Spoczynek w ...?

Ocena użytkowników: 0 / 5

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Mail mojego zakonnego Przyjaciela sprowokował mnie do tego, żebym w końcu podsumował i spisał swoje spojrzenie na zjawisko „spoczynku w Duchu Świętym” z jakim mamy do czynienia w ruchach Odnowy w Duchu Świętym. „Spoczynek”, jak będę go dalej nazywał, jest zjawiskiem duchowym dlatego chciałbym zaproponować spojrzenie na to zjawisko od strony duchowości ignacjańskiej, która zapewnia dobre ramy dla oceny i rozeznawania wszystkich doświadczeń duchowych.

 

Chcę tutaj przyglądać się „spoczynkowi” od strony wewnętrznego przeżycia osoby go doświadczającej, ponieważ duchowość ignacjańska podaje kryteria rozeznawania właśnie wewnętrznych poruszeń w duszy. Będę chciał tutaj zaprezentować mój pogląd na „spoczynek” próbując poruszyć różne jego aspekty. Nie będzie to więc tekst polemiczny. Na samym początku zarysuję spojrzenie na ogólne doświadczenia charyzmatyczne od strony duchowości ignacjańskiej, następnie postaram się rozpatrzeć kilka ważnych punktów na temat „spoczynku” w oparciu o kryteria wynikające z tejże duchowości.

 

Moja ogólna teza jest taka, że (1) autentyczny „spoczynek” jest zjawiskiem fizyczno-psychiczno-duchowym, którego sprawcą jest Duch Święty, natomiast (2) jego rola w rozwoju Chrześcijanina jest wyjątkowa i bardzo ograniczona stąd (3) nie powinno się go promować ani uwzględniać w formacji duchowej.

 

 

I. DOŚWIADCZENIE CHARYZMATYCZNE W DUCHOWOŚCI IGNACJAŃSKIEJ

 

Doświadczenie charyzmatu – doświadczenie pocieszenia duchowego

 

Jak wspomniałem we wstępie, doświadczenie charyzmatów (poznania, słowa, modlitwy wstawienniczej, itd.) jest wyjątkowo silnym doświadczeniem duchowym, które można by ogólnie nazwać doświadczeniem bliskości Boga, który w jakimś kierunku duszę prowadzi oraz w niej i przez nią działa. Jakiekolwiek doświadczenie charyzmatyczne by to nie było, towarzyszą mu typowe oznaki działania Ducha Świętego: pokój, radość, miłość, ufność, wiara, itd. Św. Ignacy Loyola nazywa takie doświadczenie pocieszeniem duchowym.

 

ĆD 316: Pocieszeniem nazywam [przeżycie], gdy w duszy powstaje pewne poruszenie wewnętrzne, dzięki któremu dusza rozpala się w miłości ku swemu Stwórcy i Panu, a w skutek tego nie może już kochać żadnej rzeczy stworzonej na obliczu ziemi dla niej samej, lecz tylko w Stwórcy wszystkich rzeczy. Podobnie i wtedy [jest pocieszenie], gdy wylewa łzy, które skłaniają do miłości swego Pana, czy to na skutek żalu za swe grzechy, czy to współczując Męce Chrystusa, Pana naszego, czy to dla innych jakichś racji, które są skierowane wprost do służby i chwały Jego. Wreszcie nazywam pocieszeniem wszelkie pomnożenie nadziei, wiary i miłości, i wszelkiej radości wewnętrznej, która wzywa i pociąga do rzeczy niebieskich i do właściwego dobra [i zbawienia] własnej duszy, dając jej odpoczniecie i uspokojenie w Stwórcy i Panu swoim.

