Miał poważny problem z narkotykami, sam brał i sprzedawał różne narkotyki, choć mieszkał w domu. Jego matka wróciła któregoś dnia do domu i znalazła go w stanie śpiączki. Jak się później okazało, zażył wszystkie swoje zapasy nielegalnych narkotyków. Ponieważ nie było w domu jej męża, sama zaciągnęła syna do samochodu i zawiozła do najbliższego szpitala. Badanie krwi potwierdziło, że ilość trucizny w jego organizmie jest tak ogromna, że nie ma absolutnie możliwości, żeby z tego wyszedł. Lekarze powiedzieli jej, że nawet gdyby z jakiegoś powodu jej syn się obudził, umrze w ciągu kilku dni z powodu nieuniknionego uszkodzenia organów niezbędnych do życia. Wszedłem na oddział intensywnej terapii z jedną osobą z mojego zespołu, tłumaczem i matką. Dwóch pozostałych członków zespołu zostało na zewnątrz i modliło się wstawienniczo. Widok był tragiczny. Ten młody chłopak leżał niemal bez życia, wyglądając bardziej jak martwe ciało, które jeszcze oddycha, niż osoba, która śpi. Zgromadziliśmy się wokół niego i zaczęliśmy się modlić. Dzień wcześniej po raz pierwszy w życiu widziałem, jak guz nowotworowy znika z dnia na dzień po modlitwie i słowie rozkazu. Gdy tam stałem, czułem, że skoro Jezus mógł sprawić, by rak zniknął, może to samo zrobić z trucizną. Razem z drugą osobą z zespołu położyliśmy ręce na tym młodym człowieku, podczas gdy jego matka stała płacząc cicho u stóp łóżka. Zaprosiłem Ducha Świętego, by przyszedł z mocą i rozkazałem truciźnie, by opuściła jego ciało. Rozkazaliśmy różnym duchom, by odeszły od niego i modliliśmy się o to, by poznał, jak bardzo jest kochany. Prosiliśmy także o napełnienie Duchem Świętym.
W trakcie modlitwy miałem wewnętrzny obraz, w którym ten młody chłopak siada i jest szczęśliwy. Na koniec modlitwy zwróciłem się do jego matki i powiedziałem jej o tym obrazie – starannie unikając jednak składania jakichkolwiek obietnic.
Kilka dni później otrzymałem e-mail, z którego dowiedziałem się o tym, co nastąpiło od czasu modlitwy. W ciągu pierwszych dwudziestu czterech godzin nie było żadnej zmiany, aż nagle ów młody człowiek obudził się ze śpiączki. Pierwsze, co powiedział, to: „Jestem głodny”. Lekarze przypomnieli matce, że ten stan potrwa tylko chwilę i żeby przygotowała się na jego odejście. Jednak, ku ich absolutnemu zdumieniu, chłopak nadal miał się dobrze. Po dwudziestu czterech godzinach obserwacji pozwolono mu wstać i przejść się po oddziale. Lekarze wykonali kolejne testy i ze zdumieniem odkryli, że w jego organizmie nie ma nawet śladu po truciźnie. Sądząc, że w badaniach pojawił się błąd, zrobili kolejne testy. Za każdym razem wynik był taki sam. Ten młody człowiek był całkowicie zdrowy, pod każdym względem. Po czterdziestu ośmiu godzinach został wypisany do domu, a lekarz powiedział jego matce, że nie ma na to żadnego wyjaśnienia – to był cud. Takie cuda pokazują nam, że nawet gdy wydaje się, że nie ma już żadnej nadziei, a lekarze są bezradni, Bóg może zainterweniować z wielką mocą.
.
.Damian Stayne - Moc uzdrowienia
.
Artykuł jest fragmentem książki Damiana Stayne’a "Odnów swoje cuda", która właśnie ukazała się nakładem Wydawnictwa Mocni w Duchu.
W tej niesamowitej książce autor dzieli się swoim doświadczeniem modlitwy o uzdrowienie i świadectwem cudownych uzdrowień i uwolnień, które dzieją się tu i teraz.
.
.
.
.
(zamieszczono 2017-11-30)