Jeśli chcesz oddać chwałę Bogu a nie zatruć słuchaczy, ani samemu nie stać się głównym bohaterem swojej opowieści – warto mieć w pamięci trzy cechy dobrego świadectwa. Ono ma być radosne, krótkie i skoncentrowane na Jezusie. Niektórzy żartują, że „co nad to, to od złego pochodzi” i chyba mają rację…
Zasadniczo w świadectwie przedstawiamy trzy etapy, opisując swoje życie przed spotkaniem Jezusa, moment spotkania oraz co zmieniło się po (przy czym punkt ciężkości powinien leżeć na drugim i trzecim etapie). Dlaczego więc tyle osób snuje długie opowieści, z pasją opisując życie w grzechu, spotkanie kwitują jednym zdaniem, a w opisie przemiany biorą pod uwagę tylko wzrost pobożności? Czyżby życie w grzechu było mniej fascynujące niż życie z Jezusem? I czy nawrócenie nie przekłada się na relacje z innymi? Przyjrzyjmy się kilku przykładom opowiedzenia tego samego świadectwa – pomogą nam się ustrzec skrętów w ślepą ulicę, gdy będziemy publicznie świadczyć o Jezusie.
CO JEZUS ZROBIŁ DLA MNIE?
„Mam na imię Michał i chcę opowiedzieć o tym, jak Bóg nauczył mnie dostrzegać Jego obecność w innych ludziach i w Jego dziełach. Byłem już po nawróceniu, przeżyłem Rekolekcje Ewangelizacyjne Odnowy, czyli odpowiednik dzisiejszego Seminarium. Ale moim problemem był fakt, że nie widziałem Boga w innych ludziach. Znak pokoju na Mszy świętej czy powitanie na spotkaniach typu: „Dobrze, że jesteś” – były dla mnie tylko ludzkim doświadczeniem, a nie spotkaniem z Bogiem w drugim człowieku. W ferie zimowe (był to czas mojej edukacji w szkole średniej) nasz lider Andrzej zaproponował dla tych, co nigdzie nie wyjeżdżają – rekolekcje według książki Carlo Caretto Pustynia w mieście. Zaczęły się ferie, a na pierwsze spotkanie rekolekcyjne przyszedł tylko nasz lider i ja. Pomyślałem: „Albo są to rekolekcje specjalnie dla mnie, albo będzie to kompletny niewypał”. Zdarzyło się to pierwsze… Rekolekcje były proste: poranna Msza święta, następnie w mieszkaniu naszego lidera głośna lektura rozdziału z książki, rozważanie fragmentu Pisma świętego i dzielenie. Po dwóch godzinach wychodziłem do domu. I tu niespodzianka: w kolejne dni odkrywałem Boga w najbliższym otoczeniu – w ulicach, w budynkach, w drzewach, ptakach, a przede wszystkim w drugim człowieku. Jakbym patrzył na świat zupełnie innymi oczami! I mimo że był to bardzo spokojny tydzień, bez wzniosłych modlitw czy uniesień duchowych – to nowe spojrzenie było wspaniałym darem. Po prostu szedłem ulicą i dostrzegałem obecność Jezusa na każdym kroku! A szczególnie odczuwałem to w trakcie przekazywania znaku pokoju. To nie był już dla mnie zwykły gest, ale spotkanie z Bogiem w drugim człowieku. I przez tego człowieka spływał na mnie Boży pokój. Chwała Panu, który pozwala się odnaleźć w innych ludziach!”
