Wśród charyzmatów spektakularnych „mówienie językami” (1 Kor 12,30) budzi najwięcej zainteresowania i kontrowersji. Dar ten nazywa się glossolalią (od greckiego glossa - język, i lalein - mówić).
Występuje on w Nowym Testamencie w dwojakim kontekście: w kontekście modlitwy (1 Kor 12-14) i ewangelizacji (Dz 2,1-47; Mk 16,17). Istnieją między nimi podobieństwa i różnice, dlatego nie można ich ze sobą utożsamiać. I jedne, i drugie są darem Ducha Świętego (Dz 2,4; 1 Kor 12,3-11); obydwa sposoby wyrażają się w artykulacji i odbiorze. Różnice natomiast dotyczą tak ich nazwy, jak i treści. Paweł używa formuły „mówić językami” (1 Kor 12,30; 14,5.6.18.23.29), Łukasz zaś dodaje przymiotnik „obcymi”: „mówić obcymi językami”. Słuchacze rozumieją tę mowę (Dz 2,6n). Cel tej zrozumiałej mowy jest oczywisty - ewangelizacja.
U Pawła mówienie nie jest zrozumiałe dla innych i wymaga tłumacza, nie ma celu apostolskiego (1 Kor 14,23). Służy raczej samemu obdarowanemu. Paweł odróżnia glossolalię od prorokowania, dla Łukasza jest ona pewną jego odmianą, rodzajem natchnionej mowy, zrozumiałej dla audytorium. Mówiąc o glossolalii, trzeba mieć na uwadze owe podobieństwa i różnice.
1. Mówienie językami jako modlitwa
„Mówić językami” dla św. Pawła oznacza pewien rodzaj modlitwy, inspirowanej przez Ducha Świętego, nie zawsze zrozumiałej dla innych. Prawdopodobnie wyrażała się ona w nieartykułowanych dźwiękach, które można by porównać do nucenia pieśni bez słów lub do tzw. gregoriańskiej jubilacji, tj. do śpiewu uroczystej i podniosłej melodii na jednej samogłosce, np. „e” przy śpiewaniu „Kyrie” lub „a” przy „alleluja”. Tak rozumiana modlitwa jest niezwykle intensywna: modlący się ma głębokie przeświadczenie, że to Duch Święty w nim „woła” i „krzyczy”: Abba, Ojcze! Być może owo „Abba” jest śladem modlitwy językami pierwszych chrześcijan. Małe dziecko często do swego ojca woła lub wypłakuje tylko jedno słowo. U św. Pawła ci, którzy posiedli pierwsze dary, tj. Ducha Świętego, całą swoją istotą „wzdychają” (Rz 8,23). Apostoł nie mówi: „modlą się”, ale „wzdychają”, „jęczą”. Jęczenie i wzdychanie nie musi wyrażać się w słowach. Takim wzdychaniem i jękiem pod inspiracją Ducha jest modlitwa językami. Kilka wersetów dalej apostoł pisze: „Podobnie także Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami” (Rz 8,26). „Modlić się tak, jak trzeba” jest paralelne do „błagań, których nie można wyrazić słowami”. „Modlić się tak, jak trzeba” oznacza modlić się słowami, jak się wówczas modlono. Obok tej modlitwy jest jeszcze modlitwa inspirowana przez Ducha, która nie wyraża się w artykułowanych dźwiękach. To jest właśnie modlitwa językami.
