Samej modlitwie w językach nie towarzyszy strach. Co najwyżej wątpliwości, czy aby na pewno się modlę? Czy może nie wymyślam z tym, że to jest modlitwa, a ja tylko głupoty majaczę? To są standardowe pytania na początku, gdy człowiek jeszcze zwraca uwagę na co mówi. Fakt, że one się pojawiają świadczy o tym, że jesteś normalny. Z czasem jednak, gdy taka modlitwa staje się normalną praktyką duchową, tego typu wątpliwości odchodzą. Bo w modlitwie w językach nie chodzi o zgłoski, ale o powierzenie się Bogu.
Strach natomiast może się pojawiać u osób, które tak się jeszcze nie modlą, ale się tym interesują... chciałyby tak się modlić, ale się boją, może trochę wstydzą. Jest to naturalny strach przed czymś nowym i może trochę dziwnym. Np. wybierając się po raz pierwszy na rekolekcje ignacjańkie (czyli rekolekcje w milczeniu) też wiele osób trochę się boi: czy sobie poradzę, czy wytrzymam w milczeniu, czy to milczenie ma sens itd.
Gdy wchodzimy w coś nowego, normalne jest, że towarzyszy temu lęk. Po prostu tak jest.
Remi Recław SJ
Polecamy w tym temacie konferencje na płytach CD z serii charyzmatyka.