Jan Paweł II w rozmowie z André Frossard został zapytany o to, które zdanie z Ewangelii wybrałby, gdyby miał przekazać tylko jedno jedyne. Padła zdecydowana odpowiedź: „Prawda was wyzwoli” (J 8,32). A przecież można byłoby się spodziewać jakichś zdań o miłości lub miłosierdziu. Zauważmy jednak, że nawet Faustyna Kowalska, Apostołka Miłosierdzia, w swoim „Dzienniczku” wyznaje: „Największą radość mam w duszy, kiedy poznaję prawdę” (nr 410).
RÓŻNE RODZAJE PRAWDY
Pojęcie prawdy ma wiele aspektów. Także sposoby dochodzenia do niej są zróżnicowane. Przyjmuje się – i słusznie – że prawda polega na zgodności sądu z rzeczywistością. Mówię, że coś się wydarzyło, i to coś rzeczywiście się wydarzyło, i można to zweryfikować. Ale przecież w samej Biblii mamy różnego rodzaju opowieści, legendy, mity, które niosą w sobie inne rozumienie prawdy. Wszak mity mogą wyrażać prawdę egzystencjalną, moralną, religijną itp. Różne rodzaje literackie w różny sposób wyrażają prawdę. Czymś innym są dociekania zawodowego historyka, a czym innym słowa poety. Są ludzie, którzy nie potrafią biegle używać pojęć, definicji, by wyrazić jakąś prawdę, ale za to są postrzegani jako ludzie prawdziwi. W tym przypadku istotą prawdy byłyby nie wypowiadane zdania, ale autentyzm życia, przejrzystość, prostota. Prawdę możemy też upatrywać we właściwym, sprawiedliwym i miłosiernym działaniu. Sam Paweł Apostoł powiada, że „choćbym posiadał wszelką wiedzę […], a miłości bym nie miał, byłbym niczym” (por. 1Kor 13,2). Nie ma to nic wspólnego z redukowaniem prawdy do aktywizmu. Chodzi o to, że miłosierdzie czynów nadaje moc prawdzie zdań. W przeciwnym razie prawda może utonąć w powodzi słów, którymi jesteśmy zalewani (por. Novo millennio ineunte, nr 50). W chrześcijaństwie mamy prawdy wiary oraz prawdy moralne. Wyznajemy Credo i przyjmujemy przykazania. Ale dlaczego zawartą w nich naukę uważamy za prawdziwą? Bo zaufaliśmy Bogu, który objawił się w Jezusie Chrystusie. Apostołowie głosili Ewangelię, oddając za nią życie, bo doświadczyli i uwierzyli, że Jezus jest Prawdą. Na związek zawierzenia (zaufania) z prawdą wskazał Jan Paweł II w Fides et ratio. Papież podkreślił, że człowiek może dojść do prawdy „nie tylko drogą rozumowania, ale także poprzez ufne zawierzenie innym osobom”. Tak! To, co rozpoznajemy jako prawdziwe, zależy w dużej mierze od tego, komu zaufaliśmy. Te i inne rodzaje prawdy, które moglibyśmy wskazać, nie wykluczają się. Wręcz przeciwnie, uzupełniają się. Nie można redukować prawdy do jakiegoś jednego aspektu, np. nauk ścisłych. Prawda to nie tylko empiryczne, sprawdzalne dane, ale także mądrość życia i działania.
DYKTATURA RELATYWIZMU, DYKTATURA „PRAWDY”
Mówi się, że żyjemy w epoce „post-prawdy”. Coraz mniej liczy się klasyczna zgodność wypowiedzi z rzeczywistością. Liczą się natomiast emocje, mody, idee. W internetowym szumie możemy znaleźć wszystko, ale nie wiemy, jak dociec prawdy. Z czasem zaczynamy wątpić, czy w ogóle istnieje jakaś obiektywna, niezależna od okoliczności prawda. Stąd niedaleko do wejścia w relatywizm, który widzi siebie nie tylko jako jedną z możliwości, ale jako jedyny sensowny wybór. Benedykt XVI w swej proroczej książce Światłość świata mówi o dyktaturze relatywizmu. Głosi się hasła na pozór pozytywne: nie narzucajmy innym swoich poglądów, trzeba być tolerancyjnym i otwartym, każdy ma swoją prawdę W praktyce jednak – zauważa papież – tworzy się nową religię, która tyleż skutecznie, co podstępnie przejmuje władzę nad myśleniem i działaniem ludzi. W imię tolerancji „szerzy się na nowo nietolerancja. Istnieją ustalone normy myślenia, które mają być narzucone wszystkim” – wskazuje Joseph Ratzinger. Relatywizm, który relatywizuje wszystko, szczególnie wiarę chrześcijańską, ale nigdy nie relatywizuje samego siebie, staje się dyktaturą. Paradoks polega na tym, że ów relatywizm miał być odpowiedzią na dyktatury wypływające z absolutyzowania tego, co się za jedną, jedyną prawdę przyjmuje. Komunizm jest takiej dyktatury najlepszym przykładem. Komuniści twierdzili, że marksizm dał im do ręki metodę zrozumienia i zmieniania rzeczywistości. Za ucieleśnienie prawdy uznali partie komunistyczne. Wolność jawiła im się jako uświadomienie sobie konieczności dziejowej. Ciekawe, że wielu wykładowców marksizmu, po 1989 r. stało się zwolennikami relatywizmu, z którego zrobili nową dyktaturę. Chrześcijaństwu zagraża na różne sposoby jedna i druga postawa. Z jednej strony widzimy jakąś rozpaczliwą ucieczkę do przodu w nadziei zbudowania postępowego, zrelatywizowanego Kościoła, a z drugiej – postulaty, by zamknąć się w swoiście rozumianej tradycji, absolutyzując np. tzw. liturgię trydencką. Tymczasem prawda nie jest ani ciągłym ruchem, ani bezruchem. Prawdą jest Jezus Chrystus, na wieki ten sam, a zarazem wciąż na nowo odkrywany mocą Ducha Świętego. Wszak sam Chrystus powiedział: „Duch Prawdy doprowadzi was do całej prawdy” (J 16,13).
POZNAM, JAK I ZOSTAŁEM POZNANY
W teologii mamy zasadę: Już i jeszcze nie. Już objawiła się nam Prawda, to znaczy Jezus Chrystus, Bóg wcielony. Ale to nie znaczy, że posiadamy prawdę niejako w kieszeni. Tajemnica Chrystusa wciąż jest przed nami, bo jeszcze Go nie poznaliśmy w pełni. Paweł Apostoł stwierdza, że „teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno”, ale w niebie „zobaczymy twarzą w twarz. […] poznam tak, jak i zostałem poznany” (1Kor 13,12). Prawdy, która ostatecznie spełnia się w byciu „twarzą w twarz”, nie można narzucić siłą empiryczno-matematycznych argumentów. Prawda osobowa może być doświadczona i przyjęta jedynie w spotkaniu. Dlatego choć Kościół nie głosi przypuszczeń, ale mocną prawdę o Jezusie, to jednak nie może nikogo zmusić do jej przyjęcia. Może natomiast – i to jest jego główna misja – zaprosić, wezwać do spotkania z Jezusem-Prawdą, wskazując na znaki wiarygodności Ewangelii i dając świadectwo.
.
.
.
Zachęcamy do lektury książki o. Dariusza Kowalczyka SJ "Między herezją a dogmatem". Więcej znajdziesz tutaj!
(zamieszczono 2018-08-03)