Stosownie do tego, na jakim etapie rozwoju duchowego się znajdujemy, nieprzyjaciel przybiera odpowiednie pozy, aby nas zwieść z raz obranej drogi wzrostu w Chrystusie. Dobiera do tego odpowiednie środki, którymi może oddziaływać na nas, a tym samym dążyć do osiągnięcia swego przewrotnego zamiaru.
Św. Ingacy z Loyoli mówi: "Dusza, która chce postępować w życiu duchowym, zawsze powinna postępować w sposób przeciwny, niż postępuje nieprzyjaciel, czyli jeżeli nieprzyjaciel chce, by dusza się stawała bardziej prostacka, to [ona sama] powinna się stawać bardziej delikatna. Podobnie jeżeli nieprzyjaciel stara się, by dusza wydelikatniała aż do krańcowości, niech dusza stara się umocnić w słusznej mierze, aby się we wszystkim uspokoiła”.
Osoba współpracująca z łaską Bożą doświadcza, jak Duch Święty “rzeźbi” jej wewnętrzny charakter. Czyni duszę delikatną i miłą Bogu, w której odzwierciedlać się będzie Boża miłość i dobroć naszego Pana Jezusa Chrystusa. Człowiek o takiej duszy jest znienawidzony przez nieprzyjaciela. Duch zły czyni wszystko, co mu jest dostępne, aby dusza będąca lilią Pana – stała się szpetna i ciernista, by w specyficznej dla niej wrażliwości na dobroć i miłość stawała się, jak mówi św. Ignacy, bardziej prostacka (innymi słowy: gruboskórna i niewrażliwa). Znając zamysł nieprzyjaciela, winna się we wszystkim przeciwstawiać tak, aby w niczym nie dać okazji złu i nie stać się duchową “pokraką”.
Sprzeciw nieprzyjacielowi, jego podszeptom, wyraża się przede wszystkim poprzez osobistą wierność natchnieniem Ducha Świętego i współpracę z Nim. Jest to kontynuacja w cierpliwości i wytrwałości osobistej świętości życia, do której zostaliśmy powołani. Najlepszą obroną przed poruszeniami złego jest atak, czyli jakby zwiększona wierność Bogu, poczynając od rzeczy małych, a kończąc na dużych, np. słysząc głos, by skrócić czas modlitwy, należałoby go wydłużyć.
Działanie nieprzyjaciela zmierza w dwóch kierunkach. W każdym z nich chodzi o sprowadzenie nas z raz obranej drogi naśladowania Jezusa jako Mistrza i Pana lub o “bylejakość” na tej drodze:
Tam, gdzie osoba jest kuszona, aby stała się gruboskórna (prostacka) – nieprzyjaciel odwodzi ją od wierności w rachunku sumienia. Jeśli nie uda mu się namówić duszy do rezygnacji z niego, to przynajmniej chce sprawić, by odprawiając go “prześlizgnęła” się nad Bożymi wezwaniami lub swoją niewiernością Bogu. Tłumaczy jej złe samopoczucie zmęczeniem, przykrywa jej niewierności trudnymi okolicznościami życia, stosuje taktykę “zaoranej ziemi” – tak jakby nie istniał żaden chwast, który powoli kiełkując, zacznie zagłuszać dobre ziarno. Od pracy nad sobą i dochowaniem osobistej wierności Duchowi Świętemu – odrywa duszę do zajęcia się sobą. Taka osoba może odnajdywać w sobie coraz to więcej chorób, aby jedynie nimi się zajmować i pośrednio szukać sposobu zwrócenia na siebie uwagi, aby inni musieli jej współczuć. Mogą także odżywać dawne, niespełnione nadzieje, poczucie niezrealizowania i kompleksy. W konsekwencji tego, osoba z wrażliwej i delikatnej – stanie się opryskliwa, złośliwa, leniwa i smutna. Traci wyczucie tego, co lepsze, a zadowala się przeciętnością. Pomija okoliczności do czynienia pozytywnego wysiłku w dobrym, łatwo zaś przystaje na to, co przewrotne.
Drugi kierunek zwodzenia prowadzi do tego, aby dusza wierna straciła miłość roztropną. Nie mogąc jej zawrócić w stronę ciemności, z której wyszła aby postępować w dobrym, duch zły czyni wszystko, aby doprowadzić duszę wrażliwą do przesady, “aby dusza wydelikatniała aż do krańcowości”, tzn. stała się przewrażliwiona czy fanatyczna. Zwodzi ją zatem w podążaniu do świętości życia, np. ukazując jej doskonałość w pomnażaniu coraz to nowych praktyk pobożnościowych, zajmujących coraz większą ilość czasu. Zamysł nieprzyjaciela jest taki, aby w konsekwencji zabrakło jej czasu na wypełnienie pozostałych obowiązków. W efekcie doprowadzi to do pewnej niemocy, a następnie do fałszywych wyrzutów sumienia. Widać, jakie ekstremum przyjmuje i osiąga nieprzyjaciel. Efektem jego działania jest niemożność wykonania podstawowych obowiązków, wynikających z powołania i stanu życia danej osoby oraz fałszywe wyrzuty sumienia, jakie rodzą się w niej z tytułu zaniedbań. Ich fałsz polega na tym, że powstają one nie tam, gdzie powinny i dotyczą nie tego, czego naprawdę powinny.
W tym konkretnym przypadku, refleksja poprzedzona wewnętrznym niepokojem winna dotyczyć ulegania pokusie nadgorliwości, tak aby nie dać okazji złu. Następnie należy przeciwstawić się tej pokusie przez religijność roztropną, polegającą na wierności Duchowi Świętemu i na realizmie życiowym, uczącym, że “co za dużo, to niezdrowo”.
Nieprzyjaciel może także kusić do przesady, uwodząc poprzez słowo Boże. Osoba je rozważająca wezwana jest, aby trwać na modlitwie w obecności słowa tak długo, jak ono przemawia, oraz unikać pośpiechu i szukania nowości. Duch zły może wtedy próbować zwodzić, odwracając uwagę od tego, co Bóg mówi teraz, by kierować wzrok duszy ku coraz to nowym tekstom, zwodząc ją fałszywymi racjami, np. szukania natychmiastowego potwierdzenia w jakiejś sprawie. Dlatego i tu obowiązuje cierpliwość i gotowość słuchania bez pośpiechu i szukania doraźnych potwierdzeń. Owocem takiego działania i poddania się zwodzeniu jest zamęt w duszy i niepokój sumienia. Oznacza to, że nie zostało przyjęte słowo, które dane nam było na ten czas, a człowiek – pomijając je – gonił za następnym. Nic więc dziwnego, że dusza uległa znużeniu, a człowieka ogarnęło zniechęcenie do życia pokarmem słowa na dany dzień.
Proponujemy podręcznik służący do rozeznawania autorstwa o. Józefa Kozłowskiego SJ "Śladami Ducha". Więcej - kliknij tutaj