 

Stąd będę rozumiał wszystkie doświadczenia charyzmatyczne jako przejaw wyjątkowo silnego pocieszenia duchowego. Św. Ignacy wyróżnia dwa rodzaje pocieszenia duchowego – pocieszenie z uprzednią przyczyną oraz pocieszenie bez uprzedniej przyczyny. Pierwsze z nich jest pocieszeniem, które ma swoje źródło w człowieku. Doświadczając zachwytu nad światem, radości, splotów okoliczności, pięknego śpiewu na modlitwie, czyjegoś świadectwa, itp., człowiek jest w stanie dostrzec w nich działanie i obecność Pana Boga i, przez to, doświadczyć pocieszenia. Drugi rodzaj pocieszenia jest niezależny od człowieka – jest darmo dany od Pana Boga, a przez to bardziej głęboki i dotykający. Takie pocieszenie jest dane nagle od Pana Boga, czy to na modlitwie czy poza nią, nawet w stanie wielkiego niepokoju, strapienia czy grzechu. Pan Bóg sam daje nam odczuć swoją obecność, wlewa w nasze serca miłość, ufność i wiarę. To rozróżnienie ma pomóc osobie w rozeznawaniu działania duchów, każdy bowiem rodzaj pocieszenia ma swoją dynamikę działania dobrego i złego ducha. Pozwolę sobie zacytować to rozróżnienie w słowach autora:

 

ĆD 330: Sam tylko Bóg, Pan nasz, daje duszy pocieszenie bez [jakiejkolwiek] poprzedzającej przyczyny; bo tylko Bogu właściwą jest rzeczą wchodzić do duszy, wychodzić z niej, sprawiać w niej poruszenia, pociągając ją całą do miłości swego Boskiego Majestatu. Mówię „bez przyczyny” – bez żadnego odczuwania czy poznania uprzedniego jakiegoś przedmiotu, dzięki któremu przyszłoby takie pocieszenie za pośrednictwem aktów własnych rozumu i woli.

 

ĆD 331: Za pośrednictwem jakiejś [uprzedniej] przyczyny pocieszenie dać może równie dobrze anioł dobry, jak i zły, ale dla celów całkiem różnych: anioł dobry dla postępu duszy, żeby rosła i wznosiła się od dobrego do lepszego; anioł zaś zły dla celu wręcz przeciwnego i żeby duszę nakłonić do swego przewrotnego zamiaru i do swej złości.

 

Chcę zostawić na boku duchowe pocieszenia z przyczyną, które występują w ruchach charyzmatycznych (czyli np. duchowe natchnienia, inspiracje, poznanie wynikające z rozumowej oceny sytuacji osoby, nad którą się modlimy). Moim celem jest skupienie się na pocieszeniu bez przyczyny, ponieważ autentyczne doświadczenie silnego działania Ducha Świętego w Odnowie, wyrażającego się między innymi w charyzmatach oraz „spoczynku”, jest właśnie pocieszeniem duchowym bez uprzedniej przyczyny. Warto tutaj zauważyć, że doświadczenie pocieszenia bez przyczyny ma bardzo wyraźny cel: aby zbliżyć duszę do Pana Boga. To jest dla nas głównym wyznacznikiem oceny naszego doświadczenie pocieszenia duchowego (charyzmatów, itd.): jeżeli to przeżycie jest ukierunkowane na pana Boga, zbliża do rzeczy niebieskich, podnosi nas ku Bogu, itd. (patrz: ĆD 316), to autentycznie jest pocieszeniem duchowym.

 

Doświadczenie pocieszenia duchowego bez przyczyny jest darem

 

Pierwsza myśl, która z tej klasyfikacji wynika, jest taka, że silne działanie Ducha Świętego w Odnowie jest przede wszystkim darem. Nie są one wyprodukowane przez człowieka, nie bazują na naszym intelekcie (co chyba wszyscy mieliśmy okazję zobaczyć), a nawet wręcz przeciwnie – czasem objawiają się wbrew wszelkiemu naszemu zrozumieniu. Jeżeli pozwalamy Panu Bogu w nas działać to pozwalamy Mu na różne natchnienia, którego celu po prostu nie znamy.

