Duchowość ignacjańska

Rozeznawanie, walka duchowa, strapienie i pocieszenie, MAGIS… wszystko to, co u Ignacego cenimy najbardziej.

Dokonuj mądrze wyborów

Jednym z ważnych postulatów II tygodnia Ćwiczeń Duchownych jest prośba, by nie być zależnym od względów ludzkich w dokonywaniu wyborów według woli Bożej.

 

Fałszywe racje i subtelności, pojawiające się w naszym życiu wewnętrznym, dotyczą dobrego ziarna, które sieje Duch Święty w duszy kierującej się ku coraz większemu dobru. Na zasadzie lekkiego powiewu Duch Boży jako siewca dobrych owoców daje konkretne ziarno, które wymaga pewnej troski – wejścia we współpracę z udzielonym w zalążku natchnieniem. On też udziela stosownej do tego pomocy. Chce współpracować z człowiekiem, współtworzyć z nim konkretne dobro. Często znajdujemy się w sytuacji, gdy kierując się pomnożeniem dobra, a więc chwały Bożej, chcemy uczynić coś szlachetnego, słusznego, w odniesieniu do Boga czy częściej do drugiego człowieka, a nie czynimy tego z jakiegoś powodu.

Dzieje się tak ponieważ dusza pobożna, która chce służyć Bogu we wszystkim, może być zwodzona fałszywymi racjami i subtelnościami przez ducha złego. Przybierając postać anioła światłości przeciwnik – diabeł – może odciągać osobę od podjęcia współpracy z Bożym natchnieniem, czy wezwaniem poprzez zwrócenie jej uwagi bardziej na siebie. Będzie chciał to skupienie na sobie osiągnąć, ukazując danej osobie jej niegodność, nieumiejętność, niedyspozycyjność, niekompetencję, próżną chwałę, czy oskarżenie o wyniosłość. Fałszywymi, bardzo subtelnymi racjami, chce zmusić osobę do niepodjęcia współpracy w danej rzeczy, do której została wezwana przez Jezusa, czy zainspirowana przez Ducha Świętego.

Reguła św. Ignacego, którą tutaj omawiam, przynosi w tej kwestii zasadnicze światło: mamy być skupieni tylko i wyłącznie na pomnożeniu chwały Bożej:
 

Jeżeli taka dobra dusza chce coś powiedzieć lub czynić w Kościele i według myśli naszych przełożonych, a co byłoby ku chwale Boga i naszego Pana, i jeżeli nachodzi ją myśl lub pokusa z zewnątrz, żeby tego nie powiedziała ani nie czyniła, podsuwając pozorne racje o próżnej chwale lub innej rzeczy itd. – wtedy powinna wznieść umysł do swego Stwórcy i Pana i jeżeli dojdzie do wniosku, że z tego wyniknie większa Jego służba, a przynajmniej nic przeciw niej, powinna postępować wręcz przeciwnie w stosunku do tej pokusy, według tego, co powiedział święty Bernard: “Nie z twego powodu zacząłem i nie z twego powodu skończę. (CD 351; Reguła 6).


Przykłady w odniesieniu do różnych stanów życia pozwolą bardziej zorientować się w tych duchowych oddziaływaniach:

Osoba wolna może być wezwana, aby więcej swego czasu poświęcić trosce o życie wieczne i doczesne innych, np. pomocy ubogiej rodzinie w wychowywaniu, czy wykształceniu ich dzieci. Duch zły, chcąc udaremnić ten Boży plan, może wzbudzać w tej osobie różne myśli: będzie to źle odebrane; co sobie ta rodzina pomyśli; może ta propozycja pomocy nie zostać przyjęta; to będzie bardzo absorbujące; zaangażowanie to może kosztować cię materialnie; nie będziesz już miała własnej autonomii, czasu dla siebie; jak się wychylisz, chcąc zrobić coś więcej dla innych, to stracisz opinię normalnej osoby. Duch zły może też wprost podsuwać myśli oskarżające: robisz to dla lepszej opinii o sobie; dla chwały swojego imienia; poza tym potrzebujesz do współpracy innych, a wiesz, że masz kłopoty z otwartością na drugiego człowieka, sama sobie nie poradzisz, itp. Zrozumiałym jest, że jeśli ktoś ulegnie tym pseudoracjom, widząc jedynie swe zagrożenie lub posądzając się o niewłaściwe działanie, a nie będzie ufał temu, że Duch Święty współpracuje z nim na miarę otwartości na Jego działanie, wtedy dobro zostanie pomniejszone lub nie podjęte w ogóle. Większa miłość bliźniego, do której człowiek został zainspirowany przez Ducha Świętego, nie wyda swego służebnego owocu.

W takich sytuacjach należałoby odwołać się do pierwotnej intencji i temu, co jej towarzyszyło. Jeśli to był pomysł Bożego pochodzenia, intencja ta będzie czysta, bez domieszki szukania w odpowiedzi własnej chwały lub jakiegoś zysku. Towarzyszyć jej mogły: radość, pokój, głębokie poczucie sensu tej misji, wdzięczność Bogu za to, że można w ten sposób odpowiedzieć na Jego miłość i miłować swego bliźniego, czyli radość z odnalezienia konkretnej drogi miłości, konkretnej formy pomocy służby drugiemu.

Wspólnota małżeńska i rodzinna

Podejmując wspólnotę przymierza, osoby ślubujące sobie nawzajem: miłość, wierność i uczciwość małżeńską, zobowiązały się tym samym do wzajemnej otwartości. Podczas zawierania sakramentu małżeństwa, prosiły także o to Ducha Świętego.

