„Weźmijcie Ducha Świętego i bądźcie Moimi świadkami aż po krańce ziemi!” – to wezwanie Boga, które „wyrywa” mnie zza szkolnego biurka i zaprasza do wspólnotowego magis. Zaczyna się nagle coś więcej – otwierają się drzwi do wielu wspólnot Odnowy w Duchu Świętym w Polsce. Przyjęcie sercem Bożego wołania: „Idźcie na cały świat i nauczajcie wszystkie narody!” nie pozwala mi dłużej stać w miejscu.
Za nami kolejne miesiące formacyjnych wyjazdów do waszych wspólnot. Każda misja, z którą Bóg nas posyła, jest wyzwaniem i daje poczucie spełnienia. Budzi też w naszych sercach ciągły zapał i radość. Waszymi oczami za chwilę ujrzymy to, co podczas takich wyjazdów do grup modlitewnych staje się udziałem nas wszystkich.
Asia, lider wspólnoty Nowa Wiosna Kościoła ze Szczecina:
Nasza wspólnota istnieje od 9 lat. W różnych momentach liczyła do 40 osób, na początku głównie studentów. Dziś jest nas mniej (za to są to stali uczestnicy), zakładamy rodziny, pojawiają się pierwsze dzieci. Mamy mniej czasu ze względu na pracę, trudniej zaangażować się w różne działania. Zaczęliśmy zadawać sobie pytanie: dlaczego we wspólnocie brakuje nowych osób, co takiego dzieje się z naszymi relacjami, że są coraz trudniejsze, i w końcu – do czego właściwie Bóg powołał naszą wspólnotę.
Któregoś dnia trafiłam na katechezę pt. „Dzieło Boga czy dzieło dla Boga”. Dotknęła mnie prosta prawda, że my przestaliśmy rozeznawać, pytać Boga i słuchać, ale zaczęliśmy dyskutować, decydować, proponować nowe działania.
Przypominam sobie nasze wielogodzinne dyskusje o tym, dlaczego nie możemy przyciągnąć nowych ludzi, dlaczego niektórzy tak łatwo odchodzą od Boga, ze wspólnoty, czy jesteśmy temu winni, czy jest to niezależne od nas. Przypomniałam sobie pierwsze lata wspólnoty i to, jak długo modliliśmy się na każdym spotkaniu animatorów przed podjęciem jakichś decyzji – za ludzi, za nas. Byliśmy w Bożym planie, teraz jakby „wypadliśmy z toru”. Mocno w moim sercu brzmiało pytanie – czego Bóg chce od wspólnoty Nowa Wiosna Kościoła?
Poszukiwanie pomocy zaczęłam od Internetu. Wpisałam w wyszukiwarkę pytanie o formację liderów, wspólnot i pierwsze co zobaczyłam to napis „Przyjedziemy i pomożemy Waszej wspólnocie!”. Prosta i szybka odpowiedź Boga. Nie zastanawiałam się ani chwili dzwoniąc do grupy „S.O.S. dla wspólnot” z Ośrodka Odnowy w Duchu Świętym w Łodzi.
Niedługo potem przyszedł czas rekolekcji w Szczecinie. Przyjechali do nas Michał, Kamila, Jarek i Kasia. Na pewno zapamiętają Mszę świętą w lodowatym kościele, którą rozpoczęliśmy rekolekcje. Potem było zdecydowanie cieplej – Duch Święty nas wypełnił.
Piękne było odczucie jedności między nami, świadomość, że łączy nas ten sam Bóg, dla którego nie ma znaczenia czy jesteśmy ze Szczecina, z Łodzi czy z innych zakątków kraju i świata. Mocni w Duchu przygotowali dla nas katechezy, które były idealnie dopasowane do naszych potrzeb.
Czuliśmy, że wiele modlili się za naszą wspólnotę i żadne wypowiedziane przez nich słowo nie było przypadkowe. Ważne dla nas były również warsztaty z rozeznawania kierunku modlitwy wspólnotowej i proroctwa, ponieważ dały nam konkretne narzędzia. Dobrze było także porozmawiać o różnych problemach wspólnoty, o tym jak inni sobie z nimi radzą, czy w końcu popytać o różne „techniczne” aspekty pracy we wspólnocie. Warto posłuchać innych i skorzystać z ich doświadczenia.
W czasie tych rekolekcji Bóg wskazał konkretne problemy - wielu z nas zobaczyło braki w miłości względem innych i to, że Bóg upomina się o jedność. Dalej pytamy Go, do czego nas powołał – teraz już oddając Mu nasze ludzkie pomysły i oczekiwania.