 

"Wiatr wieje tam, gdzie chce i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża" ( J 3,8)

 

Tylko Pan Bóg zna cel tych natchnień i manifestacji Ducha Świętego i nie koniecznie musi go ujawniać. My tylko przyjmujemy coś, co On nam proponuje. Oczywiście bardzo często „modlimy się o”: o słowo, o charyzmaty, o uzdrowienie, o uwolnienie, itd. Ale nie ma w tym żadnej naszej zasługi, żadnej naszej przyczyny. Bo jeżeli jest w nas autentyczna prośba o charyzmaty, uzdrowienie, słowo, itp., to jest ona już uprzednio zainspirowana przez Ducha, który chce nam ich udzielić. Innymi słowy doświadczenie charyzmatyczne zaczęło się już zanim my zaczęliśmy się modlić: np. ktoś czuje silną inspirację do modlitwy o uzdrowienie za jakąś osobę – w takim przypadku sama inspiracja już jest doświadczeniem silnie działającego Ducha Świętego; innym razem ktoś modli się o coś w wielkim strapieniu mając poczucie, iż jest nie wysłuchiwany - nagłe doświadczenie pocieszenia jest wtedy wyraźnym znakiem na to, że jest ono darem od Pana Boga. Dlatego wszystkie doświadczenia silnego działania Ducha Świętego są przede wszystkim darem od Pana Boga, na który nie mamy żadnego wpływu ani mocy by je kontrolować. Bóg sam ich udziela wedle własnej woli.

 

 

II. „SPOCZYNEK” ROZEZNANY W RAMACH DUCHOWOŚCI IGNACJAŃSKIEJ

 

Cel pocieszenia duchowego

 

W tej części spróbuję ocenić zjawisko „spoczynku” w świetle jego celu i charakteru daru. Jak przytoczyłem powyżej, św. Ignacy stwierdza, że doświadczenie „spoczynku” (jak i każdego innego doświadczenia pocieszenia) bardzo zbliża duszę do Boga, jest skierowane ku Bogu, powoduje uczucia, które daną osobę wznoszą do Boga. Patrząc z innej strony, Pan Bóg udziela „spoczynku” konkretnej osobie, żeby ją bardziej pociągnąć do Siebie. „Pociągnąć so siebie” ma tutaj dwa znaczenia: (1) jednostkowy – podczas samego doświadczenia Pan Bóg chce się do danej osoby bardzo zbliżyć oraz (2) pedagogiczny – Pan Bóg stosuje takie doświadczenie wiedząc, że w ogólnym procesie rozwoju danej osoby „spoczynek” będzie dla niej postępem i impulsem ku głębszemu budowaniu relacji z Nim. Chciałbym się skupić na tym drugim znaczeniu.

