Z kim żyję pod jednym dachem?

Ocena użytkowników: 0 / 5

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Relacja z rekolekcji dla małżeństw w Porszewicach.
Kto choć kilka lat żyje w małżeństwie, ten wie, że małżeństwo to nie bajka albo bajką bywa tylko czasami. Każdy związek prędzej czy później dopadają problemy, a różnice przyzwyczajeń, potrzeb, pragnień, różne poziomy otwartości, brak zrozumienia i porozumienia mogą doprowadzić do poważnych kryzysów.

 

– W zespole Mocni w Duchu jest wiele małżeństw, więc sami doświadczamy takich problemów – mówi Jarek Grabarczyk,  jeden z organizatorów rekolekcji dla małżeństw, jakie odbyły się w marcu w Porszewicach koło Łodzi. – Jeżdżąc na ewangelizację widzimy, jak dużo par boryka się z trudnościami i ma problemy z jednością – dodaje.

Stąd zrodził się pomysł, aby przygotować rekolekcje specjalnie dla małżeństw. Od strony formalnej zajęła się tym Fundacja „Aby nikt nie zginął”, którą tworzą członkowie Zespołu Mocni w Duchu. – Z racji tego, że niektórzy z nas zawodowo są trenerami i prowadzą różne szkolenia, zdecydowaliśmy się połączyć rekolekcje z formą warsztatową i trochę wspólnie popracować nad tak ważnymi sprawami, jak różnice temperamentów w małżeństwach – mówi Grabarczyk.

Na rekolekcje przyjechało trzydzieści par, aby z pomocą małżeństw z zespołu Mocni w Duchu i jezuity, o. Grzegorza Gintera popracować nad swoimi relacjami. Na czym polegały te specyficzne rekolekcje? Na połączeniu ludzkiego wysiłku z otwartością na Boże działanie. Na zasłuchaniu w Słowo Boże, ale też na słuchaniu, poznawaniu siebie i współmałżonka. Wreszcie na mówieniu o sobie Bogu i współmałżonkowi. Przez cały czas trwania rekolekcji sprawy duchowe przeplatały się z zajęciami warsztatowymi.

 

DROGA DO PRZEBACZENIA

Jezuita, o. Grzegorz Ginter z Gdyni, przez konferencje, homilie i medytacje wprowadzał uczestników w klimat zasłuchania i dostrzeżenia wielkiej miłości Boga do człowieka. Zaprosił też do „wejścia” w siebie samego. – Warunkiem koniecznym do dobrego przeżycia tych rekolekcji jest słuchanie – słuchanie Boga i siebie – tłumaczył o. Grzegorz. Wskazując na przykład Szymona Piotra, który od razu odpowiedział na wezwanie Jezusa, ojciec Ginter przekonywał o potrzebie posiadania pragnień. – Poznać siebie może tylko ten, kto tego pragnie – mówił.

Drugi dzień w wymiarze duchowym był przygotowaniem do tego, co miało nastąpić wieczorem, czyli do Mszy św. w intencji uzdrowienia i uwolnienia. Uczestnicy otwierali się  na doświadczenie Bożej miłości i przebaczenie – tym, którzy nas skrzywdzili, ale także przebaczenie Bogu tego, o co Go oskarżamy i wreszcie samemu sobie. – To najtrudniejszy rodzaj przebaczenia, ale bez niego trudno wzrastać – mówił o. Ginter. – Droga ku przebaczeniu to wysiłek ludzki i łaska Pana Boga.
Wieczorem do ośrodka w Porszewicach przyjechało kilkadziesiąt osób ze wspólnoty Mocni w Duchu, by modlić się za nas wstawienniczo o uzdrowienie i uwolnienie. Pod koniec Eucharystii dwójkami modlili się nad każdym, kto poczuł potrzebę takiej modlitwy.

 

„INSTRUKCJA OBSŁUGI” WSPÓŁMAŁŻONKA

Te rekolekcje były wyjątkowe również dzięki warsztatom. Zazwyczaj porządek był taki, że ktoś z prowadzących przedstawiał zagadnienie, a później każdy z uczestników – sam lub ze współmałżonkiem – zaglądał w siebie, próbował określić swoje przeżycia, potrzeby, zahamowania. Wymagało to trudu, przełamania się i odwagi, ale przynosiło zaskakująco dobre owoce.

Podstawowe zadanie uczestników polegało na rozpoznaniu własnych stylów temperamentu. – Nie ma stylów dobrych i złych – mówiła Kinga Grabarczyk. – Każdy ma swoje mocne strony i ograniczenia, które przeszkadzają w życiu. Ważne jest, żeby poznać je w sobie i w swoim małżonku oraz by tę wiedzę wykorzystywać do budowania jedności.