Z taką modlitwą spotykamy się w Koryncie (1 Kor 12,10; 14,1-9), lecz również w Cezarei i Efezie (Dz 10, 44-47; 19,6). Na określenie tego zjawiska Paweł używał różnych formuł: „mówić językami” (1 Kor 12,30; 14,5.6.18.23.39; por. Dz 10,46; 19,6), „mówić językiem” (1 Kor 14,2.4.13.27), „dar języków” albo „przemawianie rozmaitymi językami” (1 Kor 11,14) lub „wielbienie Boga” (Dz 2,11; 10,46). W świetle tych formuł i ich kontekstu można bliżej opisać to zjawisko. Mówienie językami jest charyzmatem udzielonym przez Ducha Świętego niektórym z wiernych (Dz 2,4; 10,45n, 1 Kor 12,4-11); dar ten zapowiedziany był już w Starym Testamencie (Jl 3,1-5; por. Dz 2,16; 1 Kor 14,21); ujawniał się on w modlitwie niezrozumiałej dla innych (1 Kor 14,9). Modlitwa ta mogła mieć formę prywatną, osobistą: „nie ludziom mówi, lecz Bogu” (1 Kor 14,2). Treścią tej modlitwy były tajemnice Boże lub Chrystusowe (1 Kor 14,2), wychwalanie Boga, błogosławienie w Duchu (1 Kor 14,16). Glossolalia mogła mieć również charakter wspólnotowy; wtedy mówienie językami miało miejsce wobec zgromadzenia (1 Kor 14,23); w tym wypadku dar ten miał charakter pewnego posłannictwa (1 Kor 14,5). Ponieważ korzystanie z tego charyzmatu we wspólnocie mogło być powodem zgorszenia (1 Kor 14,23-25), dlatego Paweł obwarowuje go surowymi regułami, które powinny być zachowane. Są to reguły następujące: powinno się mówić kolejno, po dwie lub najwyżej trzy osoby (1 Kor 14,27); to mówienie językami winno być tłumaczone; gdyby nie było tłumacza, wtedy z daru tego należy korzystać prywatnie, a nie na zgromadzeniu wspólnoty (1 Kor 14,28). Korzystanie z tego charyzmatu winno budować, a nie wprowadzać zamęt (1 Kor 14,26).
Św. Paweł występował przeciw przecenianiu tego daru. Czynił tak dlatego, ponieważ dar ten wyrażał się w języku hermetycznym, więc nie mógł być zrozumiały dla całego zgromadzenia. Nie służył zatem budowaniu i konsolidacji wspólnoty (1 Kor 14,5). Być może dlatego nie wspomina go już w katalogu charyzmatów w Liście do Rzymian (12,6-8). Nie występuje on również w Liście do Efezjan (4,11). Jest to bardzo znamienna ewolucja, która dokonała się już w samym Nowym Testamencie. Trzeba się z tym poważnie liczyć w ocenie tego daru dzisiaj. Stawianie go na pierwszym miejscu w niektórych wspólnotach zielonoświątkowych, a nawet katolickich jest niezgodne z literą i duchem Biblii, która pokazuje, iż Kościół mógł wspaniale funkcjonować i rozwijać się bez szczególnego eksponowania tego daru.
Św. Paweł, choć jest krytyczny wobec tego charyzmatu (1 Kor 14,39), to jednak nie zabrania z niego korzystać. Sam cieszył się jego posiadaniem (1 Kor 14,18). Zachęca jednak, by dar ten badać, kontrolować, rozumnie z niego korzystać, a nawet ograniczać go (1 Kor 14,14n) tylko do takich sytuacji, gdy w zgromadzeniu będzie obecny inny charyzmatyk, cieszący się darem interpretacyjnym. Według apostoła, proroctwo, tj. głoszenie Ewangelii pod wpływem Ducha, winno mieć absolutną przewagę nad glossolalią. Prorok bowiem mówi w imieniu Boga, pociesza, podnosi ludzi na duchu, przyczyniając się do budowy Kościoła (1 Kor 14,1-5); ten natomiast, kto ma dar języków, mówi do Boga tajemniczym językiem, potrzebuje więc kogoś, kto przetłumaczy tę mowę. W pawłowym katalogu charyzmatów dar języków i ich tłumaczenie zajmują ostatnią pozycję (1 Kor 12,10). Apostoł nigdzie nie uczy, że glossolalią jest koniecznym znakiem posiadania Ducha Świętego. Według niego bowiem: „różne są charyzmaty, lecz ten sam Duch” (1 Kor 12,4 - tłum. wł.) i „każdy otrzymuje własny charyzmat od Boga; jeden taki, a drugi inny” (1 Kor 7,7 - tłum. wł.). Nie wszyscy więc muszą posiadać dar języków, więc nie może on być koniecznym znakiem posiadania Ducha Świętego. Paweł podaje inne kryterium posiadania Ducha, a mianowicie kryterium wiary w Jezusa jako Pana: „Nikt też nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: Panem jest Jezus” (1 Kor 12,3). Wynika stąd, że każdy chrześcijanin, który wierzył w Jezusa jako Pana, czyli jako Boga, i wyznaje to, ma Ducha Świętego. Nie tylko więc charyzmatycy posiadają Ducha Świętego, ale ma Go każdy, kto uwierzył w Jezusa. Chrześcijanie nie posiadający charyzmatów spektakularnych nie powinni popadać w kompleksy, ponieważ oni też mają Ducha Świętego i zapewne posiadają inne charyzmaty, które powinni w sobie odkryć.