Sądzę, na mój ludzki rozum, że doświadczenie tak silnego doświadczenia jak „spoczynek” w procesie rozwoju człowieka wierzącego mógłby, tzn. może ale nie musi, mieć zastosowanie pedagogiczne w trzech różnych porach. (Oczywiście można mi zarzucić narzucanie ludzkiej logiki Panu Bogu, ale wydaje mi się, że Pan Bóg jest dobrym pedagogiem znającym dobrze naturę człowieka, którą sami poznajemy wraz z rozwojem psychologii, pedagogiki, socjologii, itd. ) Te trzy pory to: (1) sam początek drogi duchowej - pierwszy moment doświadczenia Pana Boga; (2) głębokie uzdrowienie i uwolnienie; (3) doświadczenie mistyczne u dojrzałej duchowo osoby. Z pedagogicznego punktu widzenia pierwsza pora jest momentem, w którym Pan Bóg chce zauroczyć i pociągnąć do siebie kogoś, kto jest bardzo daleko i jest bardzo pogrążony. Daje mu przedsmak przyszłych dóbr, przedsmak swojej Obietnicy, do której chce go zaprosić. Doświadczenie jest silne, żeby osoba faktycznie weszła na tę drogę i uwierzyła Panu Bogu. Pierwsza pora może być również doświadczeniem drugiej, kiedy łączy się z uzdrowieniem i uwolnieniem. Natomiast sama druga pora może wystąpić w dowolnym momencie życia duchowego, kiedy osoba będzie naprawdę bardzo zgnębiona, zamknięta, poraniona i zniewolona. Nic wtedy nie jest w stanie jej pomóc oprócz bezpośredniej interwencji kochającego Boga. Takie doświadczenie uzdrowienia wewnętrznego, kiedy wszystko „puszcza” i się rozluźnia, objawia się w sferze fizycznej, psychicznej i duchowej na różny sposób: płacz, śmiech, spoczynek, itp. To są typowe przykłady silnego pocieszenia duchowego bez przyczyny, zgodne z jego celem. Wtedy wyraźnie Pan Bóg się udziela, bo tylko tak może te osoby podnieść i zbliżyć do Siebie. W końcu trzecia pora to doświadczenie mistyczne u osoby bardzo rozwiniętej duchowo. Wtedy „spoczynek” może być jednym z, choć wcale nie koniecznym, przejawem silnego zjednoczenia z Panem Bogiem. Poza tymi trzema porami uważam, że „spoczynek” nie służy celom pedagogiki Bożej. To co najbardziej kształtuje, umacnia i rozwija naszą relację z Panem Bogiem w pozostałych porach (które de facto stanowią większość życia duchowego) to naśladowanie Jezusa w naszych codziennych sytuacjach, co wiąże się z wytrzymywaniem napięcia, trwaniem w ufności pomimo smutku, usychaniem na pustyni, akceptowaniem słabości i grzechu świata, podejmowaniem konkretnych ćwiczeń duchowych, itd., itp. Dojrzałość duchowa wyraża się w życiu Jezusa, które było pełne trudu, niezrozumienia, prześladowania, rezygnacji, opuszczenia ale mimo to było życiem z Ojcem, w obecności Ojca.

Chciałem tutaj przekazać, że wzrastanie w życiu duchowym w głównej mierze opiera się na ufności w przeciwnościach i napięciu. Tak Pan Bóg nas najbardziej i najtrwalej do siebie pociąga. Doświadczenie rozluźnienia (emocjonalnego, somatycznego, psychicznego), którym jest m.in. „spoczynek”, przerywa tę logikę. Uważam, że „spoczynek” jest narzędziem pedagogicznym, które Pan Bóg używa w sytuacjach szczególnych, kiedy tylko w taki sposób może człowieka do Siebie pociągnąć, wyrwać go z jego rozpaczy i dać nadzieję na radość.

 

Dar spoczynku

 

Drugim ważnym wyznacznikiem w ocenie „spoczynku” jest to, że takie doświadczenie jest tylko i wyłącznie darem od Pana Boga, bez żadnej pomocy czy predyspozycji ludzkiej. Jak wspomniałem wcześniej – traktuję „spoczynek” jako przykład szczególnie silnego pocieszenia duchowego wg duchowości ignacjańskiej. Wydaje się czymś kontrowersyjnym stwierdzenie, że ktoś ma talent do pocieszenia duchowego. Nie można mieć talentu do otrzymywania daru od Pana Boga. Nie można być „wyjątkowo otwartym” na dar od Pana Boga. To On jest dawcą i pedagogiem i sam decyduje kiedy komu owego daru chce udzielić i do czego ma ten dar osobę poprowadzić. Jak wspomniałem wcześniej – nadmierne występowanie daru „spoczynku” jest wręcz niepedagogiczne w rozwoju ku dojrzałości duchowej. Podobnie kontrowersyjne jest stwierdzenie, że czyjaś modlitwa zawsze wprowadza omadlane osoby w stan pocieszenia duchowego. To wyraźnie kłóci się z logiką wychowania człowieka na dojrzałego Chrześcijanina, w której to logice konieczny jest czas strapienia, oczyszczenia i pustyni. Jeżeli faktycznie akceptujemy i potwierdzamy „talent” do przeżywania „spoczynku” lub do wprowadzania innych w „spoczynek” to zgadzamy się na to, że taka osoba może doświadczać/wprowadzać innych w „spoczynek” w dowolnym momencie (jeżeli zjawisko jest wyjątkowo częste) . Jeżeli przyjmujemy, że taki „spoczynek” pochodzi od Pana Boga to odrzucamy możliwość tego, że ten sam Pan Bóg chce kogoś oczyścić bądź wyprowadzić na pustynię.