Rozpoznanie dwóch dominujących stylów temperamentu (często rozpoznajemy w sobie elementy wszystkich czterech stylów, ale zazwyczaj dwa z nich są najsilniejsze), pozwalało uczestnikom bardziej zrozumieć siebie. Dlaczego melancholik musi mieć wszystko zaplanowane i perfekcyjnie zrealizowane? Dlaczego energiczny choleryk próbuje sprawować kontrolę nad innymi? Na co przydaje się spokojny, zrównoważony flegmatyk? Gdzie najlepiej sprawdzi się towarzyski sangwinik?

Ta wiedza okazuje się bardzo ważna we współżyciu i w rozumieniu swojego męża czy żony, w umiejętności wykorzystywania dla wspólnego dobra jego mocnych stron i minimalizowania strat wynikających z tych słabszych. Służył temu warsztat o intrygującym tytule: „Z kim mieszkam pod jednym dachem?” – czyli nowa „instrukcja obsługi” współmałżonka. Uczestnicy podzieleni na grupy określali i wypisywali na planszach odpowiedzi na różne pytania związane z jednym z temperamentów. Co jest dla niej/niego ważne? Jak się do niej/niego dopasować? Czego nie wolno robić? Powstały w ten sposób instrukcje postępowania. – To bardzo cenne i bardzo praktyczne. Na pewno będziemy je wykorzystywać w domu – mówili niektórzy. – Do tej pory kilka razy słyszeliśmy lub czytaliśmy o temperamentach, ale po raz pierwszy ta wiedza pozwoliła nam na określenie konkretnych sposobów postępowania, ułatwiających codzienne życie w małżeństwie.

 

WYKORZYSTAĆ SYNERGIĘ

Na kolejnych zajęciach warsztatowych prowadzący przekonywali uczestników do innego rozumienia matematyki. – W przypadku małżeństwa jeden plus jeden wcale nie równa się dwa. Wynik wynosi jedenaście – mówili na początku zajęć. Taki sposób liczenia wynika z umiejętności wykorzystywania tego wszystkiego, co dane małżeństwo posiada razem. Okazało się, że wiele par wzajemnie się uzupełnia, że mąż i żona stanowią temperamentalną pełnię. Jeśli potrafią to wykorzystać – ich moc i siła przebicia jest wielokrotnie większa niż pojedynczo. I tego właśnie się uczyliśmy – wykorzystywania wszystkich tkwiących w nas potencjałów.

Zdobyte na rekolekcjach doświadczenia, wiedza i umiejętności to piękny początek drogi każdego z małżeństw ku lepszemu. Jak zauważyła jedna z uczestniczek – okazuje się, że problemy gnębiące małżeństwa nie są tak poważne, jak się nieraz wydaje, bo w większości wypadków wynikają z różnic temperamentów i braku ich rozumienia. Przed każdym małżeństwem stoi więc zadanie pogłębiania tej wiedzy o sobie nawzajem i wykorzystywania jej w praktyce.

– Te rekolekcje pokazały nam to, co przeczuwaliśmy. Jest duża potrzeba wyjścia z konkretną pomocą do małżeństw, a formuła łącząca rekolekcje, warsztaty i elementy rekolekcji ignacjańskich świetnie się sprawdza – mówią Iza i Maciej Woropaj. – Planujemy zorganizować w przyszłości następne etapy takich rekolekcji, pewną ich kontynuację. W pierwszej części kładliśmy nacisk na poznanie siebie. W drugiej chcemy się skupić na poznaniu drugiej osoby, swojego współmałżonka, na lepszej z nim komunikacji, empatii. W trzecim etapie zajmiemy się małżeństwem w odniesieniu do świata – wyliczają.
Na razie jednak planowane jest powtórzenie pierwszej części rekolekcji we wrześniu. – Na marcowy termin nie dostało się sporo par – tłumaczy Maciek. – Chcemy dać im możliwość przeżycia tego, co działo się w Porszewicach. Szczegóły dotyczące skupienia dla małżeństw pojawią się już wkrótce na stronach www.centrum.mocniwduchu.pl oraz www.aby-nikt.org.

Jola i Krzysztof należą do Wspólnoty Rodzin w Świeciu

 

 

Image© Szum z Nieba nr 99/2010

 

Image W tym temacie polecamy książkę "Uzdrawianie relacji we wspólnocie". Więcej - kliknij tutaj.


 

banery na strona szum5

banery na strona szum b

banery na strona szum4

banery na strona szum3

banery na strona szum

banery na strona szum2

banery na strona szum7

banery na strona szum8