Na czym polega zjawisko i istota glossolalii? Egzegeci i teologowie mają tu różne zdania. Według jednych, jest to pewien rodzaj modlitwy ekstatycznej, wyrażającej się w niezrozumiałych i nie powiązanych ze sobą dźwiękach, wygłaszanych w stanie szczególnego podniecenia. By wyjaśnić naturę tej modlitwy, odwołują się do doświadczeń mistycznych, jakie mieli niektórzy święci. Ponieważ podobne przeżycia religijne znane były w świecie pogańskim i w profetyzmie izraelskim (por. 1 Sm 10, 5-12), dlatego mogli je zrozumieć chrześcijanie pochodzenia pogańskiego i żydowskiego. Charyzmat ów mógł stanowić w ten sposób pewien rodzaj zniżenia się Boga do mentalności i kultury religijnej pierwszych chrześcijan. Był on znakiem obecności Ducha Świętego we wspólnocie, a właściwie interpretowany, stawał się zachętą do modlitwy i do entuzjastycznego chwalenia Boga.
Za interpretacją ekstatyczną opowiadają się np. E.B. Allo, S. Lyonnet, V. Scioppa. Ten ostatni przytacza kilka argumentów biblijnych. Pierwszy - gdy ktoś mówi językami, posługuje się tylko mocą pneumy, pozostawiając na uboczu nous, czyli umysł (1 Kor 14,14). U modlącego się językami pozostaje on jakby w zawieszeniu. Dystynkcja między pneuma a nous nie prowadzi w sposób konieczny do ekstazy. Jeśli ktoś nuci melodię arii operowej bez wypowiadania słów, to nie wprowadza w funkcjonowanie nous, tzn. nie rozumuje, nie przypomina sobie słów, lecz pozwala się nieść improwizacji, natchnieniu (tj. pneumie), mimo to wcale nie jest w ekstazie. Drugi argument opiera się na następującym zdaniu św. Pawła: „Kiedy się przeto zgromadzi cały Kościół i wszyscy poczną korzystać z charyzmatu języków, a wejdą podczas tego ludzie prości oraz poganie, czyż nie powiedzą, że szalejecie?” (1 Kor 14,23). Autor przytacza dodatkowo Dz 2,13.15, gdzie jest mowa o „upiciu się młodym winem”. Zewnętrzny objaw „szaleństwa” i „upicia się” wskazywałby również na stan ekstazy. Lecz argumenty te nie są przekonywające. Św. Piotr należy do tych „ekstatyków”, a mimo to reaguje na to, co mówią inni (Dz 2,14). Osoba w stanie ekstazy nie pojmuje tego, co się przy niej mówi. Natomiast mówienie przez wszystkich razem (1 Kor 14,23) niezrozumiałymi słowami wystarczająco uzasadnia wrażenie szaleństwa bez uciekania się do ekstazy. Z 1 Kor 12-14 wynika jasno, że glossolalia nie jest zjawiskiem ekstatycznym; obdarzony nią człowiek nie traci świadomości i panuje nad sobą. Do istoty ekstazy bowiem należy zawieszona aktywność władz umysłowych i brak samokontroli w czynnościach. W ujęciu neoplatońskim ekstaza to zawieszenie (zniesienie) jaźni człowieka, jego ,ja, i zanurzenie się w Bogu. Ekstaza koncentryczna polega na takim skoncentrowaniu się na jednym jedynym przedmiocie (np. Bogu), że aż traci się świadomość i przestają funkcjonować zmysły. Żadnego z tych zjawisk nie spotyka się u kogoś, kto mówi językami.
