Dlaczego w grupach modlitewnych brakuje mężczyzn?

Ocena użytkowników: 0 / 5

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Właściwie dlaczego mielibyśmy zastanawiać się nad zmianą posługi Kościoła wobec mężczyzn i nad potrzebą formowania oddzielnych grup męskich? Czy Kościół nie głosi Ewangelii wszystkim? No cóż, okazuje się, że nie wszystkim posługuje jednakowo skutecznie. A to niesie ze sobą istotne skutki nie tylko dla mężczyzn, ale również dla ich rodzin, dla kraju i… samego Kościoła.

 

 

Obrazowo można powiedzieć, że znaczna część mężczyzn już tylko resztką sił trzyma się Kościoła i wiary, pomimo że sprawy duchowości często zajmują dużo miejsca w ich sercach. Skuteczność we wszystkim, co się robi, a także silna potrzeba przynależności do grupy walczącej w słusznej sprawie i broniącej prawdziwych wartości – to bardzo męskie pragnienia. Brak skuteczności działania czy wizji, brak zaproszenia do wielkości w służbie, są dużą próbą dla mężczyzn. Pragną oni odnaleźć miejsce w Kościele zgodne z tym, co sam Bóg złożył w ich sercach – nie zaś miejsce ustalone i wskazane poza nimi. Tu cytat za antropologiem Davidem Murrowem: „Ponieważ Kościół nie potrzebuje talentów mężczyzn, oni sami czują się odrzuceni”. W wywiadzie przeprowadzonym przez G. Barna z Alem Perkinsem, typowym praktykującym członkiem wspólnoty religijnej, Al powiedział „Kiedy odrzucacie rzeczy, które są dla mnie istotne, takie jak: doskonałość, myślenie strategiczne, postęp, wydajność, wizja, kontrolowane ryzyko, osiągnięcia – to znaczy, że jednocześnie odrzucacie mnie. Kiedyś brałem to do siebie, ale mój gniew minął, kiedy przestałem traktować Kościół jako priorytet”. W sposób szczery do bólu, opierając się na szerokich badaniach – również prowadzonych przez Kościół katolicki,

David Murrow przedstawił ten temat w znanej już od lat pozycji Mężczyźni nienawidzą chodzić do kościoła. Symptomatyczna jest reakcja osób nie znających książki na sam jej tytuł. Kobiety zwykle są skonsternowane i pytają, czy ona w ogóle nadaje się do czytania, i czy na pewno jest dobra dla Kościoła. A mężczyźni po prostu proszą o pożyczenie jej… Przytoczę za Murrowem fakt, że choć Kościół oparty jest na kobietach, to „kiedy matka nawraca się na wiarę w Chrystusa, jej rodzina podążą za nią w 17 procentach przypadków. Kiedy natomiast nawraca się na wiarę w Chrystusa ojciec, reszta rodziny przychodzi za nim w 93 procentach przypadków”. Według tego antropologa (który sam jest chrześcijaninem), każdy Kościół ma swój duchowy termostat, a pozycje tego termostatu decydują o żywotności danego Kościoła i jego otwartości na mężczyzn. Oto kilka z tych pozycji: kontrola, obrzędowość (potrzebne i użyteczne), ale także konfrontacja, wyzwanie i pocieszenie. Według Murrowa, właśnie te trzy ostatnie pozycje przedstawiają metody działania Jezusa. A pozycja „wyzwanie” jest ulubioną pozycją mężczyzn! Dlaczego? Dlatego, że daje ona ludziom wizję wielkości, podkreśla znaczenie łaski Bożej i zaprasza do przygody, jaką jest chrześcijaństwo. Tylko Kościół stawiający swoim wiernym wymagania – jest Kościołem, w którym mężczyźni mogą się naprawdę rozwinąć. Uparte przestawianie termostatu wspólnot na „obrzędowość” i „kontrolę” – bez choćby okresowego ustawienia go w pozycji „wyzwanie” – wypędza z nich mężczyzn, ponieważ tworzy atmosferę niemożliwą dla nich do zniesienia.

 

„Nasze wspólnoty nie mogą porozumieć się z młodzieżą i mężczyznami, ponieważ wypełniająca ich tęsknota za przygodą pozostaje w sprzeczności z bezpieczną przystanią, którą jest współczesny Kościół.”

David Murrow Dlaczego pozostawienie mężczyzn, który nie radzą sobie z własną duchowością, ze swoim miejscem w świecie, i nie odnajdują Bożego zaproszenia do dobra – jest zagrożeniem dla wspólnoty i całego społeczeństwa? Musimy zdać sobie sprawę, że mężczyzna pogubiony jest w stanie przynieść dużo zła sobie, swojej rodzinie i otoczeniu. Przytłaczająca większość osadzonych w zakładach karnych miała złe relacje z własnym ojcem. Z drugiej strony – dobre, budujące relacje dzieci z ojcem dają niemal gwarancję ich dobrego życia i poniesienia dalej tego dobra innym.

