Dla osobistej relacji z Bogiem trudno wyobrazić sobie lepszy wzór do naśladowania niż św. Paweł, podobnie jak doskonałym wzorem dla wszystkich wspólnot charyzmatycznych jest założona przez niego wspólnota koryncka. Paweł pisząc do nich, gorąco zachęcał: „Chciałbym, żebyście wszyscy mówili językami, jeszcze bardziej jednak pragnąłbym, żebyście prorokowali” (1Kor 14,5). O ile w dzisiejszych wspólnotach z darem mówienia językami problemu raczej nie mamy, o tyle z darem proroctwa zmaga się niejeden z nas…
Skąd ten problem? Przede wszystkim stąd, że wyobrażamy sobie niestworzone rzeczy, co ten dar oznacza, oraz co Bóg z nami robi, kiedy zaczynamy prorokować. A wyobrażenia te prowadzą nas do poczucia lęku i blokady.
Syndrom Izajasza
Pierwszą trudnością jest lęk, który można nazwać „syndromem Izajasza”. W swojej wizji Izajasz staje w obliczu świętości Boga, który siedzi na tronie, a wokół Niego latają serafiny (por. Iz 6,1-8). To go blokuje, ponieważ zdaje sobie sprawę, że ma być posłany, a przecież z jego ust padają słowa: „Biada mi! Jestem mężem o nieczystych wargach”. Izajasz, któremu pewnie zdarzało się czasem przekląć lub kogoś obgadać, skupia się na swoich wadach i słabościach. Tymczasem Bóg ratuje całą sytuację, ponieważ wie, że gdyby czekał na człowieka idealnego – nie miałby kogo posłać ze swoim słowem. Pomimo różnych słabości, z jakimi się zmagamy, Bóg posyła nas, abyśmy w Jego imieniu głosili innym przebaczenie, wolność i uzdrowienie. Dzięki temu sami wiele otrzymujemy, bo słyszymy i widzimy, jak Bóg działa dziś. Otrzymaliśmy Ducha Świętego, który czy śpimy, czy jemy – modli się w nas. Wystarczy nadstawić ucha i możemy prorokować. Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie (por. Ps 118,26)!
Duch-Hipnotyzer?
Po drugie, czasem może się nam wydawać, że Duch Święty jest pewnego rodzaju hipnotyzerem, który musi nami zawładnąć, aby przekazać ukryte wiadomości. To może rodzić w nas lęk – i słusznie. Należy się bać posługujących, którzy wpadają w trans i przekonują wszystkich, że używają specjalnych fal, aby się porozumieć z Bogiem. Św. Paweł instruował, że „dary duchowe proroków niechaj zależą od proroków! Bóg bowiem nie jest Bogiem zamieszania, lecz pokoju” (1Kor 14,32). Wynika z tego, że Bóg przyjmuje i akceptuje moją wolność, która przecież jest Jego darem. Dlatego prorokujący ma zawsze w sobie przestrzeń na rozeznanie słowa, które do niego przychodzi, i może go nie wypowiedzieć ze względu na cel wszystkich darów duchowych, tj. dla dobra i budowania wspólnoty.
Cichy głos Przyjaciela…
Św. Paweł zalecał troszczyć się o łaskę prorokowania (por. 1Kor 14,39), dlatego jeśli prosiłeś o ten dar lub odczuwasz, że Bóg cię do niego zaprasza – warto pamiętać o trzech zasadach. Po pierwsze, jest w nas mnóstwo różnych głosów, dlatego musisz znać Boga jak starego przyjaciela. A do tego potrzebujesz czasu. Módl się i czytaj Pismo święte, a będzie ci łatwiej rozpoznać Jego szept. Po drugie, uważaj na „nauczyciela” w sobie, na głos „rodzica”, który mówi innym, co mają robić (zwłaszcza w kwestii powołania!!!). Raczej szukaj w sobie słów, które zazwyczaj są zaskakujące dla ciebie, nowe, a które jednocześnie zapalają w tobie światło, otwierają nowy horyzont i karmią. Po trzecie, wyznawaj zasadę „miłości w akcji”. Miłość w akcji sama w sobie jest prorocza. Kiedy jesteś na spotkaniu modlitewnym lub modlisz się za kogoś – proś Boga, aby pozwolił ci zobaczyć tę sytuację Jego oczami, które są oczami kochającego Ojca. Proś o oczy, jakie miał Jezus. „Co Ty byś zrobił, co chciałbyś powiedzieć temu człowiekowi, tej wspólnocie, w tym momencie, Jezu?”. Jeśli będziesz miał miłość i współczucie – twoje prorokowanie nie będzie tylko życzeniem zdrowia na święta… (por. 1Kor 13,2).
.
Więcej informacji na temat charyzmatów znajdziesz w książce ks. Serafino Falvo "Przebudzenie charyzmatów". Lektura tej książki może stać się zaproszeniem i zachętą do otwarcia się na działanie Ducha Świętego i przeżycia głębokiego doświadczenia Boga. Więcej tutaj!
(zamieszczono 2016-04-05)