Jeżeli „mówienie językami” nie jest mówieniem językami obcymi ani też ekstazą typu platońskiego, to jak należy rozumieć to zjawisko? Glossolalia jest to modlitwa w sposób szczególny inspirowana przez Ducha Świętego; modlitwa pod Jego natchnieniem. To natchnienie znosi pewne zablokowanie wewnętrzne, otwiera człowieka na Boga, wyzwala zdolności, które nie występują na co dzień. Modlitwa staje się bardziej spontaniczna i entuzjastyczna, włącza się w nią cały człowiek, co wyraża przez gesty, podnoszenie rąk, klaskanie. Staje się modlitwą bardziej „dziecięcą”. Nie można jednak tej inspiracji Ducha mieszać z ekstazą. Mówienie językami, o którym pisze Paweł w 1 Kor 12-14, jest modlitwą natchnioną, a nie ekstazą. Gdy Paweł mówi o ekstazie, używa wtedy zupełnie innego języka (2 Kor 12,1-4). Wtedy wyraźnie czyni aluzje do zawieszenia świadomości. „Znam człowieka w Chrystusie, który przed czternastu laty - czy w ciele - nie wiem, czy poza ciałem - też nie wiem, Bóg to wie - został porwany aż do trzeciego nieba. I wiem, że ten człowiek - czy w ciele, nie wiem, czy poza ciałem [też nie wiem], Bóg to wie - został porwany do raju i słyszał tajemne słowa, których się nie godzi człowiekowi powtarzać”. To jest typowy opis ekstazy i chciałoby się powiedzieć: ekstazy o zabarwieniu platońskim. Nie ma tu nic o „mówieniu”, lecz mówi się o „słyszeniu tajemniczych słów”, których człowiek nie ma prawa wypowiadać. Owo „porwanie do nieba” przedstawione tu jest jako fakt wyjątkowy, gdy tymczasem glossolalia, jak wynika z 1 Kor 12-14, była dosyć częstym zjawiskiem na zgromadzeniach wspólnoty korynckiej.
2. Mówienie językami jako charyzmat ewangelizacyjny
Mówienie językami występuje również w kontekście ewangelizacyjnym (Dz 2,1-47; Mk 16,17). Pawiowe wyrażenie „mówić językami” św. Łukasz uzupełnia przymiotnikiem „obcy”: „zaczęli mówić obcymi językami” (Dz 2,4); natomiast św. Marek mówi o nowych językach: „nowymi językami mówić będą” (16,17) i dar ten odnosi do tych, którzy uwierzą w Chrystusa (16,17). Jaki sens mają tu „obce języki” lub „nowe języki”? Zdaniem wielu poważnych egzegetów, „mówienie obcymi językami” w tym kontekście oznacza głoszenie słowa Bożego i wielkich dzieł Bożych w nowych językach, zrozumiałych dla słuchaczy (Dz 2,4.11b; Mk 16,17a). Zwolennikiem takiej interpretacji są E. Dąbrowski i K.H. Gundry. W nakazie misyjnym Jezus nie tylko nakazuje uczniom iść na cały świat, lecz równocześnie daje im obietnicę, że ci, którzy uwierzą ich słowu, „nowymi językami mówić będą” (Mk 16,17). Spełniło się to w dzień Pięćdziesiątnicy: „Wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym i zaczęli mówić obcymi językami tak, jak im Duch dał wyjaśniać” (apophthegestai - Dz 2,4 - tłum. własne). Czasownik „wyjaśniać” (apophthegestai) w języku greckim oznacza „wyjaśniać podniesionym głosem, mówić z entuzjazmem”. Wskazuje on więc, że apostołowie nie modlili się językami, nie mówili do Boga w ekstatycznej modlitwie, lecz głosili z zapałem Ewangelię.