Otwartość rodzi otwartość. Kiedy jest ona rozwijana, pogłębia się wzajemne zaufanie i miłość; wzrasta troska o siebie we wszystkim, co służy wspólnemu dobru; pogłębia się także jedność osób, czego wyrazem będą: gotowość do podejmowania wspólnych ofiar i wyrzeczeń, współpraca, wdzięczność, obopólna zgoda na przyjęcie życia i wychowanie potomstwa w wierze, nadziei i miłości. Jest czas na kształtowanie uczuć i wzajemnych relacji. Rozmowa nie ogranicza się jedynie do komunikowania określonych treści, ale ich odczuwania oraz poznawania siebie także na sposób duchowy. Jest czas na to, co duchowe, np. podjęcie wspólnej modlitwy, a wtedy to, co materialne znajduje się na właściwym miejscu.

Rodzina nie jest jednak wolna od pokuszeń, które chcą osłabić jej wzajemną miłość.
Wystarczy, że w życie wkradnie się pośpiech, motywowany koniecznością zdobywania coraz to nowych środków do życia czy różnych dóbr. Wystarczy, że zacznie brakować czasu na indywidualną i wspólnotową modlitwę. W konsekwencji zacznie go również brakować na to, aby rozmawiać ze sobą na sposób duchowy. Coraz więcej rzeczy stopniowo zostanie sprowadzonych do wymiaru doczesnego, zniknie Boża perspektywa ludzkiego życia. Wówczas dobre natchnienia i pouczenia, które są kierowane przez Ducha Bożego, mogą nie zostać przyjęte, na przykład myśl, by podjąć konieczną rozmowę, czy wspólną modlitwę może być odkładana na później (jak wrócisz z pracy, czy: pod koniec tygodnia porozmawiamy o tym), a kiedy nadchodzi weekend troski doczesne zabierają czas bycia razem w wymiarze duchowym. Na skutek takiego postępowania dokonuje się pewne wyjałowienie ze świata nadprzyrodzonego, duchowego w rodzinie. Przygniecionej troskami codziennego dnia, trudno będzie odsunąć od siebie niepokój, frustrację, smutek, nieporozumienia, itd. poszczególnych jej członków.

Może zaistnieć sytuacja, że osoby dostrzegają w sobie to, co je drażni, ale nie mają odwagi wypowiedzenia tego w miłości względem siebie tak, by nie budzić w drugim gniewu. Są łudzeni, że: jakoś to będzie, samo się ułoży. Odkładają, czy unikają rozmowy na bolący temat, np. w imię dobrej współpracy: lepiej tego nie mówić, bo w przeciwnym wypadku moje kontakty z tą osobą się pogorszą.

W istocie jednak zostało im dane zauważyć, to co niedoskonałe w drugim, by wzrośli w miłości, z jednej strony – by ukochali daną osobę z tym, co uciążliwe, z drugiej – byli pomocni w jej osobistym uświęcaniu się.

Gdy małżonkowie nie podejmują rzeczy zasadniczych, nie pokonują utrapień w miłości, to w sytuacji, gdy pojawią się podteksty, pomówienia, osądy innych osób, zabraknie wewnętrznej jedności ich wspólnocie małżeńskiej, by wspólnie mogli się temu przeciwstawić.

Każdy rodzaj zaniedbania tego, co konieczne, daje szersze pole do popisu duchowi złemu. Łatwiej będzie wówczas poprzez fałszywe racje, pozory i subtelne iluzje skłonić duszę pobożną do dalszych ustępstw i niewierności w tym, co zasadnicze, a następnie w tym, co dobre.

Jeśli zaś nie ulegają drobiazgowości, znajdują czas, by wypowiedzieć w miłości to, co jest trudne w drugim człowieku. Wzrastają wówczas w cierpliwości wobec siebie, w pokorze wobec własnego egoizmu, egocentrycznych upodobań i w coraz większym miłowaniu drugiej osoby, otwierając się poprzez konkretną miłość do człowieka na wszechogarniającą miłość Boga. Szukanie w każdym dniu przede wszystkim Bożej miłości, obecnej w małżeństwie na sposób sakramentalny i troska o tę miłość, o jej chwałę, tj. właściwe miejsce i cześć, jest dla rodziny drogą rozeznania tego, co powinna podejmować, a z czego rezygnować.

 

o. Józef Kozłowski SJ


 

 
Polecamy lekturę ksiażki o. Józefa Kozłowskiego SJ "Pod sztandarem Chrystusa". Więcej - kliknij tutaj
Ostatnio zmieniany czwartek, 26 wrzesień 2019 11:37
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Józef Kozłowski SJ

Założył Ośrodek Odnowy w Duchu Świętym w Łodzi, który skupia przy sobie cztery grupy modlitewne, Wydawnictwo Ośrodek Odnowy w Duchu Świętym i Zespół Ewangelizacyjny Mocni w Duchu. Przez wiele lat był dyrektorem, a także koordynatorem Krajowej Rady Koordynatorów Odnowy w Duchu Świętym na region łódzki. Z zespołem Mocni w Duchu prowadził rekolekcje ewangelizacyjne w parafiach w Polsce i za granicą: w Austrii, Szwecji, w Niemczech, Anglii i Stanach Zjednoczonych. Wydał wiele książek, czerpiąc z doświadczenia rekolekcji ignacjańskich i duchowości Odnowy Charyzmatycznej. Czynnie angażował się w międzynarodowe konferencje Odnowy w Duchu Świętym. Był ceniony przede wszystkim jako spowiednik i kierownik duchowy.

banery na strona szum5

banery na strona szum b

banery na strona szum4

banery na strona szum3

banery na strona szum

banery na strona szum2

banery na strona szum7

banery na strona szum8