Obserwując ekipę „S.O.S. dla wspólnot” z Łodzi, zobaczyłam wielki pokój, jedność i zorganizowanie. Byliście jednocześnie elastyczni i nastawieni na słuchanie i zrozumienie nas i naszych pytań. Mnie osobiście bardzo pomogła rozmowa o liderze wspólnoty charyzmatycznej, ponieważ mieliśmy z tym problem – każdy jego rolę postrzegał inaczej, a ogólnie sprowadzała się ona do organizacji, pilnowania porządku i obecności na wszystkich wydarzeniach wspólnoty. Przekornie Bóg wybrał mnie w tym czasie na to miejsce, ponieważ, po pierwsze - w ogóle się tego nie spodziewałam, ani nie oczekiwałam, po drugie – mam małe dziecko co naturalnie wyklucza mnie z wszechobecności, a po trzecie – zawsze postrzegałam pracę lidera jako coś więcej niż zarządzanie. W czasie tych rekolekcji doświadczyłam pokoju w sercu i pewności, że mój sposób kontaktu z Bogiem i to, co intuicyjnie robię od lat, jest dobre, że On trzyma wszystko w ręku. Doświadczyłam również swoistego wyzwolenia spod presji czasu – nic mnie nie goni, nie muszę podejmować zawsze szybkich decyzji, bo - paradoksalnie - czekanie też jest aktywnością, a w swoim czasie dokonują się dobre rzeczy. Jeśli w tym roku wspólnota nie podejmie się organizowania kursów czy rekolekcji, nie zrobi piętnastu uwielbień itd., to też nic się nie stanie. Teraz mamy słuchać, a przede wszystkim ja mam słuchać i przygotowywać się, by w odpowiedniej chwili ruszyć dalej.
Z serca wam dziękujemy jeszcze raz. To co robicie jest bardzo dobre!
Michał, lider wspólnoty Wieczyste Przymierze z Krakowa:
Weekendowe rekolekcje prowadzone przez ekipę „S.O.S. dla wspólnot” były bardzo dobrze przygotowane – jeszcze przed rozpoczęciem mogliśmy ustalić z prowadzącymi temat i przebieg, co dla nas było bardzo ważne z uwagi na charakter wspólnoty (doświadczenie połączenia dwóch wspólnot 2 lata temu, wspólnota wielopokoleniowa). Od samego początku prowadzący nawiązali z nami bardzo dobry kontakt. Ich przekaz był zrozumiały, prosty i bardzo trafny – odnosiłem wrażenie, że prowadzący bardzo dobrze znają naszą wspólnotę, gdyż poruszali w swoim nauczaniu kluczowe sprawy i bolączki naszej grupy. Przygotowanie i przebieg rekolekcji oparte były mocno na Bożym Słowie skierowanym bezpośrednio do naszej wspólnoty. Wynikały z modlitwy, a to niewątpliwie bardzo solidny fundament.
Ważnym elementem (obok nauczania) były świadectwa i przykład życia, którymi bardzo chętnie dzielili się prowadzący – zarówno podczas nauczań, jak i przerw kawowych – owe przerwy okazały się świetnym momentem do tego, aby każdy mógł podejść i porozmawiać z prowadzącymi.
„Powszechna dostępność” naszych gości w czasie całych rekolekcji to kolejny atut tego czasu. Nie sposób też pominąć jakże ważnego elementu, jakim była posługa charyzmatyczna. Dla mnie zadziwiające i bardzo profesjonalne było to, że prowadzący nie rościli sobie wyłącznego prawa do posługi, a w bardzo naturalny sposób wprowadzili i zaangażowali do niej wszystkich członków wspólnoty – pozwoliło to osiągnąć wspaniały efekt. Każdy uczestnik mógł poczuć się ważny, zauważony, doceniony, mógł posługiwać innym Bożymi darami i co najważniejsze – sam tworzył te rekolekcje. Prowadzący posiadają cenny dar dzielenia się świadectwem i rozpalania złożonych w sercach ludzi charyzmatów. Przez swoją posługę niejako animowali i prowadzili nas jako wspólnotę, czego owoce mogliśmy zauważyć już podczas i po prowadzonych warsztatach.
Nauczanie na pewno nie było tylko ludzkim słowem. Prowadzący byli niejako Bożym Heroldem przekazującym Chrystusowe orędzie dla wspólnoty, ale także dla mnie – jako uczestnika, animatora i lidera tej grupy. Słowa trafiały mocno do serca, a nie zatrzymywały się tylko na „poziomie uszu”.