POUCZANIE I MORALIZOWANIE
Gdy mówiący ma złudzenie, że przy okazji oddawania chwały Bogu może podzielić się swoim życiowym doświadczeniem – ze świadectwa wychodzi pogadanka z morałem: „Mam na imię Michał i, jak wiecie, moim patronem jest św. Michał Archanioł. On zawsze prowadzi nas do Pana i zawsze można go prosić o wstawiennictwo, bo jest potężnym obrońcą. Ja często proszę go w trudnych sprawach i potem widzę, jak wszystko się rozwiązuje… Chcę wam opowiedzieć o tym, jak Pan Bóg nauczył mnie dostrzegać Jego obecność w innych ludziach. Byłem już po nawróceniu, odprawiłem REO w Ośrodku Odnowy w Duchu Świętym w Łodzi, który wam szczerze polecam. Widziałem Pana Boga w kościele, w Eucharystii, na modlitwie – no ale żeby był obecny w drugim człowieku? To było dla mnie dość abstrakcyjne. W ferie zimowe lider zaproponował nam rekolekcje. Ale przyszedł na nie tylko on i ja. I tu potwierdza się prawda, że Bogu nie zależy na ilości, bo On szuka każdej zagubionej owcy. Dlatego lider nie zrezygnował i poprowadził te rekolekcje tylko dla mnie. Pamiętajcie więc, że tak się może zdarzyć, i nie wolno wtedy rezygnować tylko dlatego, że frekwencja nie jest taka, jakiej oczekiwaliśmy. Bóg może chcieć przemienić życie właśnie tego jednego człowieka, który przyjdzie. A my często w takich sytuacjach się poddajemy, bo jesteśmy rozczarowani, że nie jest tak, jak to sobie zaplanowaliśmy… itp. itd.”
SAME OGÓLNIKI
Niektórym osobom z dużym trudem przychodzi mówienie o sobie, a szczególnie o swoich słabościach, natomiast czują się wezwane do oddania chwały Bogu. Radzą sobie z tą trudnością jak umieją – mówią takimi ogólnikami, że nikt poza nimi nie wie, o co chodzi. „Mam na imię Michał i chcę wam opowiedzieć, co Pan Bóg uczynił w moim życiu. Przeżyłem nawrócenie, odbyłem REO i to było wspaniałe doświadczenie, po którym wiele się w moim życiu zmieniło. Ale pozostał pewien problem. Na czas ferii zimowych lider zaproponował nam rekolekcje według jakiejś książki, już teraz nie pamiętam. Zastanawiałem się, czy akurat w ten sposób chcę te ferie przeżywać. Ale w końcu zdecydowałem się i okazało się, że oprócz mnie nie było chętnych. Odprawiłem te rekolekcje sumiennie, dzień po dniu, a wtedy wszystko się zmieniło. Problem przestał być problemem. Nic nie było już takie jak dawniej i wszystko stało się nowe. Chwała Panu!”
SLALOM PO DYGRESJACH
Są także w naszych grupach urodzeni gawędziarze, osoby z talentem do barwnej narracji. Ale ciekawe dygresje mogą ubarwić rozmowy towarzyskie, natomiast przy mówieniu świadectwa – utrudniają słuchaczom śledzenie głównego wątku. „Mam na imię Michał i moim patronem jest św. Michał Archanioł. To bardzo potężny święty, bardzo często proszę go o pomoc, zwłaszcza gdy wracam wieczorem po spotkaniu modlitewnym. Muszę przejść przez park, gdzie oświetlenie znajduje się tylko wzdłuż ulicy, a w środku panują egipskie ciemności. Ostatnim razem zaczepił mnie tam jakiś narkoman – złapał mnie za ramię i kazał oddać pieniądze. Natychmiast w duchu wezwałem Michała Archanioła! Po chwili kątem oka zobaczyłem, że do pobliskiego przystanku zbliża się autobus. Wyrwałem się temu mężczyźnie i krzyknąłem, że muszę biec, bo mi autobus ucieknie. Zaskoczyłem go tym, więc nie zareagował. A ja szybko wskoczyłem do autobusu, choć jechał w przeciwnym kierunku niż mój dom. To była ewidentna interwencja mojego patrona! Ale