Zanim się zapoznasz z poniższą refleksją, proponuję, abyś najpierw przypomniał sobie fragment z Ewangelii św. Jana (J 4, 1-26) o spotkaniu Jezusa z Samarytanką.
Gdy go przeczytasz, zastanów się przez chwilę i pomyśl, co Bóg chce ci powiedzieć przez to Słowo. Wsłuchaj się w swoje serce, a następnie uwierz, że to sam Jezus chce, abyś dał Mu pić! Jednocześnie On sam chce, abyś ugasił Jego największe pragnienie.
„Daj Mi pić!” – słowa wypowiedziane do Samarytanki przy studni przewijają się przez moje myśli. Czego pragniesz, Jezu? Czym i jak mam Cię napoić?
W swoim życiu, od jakiegoś czasu, przeżywam brak odczuwalnej więzi z Jezusem. Moja modlitwa bywa krótka i wypływa raczej z obowiązku. Widzę też, że w tym, co robię na co dzień, jest coraz mniej miłości. Ustawiczny pośpiech, a z drugiej strony marnowanie czasu i ucieczka od spotkań z Bogiem. To spowodowało utratę miłości i pustkę w sercu. W takim stanie duszy siadam przy stole, by w rekolekcyjnym milczeniu zjeść kolację. Jezusowe pragnienie – „Daj Mi pić!” – nie daje mi spokoju, nieustannie powracając w mych myślach. Jednocześnie głęboko w sercu tęsknię za prawdziwym, osobowym spotkaniem z żyjącym Bogiem, który jest Miłością. Dyskretnie spoglądam na jedyne, puste miejsce obok mnie – ktoś nalał sobie herbaty do filiżanki, postawił ją na stole blisko mnie i… zniknął. Kończąc kolację i biorąc do ust swój kubek z herbatą, znów dyskretnie zerkam na wolne miejsce, na którym stoi pozostawiona filiżanka z herbatą. Widzę, że jest mocno zaparzona, domyślam się, że jest zimna, gorzka i niesmaczna. Niespodziewanie w sercu słyszę znajome: „Daj Mi pić!”. Momentalnie przenoszę się myślami do studni Jakuba. Oczami wyobraźni widzę siedzącego obok niej Jezusa, który zmęczony długą drogą ociera pot z czoła, rozgląda się i (mam wrażenie) na kogoś czeka. Uświadamiam sobie, że On czeka na mnie! Siadam obok Niego. Tak bardzo pragnął, abym przyszła: czytam to w Jego oczach.
Chciałabym, aby ta chwila trwała wiecznie, abym mogła na nowo czerpać z Jego obecności. Czerpać miłość, którą zgubiłam, a której tak bardzo pragnę i potrzebuję, by samej móc kochać i żyć naprawdę.
Dalej już nic nie widzę, bo łzy skruchy i żalu zalewają moją twarz. I nagle – wszystko staje się jasne. Widzę, jak poprzez swoje zaniedbania, brak przebaczenia, głupi upór – daję Jezusowi tę zimną herbatę. Taką, której nie da się pić. Doprawioną pychą, obojętnością, uprzedzeniami i brakiem czasu na osobistą modlitwę.
Panie, dziękuję Ci za to dzisiejsze spotkanie przy studni. Za Twoje cierpliwe oczekiwanie i wielkie pragnienie spotkania się ze mną i każdym człowiekiem. Od dziś chcę mieć naszykowane dwie filiżanki herbaty: jedną dla Ciebie, drugą dla siebie. Daj proszę łaskę powrotu do codziennego rachunku sumienia. Tak, byś każdego dnia gasił moje pragnienie, a ja Twoje.
Jezu, proszę, pomóż mi wytrwać, bym z czystym sercem coraz bardziej Ciebie poznawała, słuchała, a przez to wypełniała Twoją wolę i naprawdę kochała!
(Zamieszczono 2011-10-13)
Polecamy książkę pomocną do osobistych spotkań i rozmów z Jezusem - "Miłość do końca" o. Remigiusza Recława SJ.
{youtube}bwgOWi54jgM{/youtube}