Poruszone kwestie prowokują do dyskusji, do zmiany – podobnie jak Słowa Jezusa, które inspirują i są zawsze aktualne. Dotknięcie przez Boga moich najgłębszych pragnień, uzdrowienie, wezwanie do służby we wspólnocie i poza nią, kwestia rozeznania kierunku i drogi wspólnoty, moje osobiste zaangażowanie w modlitwę i posługę – to tylko niektóre z poruszonych tematów.
Przeżyłem w swoim życiu wiele rekolekcji, ale te prowadzone przez grupę „S.O.S. dla wspólnot” na długo zostaną w moim sercu i pamięci. Bóg przemawiał bezpośrednio do mnie przez słowa nauczania i posługę. Sam objawiał mi swą troskę i miłość, zachęcał i prowadził, a na koniec przyjąłem Jego słowo: „Mam w tobie upodobanie i jestem wierny przymierzu z tobą”. Słowa te są pokrzepiające i jednocześnie wymagające – tym, którzy przeżyli te rekolekcje dodały orlich skrzydeł i pozwoliły wyrwać się ze „świata kurczaków”, by poszybować w przestworzach wiary. Niech Jezus nam w tym błogosławi!
Jeśli chcesz być „Bożym orłem” i usłyszeć, co mówi Bóg do Twojej wspólnoty – warto przeżyć podobne rekolekcje. Za ekipę „S.O.S. dla Wspólnot” niech Jezus będzie uwielbiony.
Hania ze wspólnoty Getsemani z Suwałk:
Szłam na „weekend animatora” pełna wewnętrznego zdenerwowania i buntu. Drażnił mnie mój mąż i jego zachowanie. Musiałam grać na gitarze, a chciałam siedzieć w kącie i słuchać. Zobaczyłam temat: „Co Bóg mówi do wspólnoty Getsemani?” i też mi nie pasował. Pomyślałam, że to znowu będzie jakieś zastanawianie się, a mało konkretów i czynów, które zmieniłyby obraz wspólnoty. A tu pierwsza konferencja i słyszę: „Idź, sprzedaj wszystko, czyli oddaj swój bunt”. No, myślę sobie – „Dzień dobry. Tu mnie macie”.
Pan Jezus wziął się za mnie. Wezwanie: „Oczyść posługę animatora” – dla mnie było stanięciem w prawdzie. „Oddaj wszystko” czyli to, co uwiera i… byłam pokonana. Na modlitwie oddałam Panu „to wszystko” i powiedziałam, żeby mnie prowadził, a ja poddałam się Jego prowadzeniu.
Otrzymałam pokój serca, radość z posługi grania i popatrzyłam na wspólnotę jakby innymi oczami. Staram się teraz wszystko zawsze oddawać Panu i poddawać Jemu moje serce, by mnie oczyszczał.
Ks. Krzysztof , kapłan wspólnoty Getsemani z Suwałk:
Bardzo się cieszę, że taki weekend formacyjny był udziałem naszych animatorów. Było to potrzebne dla nas wszystkich. Doświadczalnym owocem tego czasu jest większa jedność między nami. Ten weekend był również dla nas potrzebnym umocnieniem w tym, co jest dobre w naszej posłudze. Jeśli chodzi o mnie, to Pan odnowił mnie całkowicie – tak jakbym przeżył drugi chrzest w Duchu Świętym. Nieustannie są dla mnie umocnieniem słowa z otrzymanego proroctwa: „Jesteś Moim Synem umiłowanym – w Tobie mam upodobanie!”.
Dlaczego moim zdaniem warto się formować, warto zapraszać kogoś z zewnątrz?
Przede wszystkim potrzeba świeżego spojrzenia ze strony osób o dużym duchowym doświadczeniu. I to nie tylko po to, by zobaczyć, co wymaga zmiany, ale też by usłyszeć jak inni odbierają działanie Pana w naszej wspólnocie - sami nie zawsze to widzimy. Warto się uczyć, pogłębiać wiedzę, ale też czerpać z wiary, mądrości i obdarowania innych. Nie ma wspólnoty całkowicie samowystarczalnej, kompletnej, która nie potrzebuje wzrostu i nieustannego nawracania się. Tym bardziej jeśli jest to duża wspólnota. I co nie mniej ważne – taki weekend formacyjny daje animatorom lub całej grupie modlitewnej czas na bycie ze sobą, dogadanie pewnych rzeczy, wyjaśnienie nieporozumień, wspólną modlitwę i umocnienie jedności, bez czego nie da się tworzyć prawdziwej wspólnoty.
Za to wszystko: Chwała Tobie, Panie!
Jeśli także Twoja wspólnota potrzebuje pomocy lub spojrzenia z zewnątrz – przyjedziemy i do Was!
Kontakt: „S.O.S. dla wspólnot” Malwina Kocot Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. ;