Ks. Serafino Falvo gościoł w Polsce dwa razy na zaproszenie Ośrodka Odnowy w Duchu Świętym w Łodzi: jako główny gość V Forum Charyzmatycznego (1999 r.) oraz główny mówca sesji „Jezus uzdrawia” (2000 r.). Polskiemu czytelnikowi znany jest także z dwóch bestsellerów wydanych przez Ośrodek: „Przebudzenie charyzmatów” oraz „Jak zwyciężyć depresję”. Przypominamy kilka istotnych fragmentów wypowiedzi ks. Serafino Falvo dotyczących uzdrowienia.
SKĄD TA DEPRESJA?
Ludzi ulegają depresji, gdy dokonują jakiegoś złego wyboru w swoim życiu, ale przyczyny mogą być bardzo różnorodne. Piszę o tym szerzej w swojej książce Jak zwyciężyć depresję. Wielu wydaje się zadowolonych z życia, ale to tylko pozory. Widziałem to wielokrotnie, posługując na statkach na Morzu Karaibskim. Amerykanie, pływający nimi, wyglądali na bardzo szczęśliwych: śmiali się, tańczyli, jedli i pili, nawiązywali przygodne znajomości. Ale kiedy przychodzili do mnie na rozmowę w cztery oczy, mówili: „Ojcze, nie potrafię zapomnieć o problemach, jakie zostawiłem w domu. Jestem nieszczęśliwy, nie wiem, co mam zrobić”. Radość, która z nich biła jeszcze przed godziną, okazywała się nieprawdziwa. To była fikcja na użytek innych, gra. Prawdziwa radość nie pochodzi z zewnątrz, ale rodzi się w naszych sercach. Jest trwała, nie znika po kilku chwilach. Jest w nas dzień i noc – gdy pracujemy, gdy odpoczywamy i gdy śpimy. Większość ludzi doświadcza radości krótkotrwałej, powierzchownej, spowodowanej czynnikami zewnętrznymi, ale nie ma ona wpływu na problemy, które noszą w sercu. Szukają więc coraz to nowych źródeł radości, żeby przedłużyć ten stan dobrego samopoczucia – w pieniądzach, relacjach, pracy, zabawie. Na próżno, skoro prawdziwa radość rodzi się wewnątrz. Jej źródłem jest przebywanie z Jezusem, pozwolenie mu, aby zamieszkał w moim sercu. A prawdziwa radość będzie wtedy „skutkiem ubocznym” Jego obecności.
Pamiętajmy, że w momentach trudnych trzeba powtarzać: „Jezu, ufam Ci we wszystkich sytuacjach życiowych” i robić to dzień po dniu. Gdy doświadczasz jakiegoś problemu, powiedz Mu po prostu: „Jezu, przyjdź do mnie. Ześlij Ducha Świętego, by ten problem rozwiązał”. I zapraszaj Go do wszystkich sytuacji, okoliczności i problemów. Dotyczy to całego naszego życia, nawet gdy problem jest niewielki, np. wsiadamy do samochodu i chcemy gdzieś dojechać. Możemy wtedy się pomodlić: „Jezu, poślij mi swego Ducha, by pomógł mi bezpiecznie prowadzić samochód”. Nie musimy odmawiać długich modlitw, wystarczy wezwanie do Pana Boga w konkretnej sytuacji...
POSŁUGA UZDROWIENIA
Módlcie się za chorych. Ale uważajcie na tych, którzy zaledwie otrzymali chrzest w Duchu Świętym, a już idą, aby „uzdrawiać”. Chorego trzeba najpierw przygotować poprzez spowiedź świętą, aby odrzucił grzech, następnie wzbudzić w nim wiarę. Pytam czasem kogoś: „Czy masz wiarę?” „Tak, ojcze, mam bardzo wielką wiarę. Tylko do kościoła nie chodzę. Ale wierzę bardzo!” A wiecie co ja odpowiadam? „Jedź do Rzymu, stań naprzeciw Banku Włoskiego i wołaj: Jestem bogaczem, ponieważ zobaczyłem Bank Włoski!” Podobnie ten, kto mówi, że ma wiarę, a nie żyje według niej – pozostaje ubogi. Gdy więc przychodzą do mnie takie osoby z prośbą o modlitwę uzdrowienia, na wstępie doradzam im, żeby się wyspowiadały. Proszę też: „Idź każdej niedzieli na mszę, weź do ręki Pismo Święte i czytaj, a potem przyjdź do mnie”. Lecz oni, niestety, już nie wracają...