 

MĘŻCZYŹNI ŚW. JÓZEFA

Pozwólcie, że podzielę się teraz kilkoma spostrzeżeniami na podstawie rocznego uczestnictwa w spotkaniach grupy mężczyzn związanych z Odnową w Duchu Świętym, którzy korzystali również w pewnym stopniu z formacji „Mężczyzn świętego Józefa”. Mężczyźni bez problemu gotowi są poświęcić dwie godziny na comiesięczne spotkania, jeżeli uważają je za szczere i odbywają się one w akceptowanym przez nich gronie. Zaczynają mówić o swoich przeżyciach i problemach tylko w obecności tych mężczyzn, których zaakceptowali i którym ufają. Mówią o problemach tylko wtedy, gdy spodziewają się, że słuchający może im pomóc. Zwykłe „wygadanie się” raczej nie wchodzi w grę. Są gotowi poświęcić nawet cały dzień na wspólne przebywanie (np. na jeziorze), po to, by pooddychać atmosferą męskiego spotkania wśród ludzi podobnie myślących i mających podobny głód relacji z Bogiem. Potrzebują wizji i obietnicy uczestniczenia w wielkości Bożego planu. Cenią sensowną, konkretną pracę, która prowadzi do widocznych rezultatów. Dobrze odnajdują się przy budowie ołtarzy, stajenki i w podobnych pracach w kościele – co dalej może prowadzić ich do innych służb we wspólnocie Kościoła. Uczą się przez przykład – nie oczekują kolejnej konferencji (przynajmniej nie na początku). Szczególnie budujące są dla nich świadectwa, ale koniecznie konkretne! Jednoczą się przez wspólną pracę, ryzyko, wyrzeczenia. Potrzebują możliwości złożenia ofiary, dania czegoś z siebie.

 

„MĘSKI POLIGON”

A teraz inne doświadczenie – w 2011 r. uczestniczyłem w Męskim Poligonie, zorganizowanym w Wyższym Seminarium Duchownym w Łomży przez Fundację Tato Net. Duchowo prowadził nas tam ks. Wojciech Nowacki. Było nas 39. nie znających się wcześniej mężczyzn: w różnym wieku, różnych zawodów i z różnym doświadczeniem życiowym. Przez cztery dni przebywaliśmy tam ze sobą, w izolacji od świata. Pierwszego dnia było nieco sztywno – do czasu wieczornego spotkania modlitewnego. Ponieważ Poligon poświęcony był ojcostwu, ks. Nowacki poprowadził nas wszystkich w modlitwie o uzdrowienie relacji z naszymi ojcami. Większość z nas szybko otworzyła się na działanie łaski Bożej i doświadczyła głębokiej, przemieniającej modlitwy, a także jedności w naszej wspólnocie. Dlaczego tak się stało, pomimo że mężczyźni nie otwierają się łatwo? Ponieważ postawieni zostaliśmy wobec doświadczenia modlitwy i wiary w podstawowej dla wszystkich obecnych sprawie – relacji z własnym ojcem. Relacji, która nie zawsze była łatwa, o czym świadczy fakt, że na zaproszenie ks. Nowackiego, aby wyszli na środek wszyscy potrzebujący modlitwy wstawienniczej w tej intencji – wyszła większość. Konferencje wygłaszane w kolejnych dniach poprzedzone zostały więc żywym, dotykającym do głębi doświadczeniem w ważnej sprawie – co dla mężczyzn ma podstawowe znaczenie. Ważne dalej było także i to, że to doświadczenie dotyczyło nas wszystkich i to natychmiast mogło nas zjednoczyć. Ważne doświadczenia, przeżywane przez mężczyzn razem, tworzą nieusuwalną więź – czego przykładem jest np. braterstwo broni, ale także braterstwo wiary w „męskiej armii Bożej”.

 

Mężczyźni mają silną potrzebę duchowości. Ale w wyniku zniszczeń obrazu męskości w cywilizacji europejskiej – sposób poszukiwania jej oraz ukierunkowanie tej duchowości są często błędne.

David Murrow dopowiada tutaj ważną uwagę: „Prawdą jest, że mężczyźni potrzebują relacji z Bogiem, ale nie potrafią zmierzyć się z negatywnym wizerunkiem Kościoła”. I dalej: „Bóg nie popełnił błędu, kiedy stworzył mężczyznę. Stworzył mężczyzn takich, jakimi są, ponieważ potrzebujemy tego, co oni sobą reprezentują”. Dlatego bardzo wskazane jest tworzenie oddzielnych grup męskich, w których mężczyźni będą mogli oczyścić i umocnić swoją relację z Bogiem. I dopiero kolejnym etapem jest wprowadzenie takiej grupy do służby w Kościele. Potrzebuje tego Kościół i potrzebują tego mężczyźni.

 

Szerszy opis tematu znajdziemy w popularnych książkach Johna Eldgridge’a, a także w książkach kapucyna Martina Pable’a („Tajemnice męskiej duszy”) i franciszkanina Richarda Rohr’a (m.in. „Tożsamość mężczyzny”).

 

 

Szum z Nieba nr 125/2014

 

 

 

 

 

W temacie numeru szczególnie polecamy pozycję: "Tata po prostu jest" Joanny Sztaudynger i Dagi Duke. Jest to książka o najciekawszej karierze - o byciu ojcem. Rozmowy z siedmioma mężczyznami o radościach i trudach na tej fascynującej drodze. Więcej tutaj!

 

 

 

 

 

 

 

Polecamy też płytę w formie MP3 "Doświadczać męskości". Są to cztery, świetne konferencje skierowane głównie dla mężczyzn, których treści służą  lepszemu zrozumieniu samych siebie oraz akceptacji swojej męskości. Więcej tutaj!

 

 

 

 

 

 

 

(zamieszczono 214-10-05)

banery na strona szum5

banery na strona szum b

banery na strona szum4

banery na strona szum3

banery na strona szum

banery na strona szum2

banery na strona szum7

banery na strona szum8