóch, jak na przykład magię czy inne dwuznaczne formy propagowane przez działalność różnych zawodowych „uzdrowicieli”.
W obliczu choroby chrześcijanin nie może się ograniczyć tylko do „środków naturalnych”, choć nie można ich lekceważyć. W Piśmie Świętym czytamy przecież: Czcij lekarza czcią należną z powodu jego posług, albowiem i jego stworzył Pan. (...) Pan stworzył z ziemi lekarstwa, a człowiek mądry nie będzie nimi gardził (Syr 38). Człowiek wierzący oprócz medycyny posiada również moc daną przez Chrystusa, który nakazał uczniom: „uzdrawiajcie chorych” – praktykę modlitwy za chorych i sakrament namaszczenia. Zawsze możemy prosić Boga o uzdrowienie.
Jeśli Bóg nie uzdrawia, nie możemy wnioskować, że nie mamy wiary, Bóg nas nie kocha albo że potrzeba kogoś z „większym charyzmatem”, kto by się za nas pomodlił.
Bóg może chcieć czegoś cenniejszego, choć trudniejszego do przyjęcia. Odzyskane zdrowie nie jest przecież wieczne, a zasługa cierpliwego znoszenia choroby pozostanie na wieki.
W Katechizmie Kościoła Katolickiego możemy przeczytać na ten temat: Duch Święty udziela niektórym specjalnego charyzmatu uzdrawiania, by ukazać moc łaski Zmartwychwstałego. Nawet najbardziej intensywne modlitwy nie przynoszą jednak uzdrowienia wszystkich chorób. I tak św. Paweł musi usłyszeć od Pana: „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali”, i że cierpienia, jakie znosi, mają sens, ponieważ „ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół”.
Wracając do zależności między talentami i umiejętnościami a charyzmatami, czyli naturą i łaską, oczywiście najlepiej jest, gdy łączymy jedno i drugie. Na przykład człowiek wierzący, który z zawodu jest lekarzem, może prosić Ducha Świętego o dar uzdrawiania, czyli o to, aby Bóg wkraczał ze swoją mocą w te sytuacje, w których ludzka wiedza i umiejętności profesjonalne nie wystarczą.
Ojciec Józef Kozłowski SJ często powtarzał: charyzmat plus profesjonalizm równa się skuteczna ewangelizacja.
Mówił to przeważnie w odniesieniu do zespołu Mocni w Duchu, który stara się łączyć profesjonalne umiejętności śpiewu i gry na instrumentach z charyzmatami prowadzenia modlitwy przez śpiew i przepowiadania z mocą. Również w posługiwaniu charyzmatami, takimi jak dar proroctwa czy poznania, potrzebna jest pewna doza ludzkiego talentu i wysiłku – choćby po to, aby przekazywać otrzymane od Boga słowo w sposób jak najbardziej przejrzysty i zrozumiały. Ale oczywiście troska o łączenie obdarowania charyzmatycznego z pewnym profesjonalizmem to o wiele za mało w posługiwaniu charyzmatami. Przypomnijmy, co na ten temat mówi Jezus:
Wielu powie Mi w owym dniu: „Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia?”. Wtedy oświadczę im: „Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!” (Mt 7, 22-23).
W tych słowach, będących silnym napomnieniem, Jezus wymienia aż trzy charyzmaty! Jak więc posługiwać, aby udzielone dary służyły dobru wspólnemu, a nie były niebezpieczne dla jedności Kościoła i dla naszej własnej duszy? To prawda, że charyzmaty nie są udzielane nikomu ani z powodu jego świętości, ani dla uzyskania przez niego świętości. Ale też charyzmaty nie spełnią właściwego celu bez dążenia do świętości tego, kto je otrzymał.
Dla właściwego rozwoju charyzmatów konieczne są trzy postawy, a zarazem cnoty: miłość, posłuszeństwo i pokora.
Pierwszą (i najważniejszą) postawą jest miłość. Ona pomnaża charyzmaty – z charyzmatu należącego do jednej osoby czyni charyzmat będący własnością wszystkich. Jeśli ktoś słysząc o charyzmatach nadzwyczajnych (proroctwo, rozeznawanie duchów, uzdrawianie, mówienie językami i tłumaczenie), poczułby się zasmucony lub pomniejszony, że żadnego z nich nie posiada, to niech pomyśli, że będąc częścią Kościoła – ma je wszystkie, i to bez niebezpieczeństwa np. chlubienia się. Nieprzypadkowo w Liście do Koryntian, zaraz po rozdziale dwunastym o charyzmatach, jest zapisany hymn o miłości. Ona jest „drogą doskonalszą od innych”. Św. Teresa od Dzieciątka Jezus pisze o odkryciu swego najgłębszego powołania podczas lektury tych właśnie rozdziałów św. Pawła: Zrozumiałam, że tylko miłość wprawia w ruch członki Kościoła, że gdyby miłość wygasła, to apostołowie nie głosiliby już więcej Ewangelii, męczennicy odmawialiby przelania krwi... Zrozumiałam, że Miłość zawiera wszystkie powołania, że Miłość jest wszystkim, że ogarnia wszystkie czasy i wszystkie miejsca... Słowem, że jest wieczna! (...) W sercu Kościoła, mej Matki, będę Miłością... W ten sposób będę wszystkim...
Drugą postawą jest posłuszeństwo. Posłuszeństwo instytucji, temu, kto spełnia posługę władzy. Święci obdarzeni wieloma charyzmatami (można tu wymienić choćby ojca Pio, siostrę Faustynę), byli bardzo posłuszni przełożonym. Także wtedy, gdy ich nie rozumiano i odrzucano ich obdarowanie. Mówi się czasem, że charyzmat i instytucja są jak dwa ramiona krzyża. Charyzmatyk bywa krzyżem dla instytucji, a instytucja krzyżem dla charyzmatyka. Ale jedno nie może się obejść bez drugiego.
Trzecią z cnót ważnych w posłudze charyzmatami jest pokora. Św. Grzegorz Wielki pisze: W duszy napełnionej Bożym Duchem występują bardzo wyraźne oznaki: cuda i pokora. Jeśli oba te znaki w sposób doskonały ukażą się w duszy, wtedy jasne jest, że świadczą o obecności w niej Ducha Świętego.
Pokora stoi na straży charyzmatów. Chroni przed pychą, rywalizacją, podziałami. Jeśli zstąpienie Ducha Świętego na apostołów przedstawiamy w postaci ognistych płomieni, to jak nie poparzyć sobie rąk? Oto zadanie pokory. Jeśli działanie łaski Bożej w osobach i w Kościele przyrównać do przepływu prądu elektrycznego, to pokora pełni rolę izolatora, który chroni przed spięciami. Ale prawdziwe jest też zdanie odwrotne – że charyzmaty chronią pokorę. To, że charyzmat jest wolnym darem Boga i że nie mogę sobie „wypracować” np. słowa poznania, ani „zasłużyć” na dar proroctwa – uczy mnie pokory. Nie posiadam darów, które mają inni, jestem tylko częścią całości. Nie jestem samowystarczalny. Aby żyć i posługiwać, potrzebuję innych. Tylko Bóg jest wszystkim!
W tekście korzystałam z „Pieśni Ducha Świętego” o. Raniero Cantalamessy OFMCap.
W tym temacie polecamy książkę "Przebudzenie charyzmatów". Więcej - kliknij tutaj.