Kiedy się modlicie, nie patrzcie na to, jak ciężka jest dana choroba, ponieważ Jezus może uzdrowić każdą. Poza tym, nie wierzcie zbytnio jedynie lekarzom i lekarstwom, ponieważ Jezus może uzdrawiać także bez lekarstw. Nie skupiajcie się też na symptomach chorób, ponieważ one nie są wyrokiem. Wierzcie w obietnice Jezusa! On powiedział: Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie (Mk 11,23). Postawił więc dwa warunki: po pierwsze prosić, a następnie wierząc – dziękować, że już się otrzymało uzdrowienie. Dziękować nawet wtedy, kiedy jeszcze nie będzie tego widać. I nawet gdyby przez jakiś czas nie było widać efektów, a choroba pozostawała, trzeba kontynuować nieustanne dziękczynienie Panu. Choćby choroba stawała się gorsza – dziękuję, Jezu, że mnie uzdrowiłeś! On przecież powiedział: „Wierzcie, że otrzymaliście to, o co prosiliście. I będzie wam to dane”. To jest kwestia wiary. Jezus obiecał nam uzdrowienie i to wystarczy – Jego obietnica. Kiedy modlę się za chorych, mówię: „Jezu! Ty powiedziałeś, aby nakładać ręce na chorych, więc to czynię. Ta dłoń nie jest moja, jest Twoja”. A potem, gdy już się pomodliłem, mówię: „Dziękuję, Jezu, że go uzdrowiłeś”. Jeżeli pomimo modlitwy uzdrowienie nie przychodzi, musimy sprawdzić, czy ta osoba jest wolna, czy zostawiła swój grzech, pewne grzeszne sposoby mówienia i życia. Chyba że Jezus przeznaczył tę osobę do celów wyższych, np. niektórzy święci pozostawali chorzy i Jezus ich nie uzdrowił. Lecz to były wyjątki, ponieważ chce uzdrowić wszystkich. Jedynie w wyjątkowym wypadku może pragnąć pewnej ofiary dla czyjegoś zbawienia.
Praktykuję modlitwę uzdrowienia podzieloną na dwie części. Jezus tak powiedział: Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie (Mk 16,18b). To są Jego słowa, więc mówię do Niego: „Jezu, moja część jest taka: nałożyć ręce na chorego. Już ją zakończyłem. Druga część należy do Ciebie: i ci odzyskają zdrowie, więc musisz tego słowa dotrzymać. To jest Twoje zadanie”.
Powtarzam więc: moje i wasze zadanie to nałożyć ręce na chorych, modląc się z wiarą. Druga część – że oni odzyskają zdrowie – należy do Jezusa. To jest Jego działanie. I On to robi!
EFEKT MODLITWY O UZDROWIENIE
Często uzdrowienie jest natychmiastowe, przychodzi w jednej chwili. Kilka miesięcy temu, gdy byłem w Nowym Jorku, do kościoła przywieziono pewną młodą kobietę. Siedziała na wózku inwalidzkim, ponieważ od urodzenia miała sparaliżowane nogi. Podszedłem i powiedziałem: „Jezus cię stworzył nie po to, abyś siedziała na wózku, ale żebyś chodziła. Wierzysz w to?” „Tak, ojcze, wierzę”. „A więc powiedz Jezusowi: Jezu, wierzę, że uzdrowiłeś mnie na krzyżu. To uzdrowienie miało miejsce już tam, więc spraw, abym chodziła. Jezu, Ty sam to powiedziałeś, więc dotrzymaj słowa”. Wziąłem tę młodą osobę pod rękę, ona wstała i zaczęła chodzić po całym kościele, chodzić, biegać – jak nigdy dotąd! Były tam schody, podeszła do nich, zeszła i weszła z powrotem...
W wielu przypadkach uzdrowienie jednak nie jest natychmiastowe. Może dokonywać się w czasie, progresywnie. Ktoś przychodzi, modli się, ale nie doznaje uzdrowienia. Wraca do domu i mówi: „Nie zostałem uzdrowiony. Ale zawód, wszystko stracone!” Gdyby natomiast wracając do domu powiedział: „Choć tego nie widzę, wierzę, że jestem uzdrowiony” – od tej chwili zaczyna się uzdrowienie progresywne. Niektóre osoby powracają do mnie później i mówią: „Po ojca modlitwie zacząłem czuć się lepiej, a teraz już jest całkiem dobrze”.
To był wstęp na temat charyzmatu uzdrawiania, który być może w sobie macie, ale boicie się go używać. Dlaczego niektórzy ochrzczeni w Duchu Świętym nie modlą się nad chorymi? Przede wszystkim dlatego, że nie „czują” tego charyzmatu, mimo że Jezus dał go wszystkim. Charyzmat uzdrowienia nie jest uczuciem, jest aktem wiary. Muszę wierzyć w to, że Jezus uzdrowił tę osobę, nawet gdybym niczego nie widział.
Nie otrzymują uzdrowień ci, którzy chcą czuć, że to oni uzdrowili. Inni nie chcą modlić się o uzdrowienie, ponieważ boją się tego charyzmatu. Boją się, że jeśli dana osoba nie wyzdrowieje, ośmieszą się przed innymi. Rozmawiałem z bp. Melingą, Afrykańczykiem, który ma dar uzdrawiania. Sprawował kiedyś mszę św. wraz z innymi kapłanami. Kiedy na zakończenie zaczął modlić się o uzdrowienia, wszyscy kapłani uciekli do zakrystii. Po skończonej modlitwie poszedł do nich i zapytał, dlaczego wyszli. Odpowiedzieli: „Jeżeli oni potem nie ozdrowieją, to ośmieszymy się”. A on na to: „My się ośmieszymy? A jak Bóg się ośmieszy, przecież to On uzdrawia!”
Ks. Serafino Falvo