Czystość przedmałżeńska nie jest celem samym w sobie. Ale pozwala podjąć w wolności wspólne życie i staje się murem obronnym, chroniącym realizację pragnień, z jakimi w to życie wchodzimy.
Był sobie wybitny chiński generał
Mężny i zasłużony, najznamienitszy spośród wszystkich dowódców. Nic więc dziwnego, że to właśnie jemu cesarz powierzył trudne zadanie: „Od dziś będziesz odpowiadał za zapewnienie szczęścia mieszkańcom naszego kraju”. Generał został mianowany Ministrem do Spraw Szczęśliwości. „Będziesz dbał o to, aby mój naród żył bezpiecznie, w dobrobycie materialnym i duchowym. Chciałbym, aby miał wszelkie warunki, by rozwijać się i mnożyć, a w przyszłości stać się najliczniejszym i najwspanialszym narodem na Ziemi”. Generał złożył głęboki ukłon swemu władcy i zabrał się za realizację misji. Jako wojskowy wiedział, jak ważne jest zapewnienie bezpieczeństwa zewnętrznego w tak niespokojnych czasach. Zarządził więc budowę muru okalającego cały kraj. Do budowy ruszył naród, zaangażowali się wszyscy budowniczowie i inżynierowie. Kiedy jednak budowa nabrała rozmachu, nasiliły się ataki wrogów, którzy robili, co mogli, aby przeszkodzić w realizacji planu. Z czasem ataki stawały się częstsze i coraz dotkliwsze. Generał nakazał wzmóc wysiłki, aby usuwać szkody i doskonalić metody budowy Wielkiego Muru. Minister do Spraw Szczęśliwości z czasem stracił z oczu cel swojej misji, całkowicie pochłonięty umacnianiem budowli, naprawą szkód i obroną muru. Nie zauważył, że mieszkańcy są coraz bardziej niespokojni, wybuchają waśnie, pojawiają się nadużycia, a spadek zamożności nie sprzyja ani rozwojowi, ani umacnianiu rodzin. Zapał i oddanie generała nie wystarczyły, by zrealizować misję powierzoną przez władcę.
Gorliwość w budowaniu muru
Przyszło mi na myśl, że z kwestią czystości przedmałżeńskiej bywa podobnie – jeśli wpadniemy w pułapkę i zaczniemy traktować ją jak ów generał budowę muru. Dbanie o „szczęśliwość” małżeńską z pewnością ma związek z dbałością o czystość we wzajemnej relacji, ale… owej szczęśliwości nie gwarantuje. Co więcej, z im większą gorliwością skoncentrujemy sie na budowaniu muru „przedmałżeńskiej czystości”, tym dotkliwiej odczujemy wściekłe ataki nieprzyjaciela, który będzie chciał nam przeszkodzić w realizacji tego postanowienia. Zwłaszcza że czasy i kultura, które nas kształtują, nie są sprzymierzeńcami w takim dziele. Cóż wiec robić? Czy to powód, aby zrezygnować z dbałości o czystość w tej sferze życia? Mur przedmałżeńskiej czystości jest rodzajem ważnej warowni w relacjach dwojga kochających się ludzi. Bardzo mnie przekonuje i podoba mi się logiczna i rzeczowa argumentacja, którą gdzieś przeczytałem: Czy w sposób wolny składamy sobie sakramentalną przysięgę małżeńską, jeśli wcześniej łączył nas seks? Czy cały bagaż zobowiązań wobec drugiej osoby wynikających ze współżycia, wspólne przeżywanie intymności, często także zobowiązania finansowe wynikające ze wspólnego mieszkania – czy to wszystko nie sprawia, że na pytanie kapłana o brak przymusu co do naszej decyzji o małżeństwie, możemy odpowiedzieć zgodnie z prawdą? Dla mnie to wystarczający argument za zasadnością dbania o czystość przed ślubem.
Najważniejszy cel
Jednak wydaje mi się ważne, aby zwrócić uwagę, że czystość to nie wszystko. Że tak jak jej brak nie umacnia związku, tak skupianie się na niej do tego stopnia, że zaniedbuje się inne aspekty wzajemnej relacji, prowadzi donikąd. Jeśli mamy najwspanialszy mur, ale wewnątrz jest pusto, czy miała sens jego budowa? Najpierw musimy wiedzieć, co taki mur miałby chronić. Że nasza relacja jest tak cenna, iż warto podjąć ten wysiłek, jednak nie tracąc z oczu najważniejszego celu. Że tworząc relację, budujemy nową jakość, swoją własną szczęśliwość, a dbanie o to, aby ona stała się faktem – jako zadanie powierzył nam nasz Pan. Troska o to, aby nasze wspólne życie stało się najmądrzejszym i najlepiej przeżywanym przez nas oboje, żeby nasze dzieci także żyły bezpiecznie, w dostatku materialnym i duchowym – to z całą pewnością cel, który warto chronić murem czystości. On pomoże zabezpieczyć te nasze dążenia i pozwoli w sposób całkowicie wolny podjąć misję powierzoną przez Najwyższego. Z drugiej strony – powtórzmy – to ważne, aby nie „przereklamować” budowy muru kosztem dbania o to, co on otacza i co jest esencją wspólnego szczęścia.
Misją - dobrze chroniona rodzina
Warto też pamiętać, że tak jak w przypowieści o generale, władca nie powierzył mu misji budowania muru, lecz misję zapewnienia szczęśliwego i dostatniego życia mieszkańcom kraju, tak nasz Pan nie powierza nam misji zachowania czystości przedmałżeńskiej, lecz pragnie, abyśmy wiedli życie szczęśliwe. I aby nasza rodzina była bezpieczna, dobrze chroniona, żyła mądrze i dostatnio. Pragnienie zachowania czystości przedmałżeńskiej stanie się naturalną konsekwencją przyjęcia tak sformułowanej misji. Więc zanim z zapałem chińskiego generała zaczniecie stawiać mury, przypomnijcie sobie, po co je stawiać, czego dla was pragnie Najwyższy.
Mack Woo
Dla małżeństw, które chcą cierpliwie i odpowiedzialnie budować wspólnotę rodzinną - proponujemy książkę "Czas domu"
Tadeusza Kotlewskiego SJ - tutaj!
(zamieszczono 2013-02-11)