Ten dar wiąże się z milczeniem i wielką roztropnością, a wymaga jej zarówno od obdarowanego, jak i od tych, którzy są wokół niego. Bardzo łatwo można ten dar zniszczyć przez krytykę lub zanegowanie, a w konsekwencji – odrzucić ten delikatny powiew Boga, gdy On chce przyjść właśnie taką drogą.
Dar otwierania Słowa związany jest mocno z trwaniem przed Panem, wiernym i systematycznym; z głęboką i żywą relacją z Nim. Poza tym związany jest z codziennym karmieniem się Słowem Bożym, a więc czytaniem go. Nie jest dobrze otwierać Słowo tylko w konkretnych sytuacjach, kiedy chcę, aby Pan do mnie przez nie przemówił, a w pozostałych chwilach życia pozwolić na to, żeby leżało odłogiem na półce. Taki sposób przypomina klasyczne zachowanie: jak trwoga, to do Boga. „Normalnie nie czytam Słowa, ale jak jestem w potrzebie, to sobie o nim przypominam.” To nie jest dobra droga. Kiedy „spożywam” Słowo codziennie, czyli czytam je – ono samo zaczyna we mnie pracować. Tylko Pan wie, jak to się dzieje, że zaczynam je bardziej rozumieć, przyjmować i ŻYĆ nim! Zaczynam je kochać i szanować. Wtedy też mogę przyjąć dar otwierania Słowa w sytuacjach, kiedy zachodzi taka potrzeba. Ważna jest z mojej strony miłość i wewnętrzna cisza.
Pan mówi do nas poprzez otwieranie Słowa na różne sposoby:
Mówi dosłownie i wprost
Ten sposób można też nazwać „literalnym”. Słowo, które otworzę, mówi wprost o sytuacji, z powodu której korzystam z tego daru. Wiele lat temu brałam udział w modlitwie, gdzie pewna osoba pytała Pana, czy ma wyjechać na staż ewangelizacyjny do jednej ze wspólnot w Wielkiej Brytanii. Miała w sercu wiele wahania, a ponieważ kochała Pismo święte – naturalne dla niej było, że chce poradzić się Pana poprzez Słowo. Po serdecznej modlitwie otworzyliśmy Słowo, które mówiło o tym, że św. Paweł pożegnał się z najbliższymi i wsiadł na statek, aby udać się w podróż. Słowo odpowiedziało wprost! A po pewnym czasie zobaczyliśmy dobre owoce tej modlitwy i decyzji o wyjeździe.
Otwiera szeroko drzwi
W innej sytuacji ten dar może być jak powiew świeżego powietrza. Kiedy pytamy o coś konkretnego, Bóg odpowiada jakby poszerzając perspektywę naszego spojrzenia. Jakiś czas temu brałam udział w modlitwie, na której Słowo z wielką mocą wezwało do trwania w świetle i niepoddawania się wobec niezrozumienia przez innych. Nie było jakby konkretnej odpowiedzi, co i jak zrobić, ale poprzez tę modlitwę i otworzenie Słowa – dokonało się coś bardzo ważnego. Dla przedstawionej na modlitwie trudnej sytuacji przyszła potężna pomoc: wezwanie do wytrwałości. Słowo dawało nadzieję i obietnicę obecności Boga bliskiego. Umocniło i prowadziło drogą zaufania Panu. Dawało pewność, że Pan wszystko zna i sam poprowadzi. Tamta osoba wyszła bardzo umocniona i uspokojona co do dalszych wydarzeń, poczuła się zanurzona w Bożej opiece.
Zmienia kierunek
Kolejny sposób subtelnego a potężnego działania Słowa przychodzi zaskakująco. Modlimy się w jakiejś kwestii, sądząc, że sedno sprawy leży dokładnie tu, gdzie myślimy, a tymczasem okazuje się, że leży zupełnie gdzie indziej. To tak, jakbyśmy mieli strzałę naszego działania wycelowaną w konkretnym kierunku – a Słowo, które otrzymujemy, całkowicie zmienia nam tor lotu. Znów okazuje się, że Pan zna nasze sprawy dogłębnie i całkowicie. To wielki dar, kiedy pozwolimy Bogu mówić do nas przez pouczenie, które czasem jest nie po naszej myśli, ale jest zbawienne. Często ta zmiana kierunku dotyczy naszego nawrócenia, odwrócenia się od grzechu. Na przykład przychodzi mama zatroskana o swoje „niedobre” dziecko, a Słowo mówi: „To nie o dziecko chodzi, tylko o ciebie. To ciebie wołam po imieniu”. Potrzeba modlitwy, ciszy i roztropności, by takie pouczenia przyjąć i według nich postępować. Potrzeba też głębi i czasu.
Zakłada znajomość Pisma
Pięknym działaniem Słowa jest moment, w którym Pan może pozwolić sobie na mówienie do nas w sposób nowy, ale zakładający naszą znajomość Słowa. Znam przykład osoby, która modliła się, czy ma podjąć pewne odpowiedzialne stanowisko w posłudze i otrzymała fragment z Księgi Daniela, który… nic jej nie mówił. Powiedziała uczciwie: „Panie, nic z tego fragmentu nie rozumiem”. I usłyszała w sercu odpowiedź, że nie o ten urywek chodzi, ale o cała księgę oraz o Daniela, który został posłany przez Pana do królów, do osób wyżej stojących od niego w hierarchii społecznej. Ponieważ dobrze znała tę księgę – zrozumiała odpowiedź. Była ona dla niej jasna: ma przyjąć to zaproszenie do podjęcia odpowiedzialności, ponieważ jest wybrana i posłana jak Daniel.
Wskazuje drogę
W naszej wspólnocie zawsze modlimy się za jubilatów, solenizantów i tych, którzy świętują jakieś rocznice. Czasem Pan zachęca, żeby otworzyć na koniec modlitwy Słowo (a czasem nie ma takiej zachęty). Bardzo ważne jest, aby być wiernym i robić to tylko wtedy, kiedy Pan tego chce, a nie np. wtedy, kiedy modlę się za swoją najlepszą przyjaciółkę i bardzo chciałabym, żeby dostała Słowo. To byłaby niewłaściwa droga. Pismo święte należy otwierać tylko na wyraźne zaproszenie Pana. Z pewnością są jeszcze inne, przepiękne sposoby przemawiania Boga poprzez Słowo. Pragnąc przyjąć ten subtelny a potężny dar, pamiętajmy o wiernym trwaniu przy Jezusie. O czytaniu Słowa codziennie, aby ono mogło w nas żyć i przemieniać nasze serca, przygotowując je do dialogu z Bogiem w codzienności. Kochajmy Słowo i otaczajmy je najwyższym szacunkiem i czułością.
Zachęcamy do książki Ingi Pozorskiej "Matka Boża uwalniająca" - więcej tutaj!
(zamieszczono 2015-05-30)