Pandemia. Widmo choroby i śmierci, podsycany przez media lęk, poczucie bezsilności – nieznana dotąd sytuacja sprowadza nas do parteru. Nic nie możemy. Pozostało tylko czekanie. Jak długo? Nikt nie zna odpowiedzi. Do tego nie zostaliśmy przygotowani, to nie fair – ale do kogo można mieć pretensje? Zresztą one też nie przyniosą nam ulgi. A co może ją przynieść? Wielu moich znajomych zawiązuje teraz nici przyjaźni z Jezusem, nieważne, że w myśl przysłowia „jak trwoga to do Boga”. Mają więcej czasu, nie chodzą do pracy, nie mogą wychodzić z domów, więc… zaczynają słuchać rekolekcji.