Skąd ten problem? Przede wszystkim stąd, że wyobrażamy sobie niestworzone rzeczy, co ten dar oznacza, oraz co Bóg z nami robi, kiedy zaczynamy prorokować. A wyobrażenia te prowadzą nas do poczucia lęku i blokady.
Syndrom Izajasza
Pierwszą trudnością jest lęk, który można nazwać „syndromem Izajasza”. W swojej wizji Izajasz staje w obliczu świętości Boga, który siedzi na tronie, a wokół Niego latają serafiny (por. Iz 6,1-8). To go blokuje, ponieważ zdaje sobie sprawę, że ma być posłany, a przecież z jego ust padają słowa: „Biada mi! Jestem mężem o nieczystych wargach”. Izajasz, któremu pewnie zdarzało się czasem przekląć lub kogoś obgadać, skupia się na swoich wadach i słabościach. Tymczasem Bóg ratuje całą sytuację, ponieważ wie, że gdyby czekał na człowieka idealnego – nie miałby kogo posłać ze swoim słowem. Pomimo różnych słabości, z jakimi się zmagamy, Bóg posyła nas, abyśmy w Jego imieniu głosili innym przebaczenie, wolność i uzdrowienie. Dzięki temu sami wiele otrzymujemy, bo słyszymy i widzimy, jak Bóg działa dziś. Otrzymaliśmy Ducha Świętego, który czy śpimy, czy jemy – modli się w nas. Wystarczy nadstawić ucha i możemy prorokować. Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie (por. Ps 118,26)!
Duch-Hipnotyzer?
Po drugie, czasem może się nam wydawać, że Duch Święty jest pewnego rodzaju hipnotyzerem, który musi nami zawładnąć, aby przekazać ukryte wiadomości. To może rodzić w nas lęk – i słusznie. Należy się bać posługujących, którzy wpadają w trans i przekonują wszystkich, że używają specjalnych fal, aby się porozumieć z Bogiem. Św. Paweł instruował, że „dary duchowe proroków niechaj zależą od proroków! Bóg bowiem nie jest Bogiem zamieszania, lecz pokoju” (1Kor 14,32). Wynika z tego, że Bóg przyjmuje i akceptuje moją wolność, która przecież jest Jego darem. Dlatego prorokujący ma zawsze w sobie przestrzeń na rozeznanie słowa, które do niego przychodzi, i może go nie wypowiedzieć ze względu na cel wszystkich darów duchowych, tj. dla dobra i budowania wspólnoty.
Cichy głos Przyjaciela…
Św. Paweł zalecał troszczyć się o łaskę prorokowania (por. 1Kor 14,39), dlatego jeśli prosiłeś o ten dar lub odczuwasz, że Bóg cię do niego zaprasza – warto pamiętać o trzech zasadach. Po pierwsze, jest w nas mnóstwo różnych głosów, dlatego musisz znać Boga jak starego przyjaciela. A do tego potrzebujesz czasu. Módl się i czytaj Pismo święte, a będzie ci łatwiej rozpoznać Jego szept. Po drugie, uważaj na „nauczyciela” w sobie, na głos „rodzica”, który mówi innym, co mają robić (zwłaszcza w kwestii powołania!!!). Raczej szukaj w sobie słów, które zazwyczaj są zaskakujące dla ciebie, nowe, a które jednocześnie zapalają w tobie światło, otwierają nowy horyzont i karmią. Po trzecie, wyznawaj zasadę „miłości w akcji”. Miłość w akcji sama w sobie jest prorocza. Kiedy jesteś na spotkaniu modlitewnym lub modlisz się za kogoś – proś Boga, aby pozwolił ci zobaczyć tę sytuację Jego oczami, które są oczami kochającego Ojca. Proś o oczy, jakie miał Jezus. „Co Ty byś zrobił, co chciałbyś powiedzieć temu człowiekowi, tej wspólnocie, w tym momencie, Jezu?”. Jeśli będziesz miał miłość i współczucie – twoje prorokowanie nie będzie tylko życzeniem zdrowia na święta… (por. 1Kor 13,2).
.
Więcej informacji na temat charyzmatów znajdziesz w książce ks. Serafino Falvo "Przebudzenie charyzmatów". Lektura tej książki może stać się zaproszeniem i zachętą do otwarcia się na działanie Ducha Świętego i przeżycia głębokiego doświadczenia Boga. Więcej tutaj!
(zamieszczono 2016-04-05)