 

"Każde królestwo wewnętrznie skłócone, pustoszeje. I żadne miasto ani dom, wewnętrznie skłócony nie ostoi się" (Mt 12, 25)

 

Co więcej myślę, że wszyscy mieliśmy okazję przekonać się o tym, że czasami podczas modlitwy wstawienniczej Duch Święty wyraźnie inspiruje do tego, żeby nic nie mówić lub żeby się nie modlić, bo to nie jest dla danej osoby odpowiedni czas .

 

Św. Paweł, Tymoteusz i Barnaba: "Przeszli Frygię i krainę galacką, ponieważ Duch Święty zabronił im głosić słowo w Azji. Przybywszy do Myzji, próbowali przejść do Bitynii, ale Duch Jezusa nie pozwolił im" (Dz 16, 6-7)

Czasami darem Pana Boga dla nas jest pustka i brak doświadczania jakichkolwiek poruszeń. To też jest dar, który musimy przyjąć podobnie jak pocieszenie duchowe.

 

Patrząc z jeszcze innej strony, co wynika z powyższej analizy Bożej pedagogiki, doświadczenie „spoczynku” lub innego głębokiego pocieszenia ma pedagogiczny sens w momentach kiedy człowiek jest jak najbardziej zamknięty na jakiekolwiek doświadczenie pana Boga. Jest to więc stan zupełnie przeciwny jakimkolwiek teoriom na temat „talentu do” czy „otwartości na” spoczynek. Doświadczenie głębokiego rozluźnienia somatycznego, psychicznego i duchowego ma najgłębszy sens tam, gdzie człowiek jest najbardziej zniewolony przez grzech, lęk, poczucie winy, gdzie jest najbardziej poraniony przez życie, odwrócony od wszystkich i zamknięty na świat. Wtedy Pan Bóg sam wchodzi bezpośrednio do jego serca i wydobywa go z wielkiego ucisku, bo tylko tak może go do Siebie pociągnąć.

 

 

PODSUMOWANIE

 

Prezentując te dwa aspekty, tj. cel i „darmowość”, pocieszenia duchowego, włączając „spoczynek”, chciałem w szerszym kontekście pokazać, że „spoczynek” jest konkretnym narzędziem i powinien być rozeznawany w kontekście całego procesu rozwoju duchowego ku dojrzałości Chrześcijańskiej. Nadto jest darem od Pana Boga i ma służyć pociągnięciu duszy ku Panu Bogu niezależnie od jakichkolwiek predyspozycji lub talentów człowieka,. Z tego wynika wyjątkowość i ograniczone występowanie autentycznego „spoczynku”. Z tego powodu „spoczynek” nie powinien być w ogóle propagowany ani nawet uwzględniany w formacji duchowej.

 

Wojciech Werhun SJ

 

W tematyce rozeznawania duchowego szczególnie polecamy książkę o. Józefa Kozłowskiego SJ - "Śladami Ducha cz. I i cz. II - kliknij tutaj!

 

 

 

 

 

 

(zamieszczono 2012-09-12)

banery na strona szum5

banery na strona szum b

banery na strona szum4

banery na strona szum3

banery na strona szum

banery na strona szum2

banery na strona szum7

banery na strona szum8