Taką interpretację potwierdza kontekst całego drugiego rozdziału Dziejów. Żydzi ze wszystkich krajów oraz cudzoziemcy rozumieli słowa wypowiedziane przez apostołów (Dz 2,6.11). Fakt ten napełnił ich zdziwieniem (Dz 2,6). Przyczyną tego zdziwienia było to, że każdy z uczestników zesłania Ducha Świętego słyszał apostołów w swoim własnym języku ojczystym. Na oznaczenie „języka” użyty jest rzeczownik grecki dialektos, który oznacza język jakiegoś narodu lub regionu (J. Kremer). Każdy słyszał więc słowa w swym macierzystym języku. Jak to było możliwe? Łukasz, mówiąc kilkakrotnie o słyszeniu we własnym języku, wydaje się suponować, że dar Pięćdziesiątnicy był również darem słyszenia (Dz 2,6.11). Był to więc podwójny cud: cud mówienia obcymi językami i cud słyszenia tych języków. Pewne światło na rozumienie tego znaku rzuca historia wieży Babel (Rdz 11,1-9). Księga Rodzaju opowiada, że przez grzech pychy ludzie stracili zdolność do porozumiewania się i tworzenia jedności między sobą. Zstąpienie Ducha Świętego jednoczy rozproszonych. Bóg tworzy nową jedność wśród ludzi przez pośrednictwo języków zrozumiałych dla każdego (S. Dyk). Wynikałoby stąd, że Łukasz nie chciał odtworzyć scenariusza Pięćdziesiątnicy, tylko przez symbol zrozumiałych przez wszystkich języków przedstawić prawdę teologiczną. W momencie zesłania Ducha rozpoczęło się łączenie rozproszonych ludzi. Szczególną rolę w tym zjednoczeniu ma zrozumiały wspólny język, życzliwe dogadywanie się, dialog, a nie kłótnia.
Reakcja świadków Pięćdziesiątnicy ukazana została również w dalszych wersetach drugiego rozdziału Dziejów (w. 8-11). Uczestnicy, ciągle zdziwieni, pytają: „słyszymy w naszym własnym języku, w którym zostaliśmy zrodzeni” (Dz 2,6). Zaimek „naszym” i imiesłów „zrodzeni” wyraźnie podkreślają, że był to język ojczysty pytających. Potwierdza to Łukasz w Dz 2,11b, wyjaśniając, na czym polega mówienie w „obcych językach” (Dz 2,4). Polega ono na mówieniu w językach zrozumiałych dla słuchaczy. Treścią tego mówienia były „wielkie dzieła Boże” (Dz 2,11b). Łukasz nie precyzuje tych dzieł, ale z dalszego kontekstu wynika, że dziełami tymi są męka, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa. Wzmianka o ojczystych językach (Dz 2,8.11b) zamyka w sobie tzw. tablicę narodów (Dz 2,9-11a). Kończąc wyliczanie narodów, Łukasz jeszcze raz podkreśla zdumienie świadków Pięćdziesiątnicy faktem mówienia w „obcych językach”, czyli w „językach ojczystych” wyliczanych narodów. Z rozważań tych widać, że „mówienie obcymi językami” w Dz 2,1-47 ma inne znaczenie niż w 1 Kor 12-14. Nie oznacza modlitwy inspirowanej Duchem Świętym, lecz cudowny dar mówienia obcymi językami i słuchania tych języków. Tak rozumiane mówienie językami oraz obecna w kontekście „tablica narodów” podkreślają powszechność Dobrej Nowiny zbawienia. Jest ona adresowana do Żydów z Jerozolimy i do diaspory, do prozelitów i pogan. Ewangelia tak jest głoszona, aby wszyscy rozumieli ją we własnym języku. Może się ona wcielić w każdy język i kulturę.
3. Dwa wnioski
Tematyka „mówienia językami” jest współcześnie niezwykle aktualna. W naszych czasach tysiące chrześcijan we wspólnotach Odnowy w Duchu Świętym odkryły w sobie ten charyzmat: mówią, modlą się i śpiewają Panu w nowym języku: w języku niezrozumiałym, którego nawet sami ci ludzie nie potrafią wyjaśnić. Są przekonani, że w ten sposób realizują charyzmat glossolalii, o którym mówi św. Paweł w Liście do Koryntian. To doświadczenie i to przekonanie należą do najbardziej charakterystycznych cech Odnowy Charyzmatycznej (F. Sullivan). Modlitwa ich staje się bardziej spontaniczna i intensywna, a równocześnie wyzwalająca.