chcę wam teraz opowiedzieć jak Pan Bóg nauczył mnie dostrzegać Go w Jego dziełach, w innych ludziach i we wszystkim, co mnie otacza. Nawróciłem się jeszcze w szkole średniej, to było na jesieni, chyba z 15 lat temu, po REO. Do dziś Bogu dziękuję za to, co przeżyłem na tych rekolekcjach, i za kolegę, który mnie zachęcił do podjęcia REO. To był mój starszy kolega, z którym chodziliśmy razem na lekcje gry na gitarze. On sam był kiedyś letnim katolikiem, ale jak miał 17 lat, to podczas wakacji w górach poznał w schronisku pewnego księdza, który miał świetny kontakt z młodzieżą. Przyjechał tam z grupą młodzieżową, grał na gitarze, chodził po górach i dużo z nimi rozmawiał. I kiedy Błażej, ten mój kolega, spotkał go w schronisku, to najpierw zgadali się o grze na gitarze. Przez cały wieczór grali razem z jeszcze dwoma chłopakami, a następnego dnia ksiądz zaprosił Błażeja w góry ze swoją grupą. I tak jakoś się zaprzyjaźnili. Po powrocie do domu Błażej zaczął chodzić na te spotkania młodzieżowe, bo w ogóle okazało się, że ten ksiądz pracował w sąsiedniej parafii. I jesienią, kiedy wracałem z Błażejem z lekcji gry na gitarze – on opowiedział mi o wszystkim i zaprosił mnie na REO. Na początku nie wiedziałem, czy chcę, ale w końcu poszedłem. I właśnie z tą grupą przeżyłem REO, a wtedy jakby życie mi się odwróciło o 180 stopni! Po jakimś czasie odkryłem, że w mojej parafii też spotyka się taka grupa. A że było dużo bliżej, to zacząłem chodzić na spotkania w mojej parafii. Tam właśnie zauważyłem, że mam problem z tym, żeby odkrywać Boga w innych ludziach i w otaczającym świecie… itp., itd.”
EGZALTACJE ZAMIAST FAKTÓW
„Mam na imię Michał i pragnę wobec was zaświadczyć, jaki Pan Bóg jest wspaniały. To On nauczył mnie patrzeć na innych ludzi tak, bym mógł Go w nich dostrzec. Widzę obecność naszego Pana w każdym Jego cudownym stworzeniu, w zwierzętach, kwiatach, drzewach, w potędze gór i pięknie przyrody. On jest taki cudowny! A było to tak: po pierwszym nawróceniu na REO czułem niesamowitą bliskość Pana Boga, Maryi i wszystkich świętych, było we mnie tyle miłości do wszystkiego, co mnie otaczało. Jednak widziałem, że trudno mi było dostrzec Boga w innych ludziach. Kiedy podczas Mszy świętej podawałem rękę na znak pokoju, czy witałem się na spotkaniach modlitewnych: „Dobrze, że jesteś” – były to dla mnie puste słowa i gesty. Kiedy jeszcze edukowałem się w szkole średniej, podczas ferii zimowych nasz lider, wspaniały człowiek, bardzo uduchowiony, zaproponował dla tych, co zostają w mieście – rekolekcje według książki Carlo Caretto Pustynia w mieście. No i zaczęły się ferie. A na pierwsze spotkanie rekolekcyjne przyszedł nasz lider i, wyobraźcie sobie… tylko ja! Pomyślałem: „Albo są to rekolekcje specjalnie dla mnie, bo Pan mnie tak bardzo ukochał, albo to będzie zupełna klapa”. Zdarzyło się, dzięki Bogu, to pierwsze. Rekolekcje były proste, ale wspaniałe – mam je mocno wyryte w pamięci. Każdego dnia ta poranna Msza święta, kiedy dzień dopiero budził się ze snu, i kapłan, który tak cudownie sprawował Eucharystię… itp., itd.” A teraz pomyśl: co sam chciałbyś powiedzieć innym o Jezusie w twoim życiu?
.
Gdy wierzysz w Boga i realizujesz Jego plany – On uprzedza cię swoją łaską. Zapraszamy do szczególnego świadectwa działania Boga w życiu - Masz to w co wierzysz. Więcej tutaj!
(zamieszczono 2016-04-05)