Jeżeli Duch Pana obdarzył ich takim charyzmatem, to powinni z niego w pełni korzystać, ale równocześnie przestrzegać wskazówek św. Pawła. Jeżeli natomiast ktoś nie ma takiego daru, to nie powinien rozpaczać, gdyż „każdy ma swój własny charyzmat”. Zapewne ma inny dar, który powinien w sobie odkryć i służyć nim Kościołowi. Gdy się znajdzie we wspólnocie, która modli się językami, nie powinien imitować tego daru za wszelką cenę. Co więc powinien robić? Podzielę się własnym doświadczeniem. Ilekroć sprawuję Eucharystię we wspólnocie, która np. podczas dziękczynienia modli się intensywnie językami, wtedy przypominam sobie naukę Pawła, według której nikt bez pomocy Ducha Świętego nie może powiedzieć, wyznać: „Panem jest Jezus” i w głębi serca wyznaję z wiarą: „Panem jest Jezus” lub „Jezus jest moim Panem”. Ten mój akt wiary też jest w Duchu Świętym, jest inspirowany przez Ducha, i wtedy moje akty wiary współbrzmią z modlitwą językami we wspólnocie. Mają to samo źródło — Ducha Pana. I w ten sposób mam nadzieję, że i mnie może kiedyś obdarzy Duch Święty darem modlitwy językami.
Drugi wniosek dotyczy glossolalii ewangelizacyjnej. W związku z ewangelizacją 2000 charyzmat ten jest szczególnie aktywny. Tu trzeba przypomnieć wzmiankowaną już wcześniej zasadę, według której Kościół apostolski, opisany w Dziejach, jest wzorem i modelem dla Kościoła wszystkich czasów. W Kościele tym zawarł Chrystus wszystko, co chciał, żeby było w nim zawsze. W świetle tej zasady wzorem dla ewangelizacji Kościoła wszystkich czasów jest św. Piotr. Uczy on mianowicie dwóch bardzo ważnych zasad ewangelizacji. Pierwsza zasada - zaczął głosić Żydom i poganom Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego po modlitwie wspólnotowej w wieczerniku (Dz 1,14) i po zesłaniu Ducha Świętego. Ewangelizacja, aby być skuteczną, musi wypływać z modlitwy i dokonywać się w mocy Ducha Świętego. Paweł VI w encyklice Evangelii nuntiandi (75), mówiąc o roli Ducha Świętego w ewangelizacji, wyraża prośbę, aby pasterze, teologowie i wierni usilniej zgłębiali naturę i sposób działania Ducha Świętego we współczesnej ewangelizacji. Druga zasada - św. Piotr, mówiąc językiem zrozumiałym dla wszystkich, ich językiem ojczystym, uczy prawdziwej inkulturacji. Słowo Ewangelii może być wyrażane w takich językach i dialektach, jakie tylko są na świecie. Głosząc Ewangelię winno się szanować język i kulturę słuchaczy, wtedy łatwiej i chętniej przyjmą słowa o Chrystusie. Św. Piotr, natchniony Duchem Świętym, zagrzany modlitwą w wieczerniku, pozostanie wzorem dla misjonarzy wszystkich czasów.
Nowa ewangelizacja też powinna wypływać z modlitwy i natchnienia Ducha oraz szanować język i kulturę reewangelizowanych. Na zawsze skończyły się czasy ewangelizowania przemocą. Módlmy się o dobre wykorzystanie charyzmatów w Kościele:
Duchu Święty, Ty przenikasz głębokości Boże.
Język, którego uczysz, jest duchowy
i nie ma nic wspólnego z ludzką mądrością...
Moje ciało jest Twoją świątynią:
Ty we mnie mieszkasz i działasz.
Twe dary są niezliczone:
jednemu dajesz mądrość,
drugiemu wiedzę, a innemu zaufanie,
innemu jeszcze dar uzdrawiania,
innemu dar czynienia cudów, innemu dar prorokowania,
jednemu dar języków obcych,
drugiemu dar ich tłumaczenia.
W różnorodności darów jesteś jedną Miłością!
Tekst pochodzi z książki:
ks. prof. Józef Kudasiewicz, Odkrywanie Ducha Świętego, Kielce 1998. s. 351-361.
Ks. prof. dr hab. Józef Kudasiewicz jest wykładowcą na KUL-u. Interesuje się szczególnie Ewangeliami synoptycznymi w aspekcie historycznym, literackim i teologicznym. Kluczowym pisarzem jest św. Łukasz, ulubioną formą wypowiedzi i komunikacji homilia mówiona żywym słowem lub spisana.
Polecamy super konferencję na płycie CD "7 Darów Ducha Świętego" o. Remigiusza Recława SJ. Więcej - kliknij tutaj.